Czy istnieje jakaś lista kandydatów oczekujących na beatyfikację?

Dobrze że nie leczenie prądami. :wink:

4 polubienia

@benasek wyEdytuj ten wpis.

.dopuszczalne są tylko Markowe komentarze.

:rofl:

3 polubienia

Kiedyś miałem zrobić taki konkurs na pytamy, by znaleźć jak najwięcej tego typu imion …

Ale część osób uciekła, część nie czuje zagadkowego bluesa a tych co czują go, jest za mało …

Ta więc nie dałem a szkoda, bo by się mogło sporo wyDarzyć …
I tym sposobem się z tego konkursu Ewakuowałem …

2 polubienia

Bo tu się inne rzeczy odJaniePawla. :innocent:

2 polubienia

2 polubienia

Okazuje się że jest taka lista: https://pl.wikipedia.org/wiki/Sługa_Boży Znalazłam tylko dwie kobiety - świeckie, które jeśli się za mną wstawią u Najwyższego mają szansę na oficjalne uznanie :wink:

2 polubienia

To jest lista osób, których proces beatyfikacyjny się rozpoczął, a więc spełnili oni wszystkie kryteria, łącznie z dokonanym co najmniej jednego cudu. Wniosek z dokumentacją do Stolicy Apostolskiej wpłynął i trwa uwierzytelnianie dowodów.
Naturalnym jest, że Watykan posiada taką listę, chociażby po to, by wiedzieli kogo błogosławić, czy kanonizować.

W pytaniu chodziło chyba o listę osób, które nie spełniają wszystkich warunków, by proces beatyfikacyjny mógł się rozpocząć. Cud, jaki dokonali, nie został udokumentowany, bądż udowodniony.

2 polubienia

Czyli liste kandytatow na kabdydata?
Znajac zwyczaje Watykanu to pewnie maja, tyla, ze jej sie nie publikuje.
Z roznych wzgledow.
Czasem politycznych - sa kraje gdzie katolicyzm nie jest mile widziany, czasem zeby nie rodzbudzac nadziei. Albo ktos kto dla danego spoleczenstwa spelnia kryteria, ale dla KK niekoniecznie…
O ile w kwestii strzyzenia owieczek i dyspens w kwestiach postu biskupi maja duzo luzu, to w kongregacjcach, a szczegolnie Kongregacji Nauki Wiary (dawny szef to Ratzinger) i Spraw Kanonizacyjnych (poprzednio kardynal Amato, salezjanin) panuje porzadek i zelazna dyscyplina.
Co prawda z tym koscielnym PR to ostatnimi czasy kulawo, ale dokrtynalnie trzymaja się jak dolidny beton, kwasem solnym nie ruszysz. Nawet Franciszek zdaje sobie sprawe po jak kruchym podlozu stąpa.

1 polubienie

Prawdę mówiąc, to instytucja świętych jest sprzeczna z tym, co pisał św. Piotr za życia, na kilka lat przed swą śmiercią z miejsca bardzo oddalonego od Rzymu. Tematu rozwijać nie będę, tylko tak sobie zapytam, czy zdecydowana większość katolitów o tym wie? Odpowiadać nie trzeba, bo ja wiem, że nie ta większość nie wie. Tak, jak i wielu innych rzeczy w tym temacie. A po co to wiedzieć? Wystarczy to, co powie proboszcz.

4 polubienia

Ja sie kiedys zastanawialam, czy ta tradycja ze świętymi to nie przedluzenie rzymskiej, gdzie wiekszosc cesarzy, a czasem ich żon byla zaliczana w pczet bogow?
I swoje swiatynie miala?
Ale wydaje sie byc jeszcze wczesniejsza.
I powstala niezaleznie od kontynentu. Zawsze ojawial sie ktos, kto uwazal sie, lub uwazano go za blizszego bogon niz zwyklych szaraczkow bez nadprzyrodzonych koneksji.
Co do znajomosci swojej wiary? U wiekszosci nie wychodzi to poza katechizm i co czesto nedouczony ptroboszcz na kazaniu powie
Juz nie mowie o przeczytaniu biblii za zrozumieniem tresci.
Ale co do pokretnej interpretacji Pisma Swietego to nie tylko do katolikow trzeba miec pretensje.

