Witam. Moim zdaniem konsumpcjoniści psują naszą rzeczywistość dwojako. Po pierwsze, zwykły człowiek nie może pójść do swojego szefa i oznajmić mu: “szefie, ja nie potrzebuję dużo pieniędzy, więc od dzisiaj będę pracował o połowę krócej/mniej”. Taki pracownik od razu wyleciałby z pracy, a na jego miejsce zostałby zatrudniony konsumpcjonista, który ma duże potrzeby finansowe, bo niby konsumpcjonista musi mieć szafki oświetlone z każdej strony, meble zmieniać co 5 lat, wyrzucać 2500 zł jedzenia rocznie itp.
Po drugie, konsumpcjoniści zawyżają popyt, a skoro popyt rośnie, to ceny też, więc nie tylko konsumpcjoniści muszą coraz dłużej i więcej pracować, ale całe społeczeństwo.
Czym innym wytłumaczyć, że z jednej strony rośnie energooszczędność i wydajność pracy, a mimo to ludzie nadal muszą pracować po 8h a nawet więcej?
Akurat nie wiem, co myśleć o poruszonych aspektach, ale zgadzam się, że konsumpcjonizm to jeden z większych raków naszych czasów.
Przykładowe problemy, do których prowadzi: obniżanie jakości produktów (konsumpcjonista chce już i tanio, do tego często, a nie rzadko i dobrze), wyzysk w pracy, przenoszenie produkcji do innych krajów, gdzie jest taniej (i w efekcie ten wcześniej wymieniony wyzysk tamtejszej ludności), niszczenie środowiska naturalnego na ogromną skalę-i podczas produkcji, i przy utylizacji tych często wymienianych produktów.
To tak samonakręcająca się (a właściwie, w każdym miejscu nakręcana właśnie przez konsumpcjonistów) spirala.
Dobrze to ująłeś “konsupcjonisci”, bo czesto mówi się że winny jest za coś konsumpcjonizm - bo tak łatwiej powiedzieć, bo uznaje się za winnego jakiś twór z zewnątrz, który nas nie dotyczy.
A tak naprawdę to my jesteśmy winni wielu zjawiskom, min tym co wymieniła @vera223
Napędzany bezsensowna produkcję i siebie zapędzamy do roboty, a zatem wpędzamy w tryby chorego systemu, który sami współtworzymy.
Tak, jest to chore.
Bo ciągle chcemy więcej i najlepiej gdyby więcej niż ma sąsiad albo ktoś z rodziny.
Wbrew pozorom zachód odchodzi od tego “mieć”, a bogaci często niczym szczególnym na ulicy się nie wyróżniają od innych. Ich bogactwo widać może po domu w jakim mieszkają, ale też niekoniecznie, jednak prędzej po tym co robią w czasie wolnym, na ile są ubezpieczeni i w jakich szkołach uczą się ich dzieci.
U nas wciąż ludzie żyją na pokaz.
Oczywiście nie mam na myśli celebrytów, bo im się w doopie przewraca, bo w głowie często nie ma już co.
A ja dorzucę taki ciekawy artykuł odnośnie właśnie obecnej (też typowo konsumpcjonistycznej) mody i jej powiązań z wyzyskiwaniem ludzi, warto też to rozważyć przy kolejnym zakupie np. nerkowców (których od dawna nie kupuję i serio, da się -i no ok, artykuł sprzed jakichś 2 lat, ale nic się od tej pory nie zmieniło) albo wyborze między zwykłymi bananami i bananami fair trade
Najpierw musze sobie skojarzyc termin “konsumpcjonisci”, ale erzac mi pomogla (pokrewny i bardziej pasujacy termin od “Konsumpcjonizm”)
Istotne sprawy w tym temacie poruszyly kolezanki Vera i erzac, ja tylko dodam:
Nie wiem jak jest w Polsce ale u nas jest juz spory ruch “antykonsumpcyjny”
Czynione sa czesto (na razie prywatne) akcje jak “second-shopy” (ja wlasnie z takiego korzystam): jedni przynosza to co juz nie uzywaja i wybieraja dla siebie inne ciuchy z tych co przynosza inni), dochodzi nawet do takich ekstremalnych akcji jak kontenering czyli wybieranie jedzenia zdatnego do spozycia ktore handel gromadzi w odpowiednich kontenerach (potem sie to wyrzuca). Akcjonisci zabieraja w nocy to jedzenie (bo to na razie nielegalne) i urzadzaja potem “Kontenering-party” Funkcjonuja i to calkiem dobrze “Repair-Cafe” (na razie tylko w miastach) gdzie przynosi sie rzeczy do naprawy, istnieja tzw. kolka sasiedzkie (ludzie pomagaja sobie nieodplatnie za co otrzymuja bony a za te bony moga "zaplacic komus innemu za pomoc
Mam nadzieje ze udalo mi sie to napisac zrozumiale po polsku
To ciekawie postawione pytanie. Z góry zakłada, że wiesz jaka powinna być prawidłowa rzeczywistość, i że mielibyśmy ją gdyby nie ci konsumpcjoniści. Na jakiej podstawie te dwie rzeczy zakładasz?
