Tak sie zastanawiam w obliczu kolejnej wielkiej rewolucji technologicznej. Poprzednie tego typu rewolucje (np. wprowadzenie przemysłu zamiast manufaktur) uderzyło głównie w pracowników fizycznych, rzemieślników. Wprowadzenie powszechniej komputeryzacji spowodowało spadek zapotrzebowania na maszynistki, składaczy tekstu, zecerów, itp. Ale Sztuczna Inteligencja coraz częściej zastępuje ludzi wykształconych - informatyków, pisarzy, dziennikarzy, księgowych, ekonomistów, analityków, itp.
Jak wpłynie to na popyt i podaż ludzi wykształconych? Czy wyższe uczelnie będą przyjmować coraz mniej kandydatów? Co będą robić ludzie z wiedzą i nietuzinkowymi umiejętnościami, których zastąpi AI?
Jeszcze sobie tego nie wyobrażamy, ale ja widzę to jako naprawdę poważne zagrożenie dla elit intelektualnych. Ci ludzie będą coraz mniej potrzebni. Czyli pies zje własny ogon - dzieło wysiłku intelektualnego człowieka spowoduje że on sam stanie sie niepotrzebny.
Pracownicy obawiają się rozwoju AI i masowych zwolnień. Ale Polacy mają asa w rękawie | Technologie na Next Gazeta
W dzisiejszych czasach niczego nie można być pewnym
Dopóki robota sterowanego AI nie nauczysz parzyc porządną kawę, plotkować, donosic do szefa i radzic sobie z niezgłębioną ludzką pomysłowością w kwestii tworzenia problemów? To pracownicy administracji i urzędów moga spać spokojnie.
Oczywiście, że zagraża. Jeżeli dojdzie do tego, iż ta sztuczna inteligencja stanie się na tyle kreatywna, że potrafić będzie wytworzyć jeszcze inteligentniejszą sztuczną inteligencje, to nie tylko wyginą wykształciuchy, ale i sukcesywnie wszyscy.
Ale jest pocieszenie w nadziei na to, że któraś z kolei generacja niesamowicie inteligentnej sztucznej inteligencji, dzięki swej superbłyskotliwości zorientuje się, że lepiej nie robić jeszcze inteligentniejszego produktu od siebie bo dziecię pożre mamusię. Ale marne to pocieszenie, bo ludzie już dawno będą po przemiale. Chyba, że ta pierwsza sztuczna inteligencja zorientuje się w zagrożeniu. No to szanse na przetrwanie są. Radzę już pozbywać się smartfonów i komputerów a produkować i zaopatrywać się na ten przykładowy przykład, dajmy na to w maczugi i takie tam w podobie…
Cytując klasyka?
Trurl z Klapaucjuszem, chociaż zbudowani jak każda normalna inteligentna istota: z kawałków poskręcanej blachy, lamp katodowych, cewek i układów scalonych, objawiają afekty i uczucia, typowe raczej dla Bladawców (inaczej nazywanych ludźmi)…
AI wpływa nie tyle na konkretnych specjalistów ile na gałęzie przemysłu i rodzaje pracy.
Ona będzie udoskonalana a co za tym idzie będzie powoli wypierać człowieka. Podobno wszystko oprócz emocji jest matematyką. Tam gdzie matematyka tam AI będzie wdrażana.
Ja już dawno doszedłem do takiego wniosku. Żeby wykopak dół, wystarczy do zwykłej koparki wsadzić zwykłego człowieka. W przypadku AI by była potrzebna koparka naszpikowana różnego rodzaju czujnikami. Natomiast do np. programowania wystarczy komputer, który jest też potrzebny Sztucznej Inteligencji, więc żadnego dodatkowego sprzętu nie trzeba.
W telewizji pocieszają, że poprzednie rewolucje też miały zagrozić ludziom, a paradoksalnie pracy dla ludzi było więcej.
“Dodatkowe pasy ruchu nie odkorkowują drogi.”
Przypomniałaś mi opowiadanie Lema o pralkach. Były dwie firmy, które konkurowały ze sobą i w walce o klienta udoskonalały swój produkt. One, te pralki coraz lepiej prały ale to nie wystarczało. No to zaczęły też sprzątać, potem robić zakupy, następnie czytać gazety swym właścicielom, wynosić śmieci, potem je utylizować, miały ekrany żeby pokazywać filmy i inne takie, toczyć konwersacje różniste, szkoły stały się niepotrzebne, bo nauczały bardzo dobrze dzieci i młodzież w domu, toczyły interesujące konwersacje ze swymi właścicielami, słowem, te pralki stały się idealnym i niezbędnym towarzystwem dla swych właścicieli. Stały się też środkiem transportu lądowego, wodnego i powietrznego i tak dalej…
Ale ludzie, to ludzie, ktoś wywołał wojnę, więc pralki jako superdoskonała broń poszły na front. I bardzo szybko zadały sobie pytanie, dlaczego w interesie tych idiotów ludzi maję się wzajemnie wyrzynać?
Pogodziły się, zjednoczyły, potem na front wysłały ludzi w wyniku czego nie miały już komuś służyć, więc na wyludnionej ziemi zaczęły żyć wygodnie, po swojemu i żyły długo, i szczęśliwie.
Lem to napisał w latach 60, jakby co. Czyż nie wizjoner?
Alem się teraz uśmiał. Super facecja.