Czy schizofrenciy powinni mieć dzieci...?

Chcielibyście być dzieckiem schizofreniczki? Bo ja nie.
Znacie rodziny gdzie ludzie chorują na choroby psychiczne, mają dzieciaki i żyję im się z waszego punktu widzenia dobrze? ( nie mam na uwadze depresji tylko takie stany chorobowe gdzie są omamy, ostre psychozy, nie rozpoznaje się siebie dzieci, trafia się do psychiatryka raz drugi trzeci, remisja i znów normalność po lekach…itp…).

Znem ale to patola.
Znam 2 takie kobiety. Jedna mieszka w zapuszczonym mieszkaniu z 20-letnim synem narkomanem. Burdel, bieda, dług na ponad 100 tyś, agresja słowna. Opieka społeczna olewa temat choć go zna.

Druga baba to 60-letnia była pracownica PKP. Samotna. Od 3 miesięcy w wariatkowie bo pewnej nocy postanowiła swoje wyposażenie mieszkania w tym meble i zdjęcia rodzinne wyrzucić przez okno (2 piętro). Straż i policja musiała wchodzić do niej przez balkon. Długo było ok ale potem przestała brać leki.

2 polubienia

Mój kolega ma laskę ze schizą. Piękna jak marzenie. 24 lata. Ma też niestety czasem takie odpaly i huśtawki nastroju że on się jej boi. Że go zajebie we śnie. Nie wie co ma począć. Kocha ją.

Aha!
Jeszcze znam gościa w wieku 45 lat. Samotny. Żyje z renty. Ale tu jest ok bo bierze leki.
Kiedyś jak nie brał to biegał na golasa po rynku z siekierą.

1 polubienie

Jedną kobietę znałam.
To koleżanka mojej koleżanki.
Była już w takim stanie, że 3 razy w roku ją “zamykali” w pokoju bez klamek.
Po powrocie do domu, faszerowali ją tabletkami, wyglądała jak zombie.

Póki co mają prawo. Jak zaczniemy im je ograniczać… to każdemu można… choćby biednym, bo kto by chciał być dzieckiem nędzarzy?

2 polubienia

Kobieta, o której ja wspomniałam, ma 3 dzieci. Jej choroba ujawniła się kilka lat po urodzeniu ostatniego.
Cała rodzina uczyła się żyć z jej chorobą, każdy nowy dzień był dla wszystkich niespodzianką.
Przede wszystkim, kilka razy była niebezpieczna dla otoczenia i samej siebie.

1 polubienie

Ja wolałabym być dzieckiem nędzarzy, niż chorej psychicznie jednostki. Uświadamiać przede wszystkim uświadamiać. Tylko tyle zrobić można…

No tak choroba nie wybiera… czasem nie dostrzega się objawów wcześniej a takie bywają… najważniejsze to nauczyć się żyć z chorą osobą… przykre…

1 polubienie

Ja patrzę na to z perspektywy historycznej. W latach dwudziestych ubiegłego wieku, takie dyskusje toczyły się w całej Europie. Mówiono że chorzy psychicznie osłabiają naród, więc nie powinni się rozmnażać i rozważano, a niekiedy i przeprowadzano sterylizację. W Polsce też były na ten temat dyskusje. Zawsze w trosce o dzieci i ich dobro. Więc w Niemczech, kraju filozofów i kompozytorów, zaczęto sterylizację chorych psychicznie… Ale… Przecież to półśrodek, bo co z tymi następnymi chorymi? Więc zaczęły się pojawiać zakłady zamknięte… a potem i pierwsze wzmianki o “eutanazji” dzieci upośledzonych… A potem powstały rozwiązania: zastrzyki, komory w których dusiło się ich spalinami, trucizny… i nawet cyklon b. To się zaczęło już przed wojną, w której ludźmi palono w piecach w wielkich fabrykach śmierci. Dlatego jak słyszę, że chorzy nie powinni się rozmnażać, to mi się zapala tak lampka ostrzegawcza.

2 polubienia

@humoreska, @anon86894402.