Wlasnie niedawno czytalam o tym trendzie/modzie na tak zwane zdrowe produkty. Autorka opisuje m.in. dlaczego te produkty sa rzekomo zdrowe (ja wiedzialam juz o tym dawniej) mianowicie badania “naukowe” dotyczace tych eko-produktow finansowane sa przez gangi/koncerny handlujace tym produktem. Podobnie jest z lekami, gdzie lekarzy zaprasza sie na luksusowe seminaria przedstawiajac najnowsze wyniki badan nad nowym lekiem (ktory oczywiscie jest bezkonkurencyjny, pomaga na wszystko etc)
Pozycze sobie jeszcze raz te ksiazke wiec moze tutaj o tym wiecej napisze
Z tym zużyciem wody jest podobnie w plantacjach awokado właśnie.
Co do wyzysku - podobnie jest z algami…ludzie pracują ciężko przy ich wydobyciu za dolara miesięcznie.
Wszystkie mody niosą za sobą wyzysk innych lub są mało ekologiczne tak naprawdę.
A tymczasem większość stulatków powie co że nic szczególnego nie robiło żeby dożyć tak sędziwego wieku, a najważniejszy dla ich zdrowia i dobrego samopoczucia był ruch.
No nic … tymczasem idę sobie zrobić pastę z awokado… ale nie, nie, nie jem ich trzy dziennie, tylko gdy mam ochotę, po prostu dla urozmaicenia manu.
Podobne akcje, które funkcjonują w Krakowie: jadłodzielnia, od ok. kilku dni działa też ciuchodzielnia. Ludzie przynoszą produkty, których nie potrzebują, a są dobre, w zamian mogą wziąć to, co im się przyda (z jedzeniem i ubraniami to działa tak samo).
Freeganie też się mają dobrze (to to, co @ata-ata nazywa konteneringiem, u nas przyjmuje się nazwę freeganizm).
No i rosnąca popularność second-handów, akcji przeciwko marnowaniu się żywności, wyprzedaży garażowych, sklepy online sprzedające artykuły wielorazowe, bez plastiku, przesyłki bez plastiku itp.
Trochę już o tym słyszałam od córki. I uważam za dobre podejście.
Moja Ada też nie wyrzuci niczego co jest sprawne lub niezużyte do końca.
I nie robi tego z oszczędności czy braku pieniędzy, ale z przekonań.
Co w jej przypadku bardzo mnie dziwi bo zawsze była osobą rozrzutną i nadal jest, jednak przeznacza te pieniądze na co innego…na coś dla ducha
Też czasem jem awokado, patrzę po prostu na kraj pochodzenia i unikam tych z Ameryki Południowej, kupuję z cieplejszych krajów Europy. Te są znacznie bardziej etyczne.
Bardzo lubię też komosę ryżową, ale tu tak samo-po prostu zwracam uwagę na kraj pochodzenia.
wyobraź sobie że w niedzielę od rana w mediach nie ma nic, prócz przemówienia premiera, który ogłasza że Polska idzie po rozum do głowy i zawiesza działanie wszystkich operatorów telefonii i nadawców cyfrowych. Ze sklepów wycofuje się tzw: smartony i podobne, odbiorniki do transmisji obrazu TV, no i dorzućmy jeszcze komputery i wszelkiej maści podobne. Do tego ogłasza że w najbliższych latach odchodzimy od samochodów osobowych. wszystko na rzecz ochrony naszej matki - Ziemi.
A, w Krakowie jest też sklep z butami i ubraniami, cały asortyment wegański (co do etyki kupowania wegańskiego obuwia itp. można się spierać, obie strony mają trochę racji) i fair trade- Fairma Ethical Design, bardzo dużo produktów fair trade pojawia się też w Lidlu, a przykładowe sklepy internetowe, które mogę polecić (fair trade, vegan, less waste) to fairtrend i pandawanda.pl
No i w Krakowie ogromną popularnością cieszy się weganizm, który generalnie też jest prośrodowiskowy.
Tak nagle to by nie poszło-ale do tego powinniśmy powoli dążyć, i jak najszybciej zacząć.
W innym wypadku już moje pokolenie i to młodsze nie umrze, tylko wyginie.