Czy i u Was czas przedświąteczny generuje napięcie?

Już się z mężem pokłóciłam - jak co roku o tej porze. :speak_no_evil:

5 polubień

Czasami jest takie napięcie,
że lepiej odwrócić się na pięcie
Bo choć nie jesteśmy święci,
wiadomo, gdy coś się święci.

PS.
Jestem przekonany święcie,
że kłótnia z żoną to takie zajęcie,
iż lepiej od razu pójść na ścięcie,
niż kłócić się z nią zawzięcie.

5 polubień

Po prostu od dawna usiłuję nie zauważać Świąt.

3 polubienia

Na razie jest ok, i mam nadzieję, że tak zostanie.

2 polubienia

Ciężki czas… :face_with_raised_eyebrow:

1 polubienie

Akurat przeciwnie. Tworzymy wtedy tandem ludzi zaaferowanych, zabieganych i zajętych. Wszystkim się przejmujemy (nawet tym czy skrzat świąteczny ma stać z lewej czy z prawej strony choinki). Gdyby nas ktoś nagrał, to wszyscy dusiliby się ze śmiechu. :smiley:
@waranzkomodo nie przejmuj się. Każde z Was chce jak najlepiej i to stąd te sprzeczki :wink:

5 polubień

Nie, zawsze wychodzilismy z zalozenia, ze jak sie czegos nie zrobi to dziury w niebie nie będzie. Zresztą i tak święta bywaly na zasadzie wielkiej improwizacji, więc byle radosci nie zabraklo.
Ale fakt, w moim domu rodzinnym matka zachowywala sie jak zdekapitowany kurczak biegajacy po podworku juz dobre trzy tygodnie przed swietami.

3 polubienia

To tez nie metoda.
Ale wigilie typu przymusowy spęd rodzinny, koledowanie (jak polowa uczestników niemiłosiernie falszuje) , a jedynym ulubionym tematem do rozmów jest polityka i co sie tam innym nie udalo? Plus dzieci nerwowo czekające na chwilę, kiedy dorwą sie do prezentow? To nie moje. Co do tradycyjnych potraw to udalo mi sie wczoraj buraki w Hiszpanii kupic, grzyby przywiozlam z Polski to barszcz z uszkami bedzie
I dorsz po grecku.
Wystarczy. Ile mozna jesc?

5 polubień

Też wczoraj kupiłam SUROWE buraki , pierwszy raz od lat nie zrobiłam zakwasu i nie ubolewam nad tym. Grzyby też mam z Polski, ciocia nam przywiozła.
Przed przyjazdem cioci miałam atak paniki, ale minął mi i na razie jest ok.

1 polubienie

Jak nie robisz zakwasu to barszcz można przyprawić kilkoma kroplami soku cytrynowego i też będzie dobry.

2 polubienia

Ja tam reszte potraw uzupełniam owocami morza i tutejszymi tradycyjnymi slodyczami na bazie migdałów i czekolady. I byle do wiosny

1 polubienie

Ocet też jest dobry. Utrzymuje kolor.

2 polubienia

Pewnie jakąś Śnieżynkę poznał :rofl:

1 polubienie

Ale nie kazdy ocet - a kolor buraczków utrzymuje środowisko kwaśne. Kwasu solnego pewnie tez by mozna dodac, tylko czy konsumenci by to wytrzymali? :joy::joy::joy:
Ja do buraczków (takich obiadowych) dodaję odrobine octu z Modeny lub jego odpowiednika de Jerez.
Ogolnie jak zauważyłam kryzys z 2008 i moda na ekologię zwiększyły podaż roślin, ktore nie nadaja się do produkcji przemyslowej, wiec na dlugi czas zniknely z menu.
Co prawda nie wszystko wszedzie da się wyhodować, ale to rozdobnienie i ludzką inwencję widać. Wielu majac splachetek ziemi po przodkach decyduje sie na przeróżne eksperymenty
W razie czego zawsze pozostaje bułka z marketu i schabowy z produkcji przemyslowej :rofl::rofl::rofl:

2 polubienia

U mnie żadnego napięcia , zrobiłam jedna dobrą rzecz i wysłałam mojego pana na urlop. Sama sobie robię w tempie jak mi się podoba . A na kłótnie to szkoda mi czasu i energi.

7 polubień

To zależy od ilości wigilijnych gości. W tym roku - horror, ale trzeba mu sprostać. Napięcie jest, oczywiście, bo będą teściowie, więc wszystko musi być na błysk. Do tego rodzeństwo męża w przyległościami.
Napięcie napięciem, ale padam na nos ze zmęczenia, a wiele roboty zostało na piątek i sobotę. W niedzielę proszony obiad dla innych członków rodziny - też trzeba ogarnąć przed świętami.

4 polubienia

Tak ale nie ma to nic wspólnego z kłótniami.Po prostu pośpiech,praca, zapominanie o ty czy tamtym

3 polubienia

W domu rodzinnym zawsze przed Wigilią była qrwica i nerwy.

6 polubień

A potem narzekaja, ze nastepne pokolenia jada w siną dal … Albo zamawiaja katering, a ubrana choinke na allegro czy w Amazon?
Ależ to hipokryta…

1 polubienie

Ja nie narzekam, ale przygotowanie Wigilli jest najtrudniejszym zadaniem pod względem logistyki. Każdy ma w kuchni ograniczoną ilość dużych garnków, naczyń, a tu trzeba podać wiele różnych dań na ciepło i to wszystko od razu.
Organizowaliśmy przyjęcie dla 26 osób (okrągła rocznica, więc obie rodziny) - w domu, bez kateringu, ale nie z tyloma daniami.

2 polubienia