W opisanym przeze mnie przypadku, choroba ujawniła się po urodzeniu dzieci. Oczywiście postępowała stopniowo.
Mój kumpel (sasiad), przez 2 miesiące robił u nich generalny remont, mieszkanie dostosowali pod jej chorobę.
Na wszystkich meblach były naklejki z nazwą np. lodówka. Toaleta też była podpisana. Z telefonu mogła korzystać tylko przy kimś, o godzinie 19-tej była tak nafaszerowana lekami, że ja usypiali.
Ona ma teraz 48 lat, najmłodszy syn 16.
Do tej pory nikomu nie mówią ( ja nie naciskałam), dlaczego ją 24 grudnia zabrali do wariatkowa na 2 miesiące.

Do tej pory dziedzicznosci schizofrenii nie udwodniono.
Natomiast zycie z nieleczonym lub zle leczonym paranoikiem, schizofrenikiem czy czlowiekiem uzaleznionym na pewno na dziecko dobrze nie wplywa.
Problem w tym, ze wiele chorob psychicznych nasila sie w wieku, kiedy ludzie juz dzieci miewaja.

1 polubienie

@anon86894402, to o czym wspomniałeś w swoim komentarzu, to temat na kolejną rozmowę.
Można się nawet cofnąć o 100 lat, i więcej.
Nigdy nie drążyłam tego tematu, może ktoś z Was to zrobił?
Wiele się mówi, że dziecko ze związków kazirodczych może być upośledzenie umysłowo i fizycznie, a przecież dawno temu szczególnie dbano o zachowanie błękitnej krwi.
Jak nie było godnego kandydata, łączyli ze sobą kuzynostwo.

1 polubienie

To co piszesz to wyglada na bipolarnosc. Przy dobrym psychiatrze do ogarniecia i to nie oglupiaczami.
Niestety ludzie boja sie leczenia u psychiatry, bo jak przylgnie latka psychiczny to sie od niej nie odkleisz, a tak to po prostu swir…

Znam tylko z opowieści znajomych: jedna kobieta w latach 70-tych “źle potraktowała” swoje dziecko podczas kąpieli - co skończyło się niestety dla potomka tragicznie… Druga pani, leciwa dosyć " zapadła na zdrowiu" po powrocie z obozu koncentracyjnego…

Znalam czlowieka, schiza czy inna paranoja odezwala mu sie po 40, zona i nastoletnie dziecko w szoku jak walczac z demonami zdemolowal dom. Na szczescie ich nie bylo w tym czasie.
Ale poddal sie leczeniu i do czasu kiedy mialam z nimi kontakt to sytuacja sie unormowala.
Tyle, ze to juz musi byc kontrolowane do konca zycia.
Wczesniej byl dusza czlowiek, przyslowiowej muchy nie skrzywdzil.

1 polubienie

A po tak traumatycznych przejsciach jak pobyt w obozie, udzial w wojnie czy jakis koszmarny wypadek lub katastrofa to szok postraumatyczny.
Kabelki moga sie mocno poplatac.

Przeraża mnie to, że tak z dnia na dzień coś wysiada w człowieku… to znaczy wysiada kawałek po kawałku ale dostrzega się dopiero wtedy gdy "demolka " nastąpiła. Ludzie duszą w sobie wiele, to że dusza towarzystwa to znam takie osoby, co wracają do domu i w płacz… takie pozorowanie swego życia…inni widzą nas inaczej… niż jest naprawdę… przyczyn można szukać i szukać…

1 polubienie

Czesto przyczyna bywa zupelnie prozaiczna.
Naklada sie wiele czynnikow.
Byl taki swietny film z Michaelem Douglasem Upadek. /Falling Down studium narastajacej paranoi.

2 polubienia

Moja szwagierka zachowala w wieku 21lat na schizofrenie paranoidalną. Rok później byla w takim stanie,że matka Ją ubezwlasnowolnila i na stale zamknęła w zakladzie dla psychicznie chorych. Kilkakrotnie tam probowala sobie odebrać zycie,m.in. podpalila sobie wlosy. Potem probowala sobie przegryźć żyły…wyrwali Jej wszystkie zęby…Metody rodem ze średniowiecza, tylko dlatego,ze nikt sie Nią nie interesowal…Matka byla alkoholiczką,miala Ją w dupie,brat też. Zmarla w zeszlym roku,w wieku 45 lat,po 23latach w zamknięciu… Historia straszna,przez 2 lata probowalam sie dowiedzieć gdzie Ona jest,nie udało mi sie,odsylali mnie od szpitala do szpitala i nie szło ustalic…

1 polubienie