Czy na stacjach benzynowych powinno się sprzedawać alkohol?

Kwestia czasu.W Rossmanie są osobne działy z winami z całego świata to i wódka na poczcie z pewnością nie zaszokuje.
Były juz kompakty w Biedronce a Biedronka w miejscu kina/teatru Grunwald w Poznaniu [w Toruniu gorzej bo w zabytkowej kamienicy].
Czy jeszcze coś może zadziwić?

3 polubienia

Nie narzekaj na Rossmana. Ten niedaleko w PL ma bardzo przyzwoita półeczkę - piwniczke.
I to od otwarcia kilkanascie lat temu.
Wódka na poczcie?
Jak oddzialy beda czynne cała dobę?

Cena produktu to jedno, a jego wartość to drugie.
W momencie transakcji zakupu Tokaja, dla “węgierskiego” kumpla wartość stanowiło nie samo wino, a konieczność naprawy własnego zapominalstwa wobec ważnej dla niego osoby. Skłonny był w tym momencie zapłacić każdą cenę za środek niwelujący jego deficyty.
Autoinwektywy na wieść o stracie 86 polskich złociszy, świadczą o jego stosunku do osoby obdarowanej Tokajem Cholera, mogłem zapłacić za poprawę mojego wizerunku 14 złociszy, a wyjeałem 100*
Czy w trakcie przekazywania Tokaja, kumpel nie uwypuklił jego “wartości” i walnął tekst zgodny z jego stosunkiem do ważnej mu osoby Teraz kocham Cię 6 x bardziej, bo za Tokaja zapłaciłem sześć razy większą cenę?

Skąd taka komercjalizacja podarunków i prezentów? Prezentu się nie kupuje, a jedynie obdarowywuje się prezentem. Jakby się mnie laska zapytała Co mi kupisz pod choinkę?, odpowiedzią byłoby Pustą przestrzeń pod choinką.
Czy wartością prezentu jest jego rynkowa cena? Dlaczego wartość emocjonalna prezentu przegrywa w rywalizacji z wartością rynkową, sztucznie wywołaną ogólnym konsumpcjonizmem?
Przecież @benasek uraduje się także z prezentu w postaci “niewartościowego” egzotycznego kapselka, wzbogacającego jego kolekcję.

1 polubienie

Broń Boże nie narzekam.Wskazuje jednak na anomalie.Mimo iż to nie na zadany temat.
Niby jestem za wolnym wyborem ale jednak alkohol na stacjach benzynowych można odebrać wręcz jako prowokację.Jako zaproszenie do criminal tango.
Z drugiej strony,kierowca kupujący alkohol,nie jest z automatu tym kto to wypije.A sam zakup to nie przestępstwo a prawo!
Troche to wydumany problem.
Ważniejsze i to znacznie,powinno być sprawdzanie wieku kupującego.Który podniósłbym do 21 lat.Przynajmniej.

Alkohol, jak jak każdy produkt wyeksponowany na półkach stacji benzynowych stanowi ofertę handlową. Jedna strona oferuje, druga strona ma prawo do decyzji, czy z tej oferty skorzystać.
Podobnie jest z mlekiem. Dlaczego nie są ograniczane możliwości skorzystania z oferty handlowej mleczarni i zakupu mleka? Ogólnie wiadomo, że u osób z nietolerancją laktozy, konsumpcja mleka wywołuje powikłania nie tylko gastryczne.

1 polubienie

Bez pzesady, tu nie chodzi o prezent i jego cenę tylko o to, że nikt nie lubi przepłacać.
A naturalny instynkt łowiecki w jaki wyposażony jest czlowiek? Teoretycznie atawizm? Czesto sublimuje w kierunku polowania na “okazje cenowe”. Nigdy nie widziałeś co sie dzieje na otwarciach wyprzedazy? :rofl::rofl::rofl:

1 polubienie

Ja wieku to bym nie podnosiła, ale przydaloby się trochę praktycznej wiedzy - jakis “eksponat” w postaci zaawansowanego alkoholika pokazać? I tłumaczyć do znudzenia- używać, nie nadużywać…

Nigdy nie przeżyłem żadnego otwarcia wyprzedaży, bo bym pewnie nie przeżył.
Dobrowolnie rezygniję z tego typu atrakcji.

1 polubienie

Ja też, ale tłumy kłębiące się pod sklepami pierwszego dnia wyprzedaży iluzja nie są. :rofl::rofl::rofl:
Nawet w “dobie internetu”.

Widzę, że też wpadłaś w szpony ogólnego konsumpcjonizmu i zamiast obdarować prezentem o wartości emocjonalnej, wolisz w nadziei na zwiększenie jego wartości, kupić prezent o wartości rynkowej.
Prawo rynku - wolny wybór.

W takim tańszymi i upolowanym prezencie jest duzo emocji. Bo tak wejsc do sklepu i po prostu kupić???

A jakby taki prezent stworzyć własnoręcznie i obdarować nim ważną osobę :thinking:

Taki zrobiony z cennych, choć bezwartościowych materiałów znalezionych na łące i w lesie. Jaką wartość wtedy by przedstawiał?
Definicja prezentu nie zmienia się w tym momencie. Prezent pozostaje prezentem.

A wiesz, ze tak?
Prezent to wartość sama w sobie, taka nie do końca wymierna.
Inaczej jest to rodzaj wymuszonej łapówki czy obowazku. Bywaja prezenty “przechodnie’” - wedruja z rąk do rąk.
Bieda w tym, ze jak krąg krewnych i znajomych krolika nieduży to może trafić do pomysłodawcy.
Tu z książkami bywalo w miare bezpiecznie jak stosowało sie wpis zwany dedykacją.
Chcisl nie chciał musiała zostać…:smile: