tez mnie to zastanawia? moze wydaja specjalne zezwolenia?
bo cos mi nie chce sie wierzyc, ze Szwajcarzy chleb i ser scyzorykami kroja? zreszta jak pamietam wjazd do Szwajcari to tylko patrzyli na rejestracje, machnales paszportem i pojechalismy dalej, nawet nie sprawdzali czy kot ma odpowiednie papiery (ten swietej pamieci, z avka - moze rasisci i do glowy im nie przyszlo, ze moze nie miec?)
edit. to ja z moimi kuchennymi, a zwlaszcza z tym do krojenia jamona czyli suchej szynki (az sprawdzilam, ma 25 cm ostrza i 15 raczki z rodzajem wyprofilowanego jelca) to pewnie zgnilabym w kryminale?
Znacie może szwajcarską markę SWIZA? Mają fajne nowoczesne scyzoryki. Żadna tam chińska rzecz.
Nowoczesny design. Mam już od lat Victorinoxa ale Swiza ma trochę większe ostrze i jego blokadę. Zastanawiam się na tym modelem:
Używacie jeszcze takich gadżetów?
Tak, jak pracowałem czasem przydawał mi się.
Ja nie noszę. W aucie wożę takie śmieszne ustrojstwo, które jest prostokątem z różnymi nacięciami i dziurkami… więc de facto nożem nie jest, choć ostre jak cholera i tnie całkiem jak nóż
Noszę przy sobie nóż, taki składany typu EDC. Bardzo często się przydaje, zwłaszcza na zakupach, przy jakichś szybkich naprawach i takich tam różnych czynnościach. Nigdy nie traktowałem tego jako broni, nawet gdy zostałem napadnięty, bardziej przydały mi się zdolności sprinterskie, niż nóż, który miałem wtedy przy sobie w kieszeni.
Bardzo niebezpieczna zabawa.Jak cie zlapia tutaj to masz PRZERĄBANE.I dobrze bo noze i maczety daly sie ludziom mocno we znaki w ostatniiej dekadzie…
Jakis czas temu,mówiono nawet o “zerze tolerancji dla nożowników”.
Nie zdarzyło mi się nigdy użyć noża czy innego narzędzia w konfrontacjach takowych.
Raz tylko użyłem drzewa, na którym się schowałem przed rozsierdzoną czeredą wiejskich osiłków dzierżących różne przedmiota w swych spracowanych dłoniach, którzy postanowili zrównać mnie z glebą. A było to w lubelskiem w moich kawalerskich czasach, kiedy to na ludowej zabawie zatańczyłem kilka razy z pewną dziewczyną miejscową. Nie spodobało się to jednemu z jej uczestników, który czynnościami swemi naraził się na nokaut. I tyle było mojego. Musiałem błyskawicznie zniknąć w czem pomogła mnie ta dziewczyna i jej koleżanki. Następnie znalazłem kryjówkę w postaci gęstej korony tego drzewa. Ze 3 godziny używałem tego drzewa, jako środka samoobrony i bardzo mocno ściśniętą dupę miałem. Szukający mnie dwukrotnie przechodzili pod tem drzewam i głośno rozprawiali o tem, co mnie uskutecznią gdy mnie złapią. Nie brzmiało to dla mnie zbyt optymistycznie.
Dwukrotnie miałem do czynienia z napastnikiem uzbrojonym w nóż w czasach kiedy to na bramkach różnorakich stawałem. Ale to już inna bajka jest.
@birbant na drzewie…
Buhahahahah
No wybacz ale jest to jednak komiczne…
Przypomniales mi gdy w Bialogórze podrywalem barmanke…Byla polowa lat 90-tych a jej krecone wlosy,robiace wrazenie mokrych,rozbudzaly moja wyobraznie
I przyszedl taki weekend gdy dostala wolne…Poszlismy na potancowe do budy obok…
Ja chyba do dzisiaj nie do konca kumam,jakie niebezpieczenstwo mi wtedy grozilo.Krotko mowiac,dostalem"po ryju".Mam do dzisiaj ślad kolo łuku brwiowego a jak sie potem dowiedzialem,tych 3 “bohaterow” to nawet nie byli miejscowi…Takie bydlo przyjezdne…
Ty miales drzewo…Ja stanalem w kącie i tylko jeden cios oddalem…Szkoda gadać…
Nagroda przyszla nieco potem…Mialem okazje zanurzyć sie w tych"mokrych wlosach".Odwiedzalem ja potem jeszcze dwa razy…Zaprzyjaznilem sie z jej mlodszą siostrą Ale te wszystkie historie na odległość,zawsze sie tak samo konczyły…
Jak widzę, to mielibyśmy co wspominać w tem względzie z naszych kawalerskich czasów.
One, te czasy były też niepomiernie grzeszne u mnie, ale za to jakie fantastyczne wspomnienia… Barmanki i kelnerki odgrywają w niech rolę niemałą… Pielęgniarki i lekarki oraz inne tudzież…
Nie siegnąłem pielegniarek…Moja historia choroby to tylko wyrostek…Za krotko to trwalo a i myslami bylem przy kim innym.Rok,o ile sie nie myle,1984… Taki orwelowski,o czym wowczas malo wiedzialem…
Ale cala ta dekada,u mnie obfitowala we"wzloty i upadki" i chyba,poza czasami radia,byla najbarwniejsza.
Tak,bezsprzecznie,moze poza latami 80-83…Potem nastapila erupcja i dzialo sie niemal bez przerwy…
No skoro do dzisiaj mi sie snią tamci ludzie,tamte dziewczyny,tamte sytuacje,czy to z Krakowa,czy znad morza…
Skad ta intensywność?
Mlodość panie dziejku!W dodatku nie skażona polityką!
Mam dosyć noży jak na jeden dzien. Moj facet jest wlasnie w drodze ze szpitala i policji gdzie spedzil caly dzien, bo syn jego przyjaciela zostal dzgniety 6 razy przez jakiegoś pato dzieciaka… Jest dopiero 7 stycznia i ja juz nie mam siły na ten rok…
syn przyjaciela przezyl?
przemoc juz zaczyna sie ostatnio od dzieciarni i jest problemem wszedzie, skad to sie bierze?
Tak, wypuścili go do domu po pozszywaniu. Twarz, głowa, rece i rzebra pocięte, najgorsze cięcie na ramieniu, ale zadne narządy wewnetrzne nie zostaly uszkodzone. Nozownik aresztowany, ale już go wypuscili. Mieszka 2 domy ode mnie. Fajnie, nie? Usilowanie zabojstwa i grozenie śmiercią swiadkowi, ale niech sobie chodzi na wolnosci. Podobno miał tez 2 inne nakazy aresztowania. Spoczko.
To nie tylko australijska bolaczka. Poblazanie przestaepcom. Dopoki nie zabije?