Jest takie zjawisko, które rzadko dostrzegamy… to szulernie. Nory, najczęściej w piwnicach lub lokalach po małych sklepach. Drzwi półprzymknięte. W środku zaduch i kilka automatów. Co więcej, nie wiem. Wchodzą i wychodzą różni ludzie. Smokingów i krawatów nie uświadczysz. Raczej spracowani robotnicy i rzesza wytatuowanych małolatów.
Jak grzyby po deszczu rosną… i korzenie mają głęboko. Nierzadko przenoszą się z miejsca na miejsce w równych odstępach czasu… miesiąc, dwa…
Co jakiś czas jest nalot i prasa lokalna donosi o sukcesie w likwidacji nielegalnego kasyna. A za rogiem działa już kolejne… na następnej ulicy inne…
Czy tamte są legalne, czy też siły do walki z nimi tak nieudolne?
Dziś szedłem na zakupy i sprawdziłem. Obchodząc tzw “kwartał” czyli de facto trzy ulice, nie przechodząc przez jezdnię, naliczyłem sześć takich miejsc… z czego dwa opuszczone. Czy my już tak uzależnieni od hazardu jesteśmy, że więcej jest szulerni niż monopolowych?
Ale miałam kolegę który wszystko przegrywał na maszynach. Miał naprawdę dobre stanowisko w dobrej firmie. Niestety codziennie po pracy w garniturze szedł do zwyczajnego pubu i na maszynach zostawiał wszystko, co miał. W końcu wyemigrował, bo myślę, że długi już mu nie pozwalały normalnie żyć.
jeszcze chyba az tak nie jest zle w Polsc, ale bedzie gorzej - ludopatia to choroba cywilizacyjna, a wspolczesna technika jes sprzyja.
w Hiszpanii uwazana jest za gorsza od alkoholizmu.
co do walki z tym? pokaz mi gdzie polska policja jest w stanie cokolwiek zdzialac? mnoza sie urzedy pelne urzednikow od pisania sprawozdan z tworzenia radosnych planow “walki z czymstam” a w terenie praca lezy i kwiczy.
szulerni u mnie nie ma, automaty “od zawsze” staly w barach i kafeteriach - teraz juz mniej bo zastopily je roznej masci apki w telefonach, niedlugo taki mniej lub bardziej mechaniczny to bedzie juz obiektem kolekcjonerskim nie uzytkowym.
a rowniez pojawily sie minikasyna, ale sa legalnie oznakowane.
kafejki internetowe, gdzie czesto 90% komputerow okupowali gracze tez juz padly jak kawki - dostep do sieci przez urzadzenia mobilna je zabil podobnie jak budki telefoniczne.
Legalne, czy nielegalne, na jedno wychodzi. Hazard jest straszną chorobą, to jest takie samo uzależnienie, jak alkoholizm, czy narkomania. Znam dużo, za dużo ludzi, którzy stoczyli się na samo dno z powodu hazardu. O różnym statusie. Jeden z nich opuścił Holandię w zeszłym roku. Bardzo fajny chłopak, ale ma teraz dramat rodzinny. bo w Polsce stracił opuściła go żona z dzieckiem. Rozwijał tematu nie będę. On tu zarabiał bardzo dobrze, a ona nie miała czym dzieciaka nakarmić. On automaty karmił. A możliwości uprawiana hazardu są wszędzie, nie tylko w Polsce.
Oczywiście, tyle że u nas to zjawisko które zaczynamy dostrzegać. Nagle zamiast warzywniaka jest jakieś “Hot Crazy Jackpot” - szyby pozaklejane, po nocach podejrzane indywidua… I tak to sobie kwitnie nieostrzegane, aż nagle więcej ich niż monopolowych… dasz wiarę?
Z niepokojem obserwuję u moich klientów ich klientów.
Obsesję na punkcie zdrapek czy totka .
Grają nałogowo.
Codziennie.
Zostawiają naprawdę duże pieniądze.
Do obsługi maszyny od tego moi klienci musieli zatrudnić osobę na etat .
Cały dzień stoi i obsługuje.
Strasznie się to obserwuje.
Tym bardziej, że przychodzą rodzice z dziećmi i od małego pozwalają im także grać.
Chore .
Nie pamiętam, kiedy piłam jakikolwiek alkohol, może dziuba umoczyłam w piwsku , zupełnie mnie to nie kręci, taka się już urodziłam, rodzice nawet sądzili, że mnie na porodówce podmienili :)))