Mój były szef w firmie, w której sprzedawałam maszynki do golenia Wilkinson () opowiadał mi często, że swój brak opanowania zwalczał liczeniem do 20stu w myślach.
Zamiast reagować impulsywnie liczył.
Niby go to uspokajało .
Czasami próbuje, ale chyba niezbyt opanowałam tą sztukę.
A Wam się udało zwalczyć cechę, której nie lubiliście w sobie?
Jak ?
Ciągle pracuje nad nadmierną gadatliwością , nie lubię tego u siebie i innych.
Walczę z prokrastynacją. W przyszłym miesiącu spróbuję coś z tym zrobić
Witam w klubie !
Apodyktyczność…normalnie poorzez hamowanie się w takich sytuacjach, gdy już chciałam czegoś kategorycznie zażądać i przypominanie, że obiecałam sobie, że nigdy nie będę jak moja matka.
W domu, żeby nie dać się tej cesze wrodzonej, poszłam w drugą stronę, czyli w wychowywanie poprzez mówienie o konsekwencjach różnych wyborów, o pewnych granicach, których nie mogą przekraczać w pewnym wieku z uwagi na bezpieczeństwo, prawo, a później dawanie całkowitej wolności…i absolutne akceptowanie ich wszystkich wyborów. Nie wywieraniu presji.
Ale już tą metodę przyjęłam od najmłodszych lat dzieci.
Nie zawiodłam się.
W pracy, żeby nie popłynąć, starałam się stworzyć regulamin i się jego trzymać. Nic ponad to nie wymagać, ale też nie przymykać oczu na niedociągnięcia. Bo gdy raz się przymknie oko, to drugim razem można z kolei wymagać/oczekiwać zbyt wiele np. nadgodzin, poświęceń etc. Jasne przejrzyste zasady i konsekwencja jest najlepszym wyjsciem.
I zawsze staram się odwracać sytuację i spojrzeć z perspektywy tego drugiego człowieka.
To wymaga ciągłej kontroli, szczególnie gdy ponoszą nerwy. Wymaga też opanowania umiejętności mówienia przepraszam, gdy się zagalopuję.
Wbrew pozorom nauczyłam się gryźć w język.
Nawet tu, żebyście wiedzieli z ilu wpisów zrezygnowałam, bo właśnie ugryzłam się w język i stwierdziłam, że nie ma sensu.
Przestań Bingola, z tym nie ma sensu walczyć
Dzięki za obszerną odpowiedź.
Przekonuje mnie to !
Toż, piszę - w przyszłym miesiącu spróbuję
Z rozpisywaniem się też powinnam zacząć chyba walczyć
A ja już nawet nie mówię że spróbuję…
Kasuj tekst przed napisaniem @anon44086484
Podobały mi wszystkie kobiety.
Popracowałem nad tym.
Teraz tylko dziewice.
I wyszło mi to na zdrowie…
Jakaś stara pierdoła rozpisująca się ze mnie robi.
A sama nie przepadam, gdy ktoś zwięźle nie umie wyrazić swojej myśli, czy gdy opowiada i gada, i gada, rozwleka…
I znów gadam
Ja też tak kiedys miałem na pytamy, teraz jednak zwracam sie w strone lakoniczności.
Może nie wygrać tak w pełni, ale przynajmniej “robic wrażenie” . Zawsze ogarniała mnie nieśmiałość przy wystąpieniach publicznych. Teraz bez problemu “nawijam makaron na uszy” i i ilosc sluchaczy mi nie przeszkadza. A ze w środku czuje taki mały skurcz to nic. Nie widac po mnie tego.
Teraz uczę się … w pewnych sytuacjach nic nie robic i cierpliwie czekać kiedy az skręca by coś zrobić. Np gdy Mloda szykuje się do wyjscia … I jest juz mocno spóźniona. Tak bylo gdy na swoj bal gimnazjalny spóźnila się godzinę…az mnue nosilo ze szkoda, ale powiedzialam sobie " nie moje małpy nie moj cyrk".
Czasem mi to wychodzi, ale czasem to sama siebie nie mogę czytać
Nauczyłam się właśnie na pytamy cierpliwości i już potrafię ugryźć się w język lub kogoś zignorować, co wcześniej wydawało mi się niemożliwe.
Nie pracuję nad wadami gdyż paradoksalnie sprawiają że ludzie mnie szanują. To szacunek przez strach.
Tak mnie nauczyło życie. Im bardziej jestem nieobliczalny i nieprzewidywalny tym bardziej się ze mną liczą. Działam sam. Nie integruję się nadto, nie staję po niczyjej stronie. Obserwuję, zbieram informację i tylko od innych zależy co z tym wszystkim zrobię. Jednocześnie szybko zjednuję sobie nowych znajomych i zyskuję ich zaufanie. Gadam ze wszystkimi.
Wymagam od innych tego co od siebie co nie każdemu się podoba. Daję z siebie wszystko co sprawia że mnie nie lubią ale za to szanują. Muszą. Nie mogą się mnie pozbyć za sam wredny charakter. Wiem co mogę, jak daleko mogę się posunąć, co mi przysługuję i jak mogę się bronić. Otwarcie gadam co mi się nie podoba.
Generalnie uważam że pracownik ma się teraz lepiej. Może więcej. Skończyły się czasy gdzie na jedno miejsce było 10 chętnych. Trzeba się kurna szanować. Unikać układów i robić swoje. Nawet kosztem znajomości.
nieee, cierpliwosci zwykle wystarczalo mi na policzenie do 10.
to o czym piszesz to nie cierpliwosc a umiejetnosc, zeby nie dac sie sprowokowac.