Czy staracie się wychodzić ze swojej strefy komfortu?

Czy takie wyjścia uważacie za wnoszące coś dobrego, ważnego, potrzebnego do Waszego życia czy raczej za działania nic nie wnoszące i zupełnie nie potrzebne?

1 polubienie

Najpierw musiałbym zdefiniować tę “strefę”.Bo jeśli to jest moje wygodne mieszkanie to zdecydowanie,tak! Stanowimy rodzinę podróżników mieszczuchów.Może dlatego iz kiedyś tak żona jak i ja,uwielbialiśmy nocne życie i powroty z eskapad,o świcie :wink:
I w takiej sytuacji,wystarczy świadomość że zawsze jest dokąd wrócić.
Bardziej chyba skomplikowanę jest ewentualne wychodzenie ze swego wewnętrznego świata.Z tego bujanego fotela własnych myśli i odczuć,pragnień.To jest chyba troche jak z wizytą w obcym miejscu,obcym kraju.Niby nie chcę ale gdy jesteś gościem,Twoim PODSTAWOWYM obowiązkiem,jest poszanowanie zastanych praw.Trzeba więc czasem wyskoczyć z jeansów i założyć garnitur,mimo iż szlag człowieka takiego jak ja,trafia…Oczywiscie to przenośnia ale bywało i dokładnie tak…

1 polubienie

Tylko wtedy kiedy naprawdę muszę. Lubię swoją bańkę

3 polubienia

Latami bywałem poza strefą swojego komfortu więc teraz jest dla mnie niezmiernie cenna. Napawam się tym, że wreszcie robię to co chcę robić, a nie robię tego co mi nie pasuje. I wszystkie mogą na pukiel naskoczyć mnie… oo…!

:stuck_out_tongue:

3 polubienia

Ja tam bardzo dążę by wreszcie w strefe konfortu wejsc. . Ale byloby miło poczuc sie konfortowo :grin:

5 polubień

Jak się ciągle jest poza strefą komfortu to się potem chce być ciągle w strefie :thinking:

3 polubienia

O czym takim jak definicja stefy komfortu, ze istnieje? Dowiedzialam sie niedawno. I nie, walcze o jej zachowanie.

2 polubienia