Co prawda, takie zamykane wielorazowo to tylko butelki oranzady pamietam, bo mnie juz dotyczylo nowoczesniej kapslowane. Ale nalepki sie zgadzaja. Wzornictwo rzadko sie zmienialo wtedy. Klient bez krawata i malo wymagajacy byl.
Myszy tez się trafialy, Misiowi groziłoby bezrobocie.
Ja przez 4 lata liceum mialam po drodze browar (obecnie jyz nie istnieje), wiec dzien bez zapachu zacieru od rana byl dniem straconym.
W tamtych jedynie słusznych czasach oprócz obowiązkowego osadu i mętów, nie tylko myszki w piwach bywały. Ja widywałem ćmy i inne owady. W Słupskim i koszalińskim Bosmanie, najczęściej.
@waranzkomodo wiesz czym się różnią piloci od Harmisia? Pilot nie powiedział sobie ooo będę waszym pilotem i wsiadł w samolot. Piloci w przeciwieństwie do kolegi mają ukończone wiele kursów, zrobili wiele testów , oblatali swoje więc mają doświadczenie, zostali przebadani przez wielu lekarzy sprawdzających stan fizyczny i psychiczny organizmu. Wykazali się wiedzą , umiejętnościami i samodyscypliną. A czym nasz kolega się wykazał? Butą ,brakiem pokory, pokazami niezrównoważenia, brakami wiedzy, uleganiem niewiarygodnym autorytetom a przede wszystkim nienawiścią do swojego gatunku.
Ja pamiętam inne podłe… Kujawiak. Było podłe, na 2-3 lata zrobiło się pycha mimo że było tanie. I zdecydowano o zburzeniu browaru. Zaś firma która kupiła prawa do nazwy zrobiła z tego niepitne szczyny. Swoim czasie w Kujawiaku też potrafiło co nieco pływać.