2 polubienia

Według Jezusa, o czym w listach pouczał Piotr, między Bogiem, a ludźmi nie będzie żadnego wywyższonego.
Co do świętych, to pojawiać się zaczęli ponad 4 wieki po śmierci Chrystusa. Pierwszym, jeszcze za życia został cesarz Konstantyn.

3 polubienia

W koncu cesarz, nalezalo mu sie :wink::laughing:
Jak sadze, nawet mu do glowy nie przyszlo, ze moze byc inaczej.
Zreszta nauki Jezusa zawsze traktowan bardzo wyborczo.

2 polubienia

Ja znam treść i przesłanie ósmego punktu Dekalogu i kilkadziesiąt innych rzeczy z Biblii i Katechizmu.

Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.

Z tego, co piszesz, wynika, że Stolica Apostolska zapomniała o ósmym przykazaniu i nakazuje je jedynie przestrzegać. Tak, jak o wielu innych rzeczach z Biblii i Katechizmu.

.tylko nie mów nikomu. :shushing_face:

3 polubienia

Do dziś oba kościoły ich nie respektują. Protestanci są ich bliżej, ale nie do końca.

1 polubienie

Nie chce mi się rozwijać tematu, bo pisać musiałbym do rana. Poprzestanę na przyznaniu Tobie racji, bo ją wykazałeś w swym komentarzu.

Co z tego, żebym się rozklikał? Żaden katolik i tak tego nie weźmie pod uwagę. Przekonałem się o tym nie jeden raz.

2 polubienia

Bo to takie Katoliki są. Niedzielne. W niedzielę czapkę z piór na łepetynę i poszedł na mszę, by go otoczenie za złego Katolika nie uznało. Żeby to jeszcze poszedł, ale on umytą w sobotę furą pod kościół podjechał, by zapominając o pierwszym przykazaniu, gula innym rozhuśtać. Po niedzielnej mszy dekalog przestaje obowiązywać. Tańce, hulańce, swawole. Piekła nie ma.

Między innymi dlatego nie uczestniczę czynnie w mszach świętych. Lubię czasem jak potrzebę czuję, wejść do pustego kościoła. Obojętnie jakiego.

.w obecności ze samym sobą pogadać.

3 polubienia

Akurat w swoich komentarzch nie chodzio mi o ten problem, istniejący, zresztą nagminnie.

Kiedyś bardzo często jeździłem na sam zachodni kraniec Lotaryngii, miasteczko nazywa się Ensisheim. Jest tam przepiękna gotycka katedra z XIV wieku. Czynna. W tej miejscowość rano kończyłem pracę i miałem przerwę do wieczora. Więc zachodziłem do tego kościoła i za którymś razem, gdy w skupieniu trwałem w ławce, jak zawsze sam, proboszcz włączył mi nagle kościelną muzykę. A gdy wyszedłem z budynku, podszedł do mnie i zagaił po francusku, Powiedziałem mu, non parle france, to przeszedł na niemiecki i sobie porozmawialiśmy. I potem odbyło się takich pogawędek jeszcze kilka, dopóki tam jeździłem. Bardzo mile to wspominam.

3 polubienia

Katolik jak pokażesz w dyskusji błędy kościoła i straci wszelkie argumenty bo masz rację zaczyna cię obrażać.

Bywało tak, że bardzo spokojnie, jak najracjonalniej starałem się wytłumaczyć swój antyklerykalizm. Byłem młodszy, bardziej naiwny. Za każdym razem, to co mówiłem, traktowano, niekiedy bardzo emocjonalnie, by nie powiedzieć, obraźliwie, jako atak na kościół i obrazę uczuć. Moje argumenty były podparte udokumentowaną wiedzą, której w wielu przypadkach interlokutorzy nie posiadali. Nie starałem się nikogo obrazić. Ale Ci ludzie, nie mający żadnej wiedzy i tak wiedzieli lepiej ode mnie. Spotykałem się też z zakrzykiwaniem. Co ciekawe, prawie każdy wyjeżdżał z islamem, jakby to było jakimś argumentem w poruszanym temacie. Więc dałem sobie spokój. Czasem na tutejszym forum bąknę coś w temacie, ale dyskusji już nie rozwijam. Nie ma sensu. I tak niczego nie zmienię.

3 polubienia

Mnie się zawsze podobało pytanie do zajadłego katolika…
Czy bóg może wszystko?

  • no tak
    A może stworzyć kamień którego nie podniesie?