Psychopata: potrafi w wyrafinowany sposób grać na emocjach ludzi, samemu zachowując zimno, bezemocjonalność.
A co z chłopem barbarzyńcom: wpada w szał i wyrzuca tę wściekłość z siebie co “zbija z pantałyku” rozmówcę i rozmówca sam wpadł w gniew (a nasz barbarzyńca jest znacznie bardziej obeznany w walce w gniewie i wygrywa wtedy) lub się przestraszy i oddaje walkowerem walkę.
Ewentualnie wpada w głęboką dolinę smutku tak, że rozmówca przejmuje ten stan i jest zatruty.
Ten barbarzyńca autentycznie odczuwa te stany emocjonalne, tak silnie, że przelewają się na rozmówców i potem to wykorzystuje. W przeciwieństwie do psychopaty, który stanów ofiary nie podziela.
Narcistic personality disorder, tak to się musi nazywać. Dotyczy to często ludzi, którzy często z łatwością odnajdują się w swoim życiu na stanowiskach kierowniczych…, żeby mieć dobre pole do rozwoju swoich schorzeń.
Barbarzynca? Pojecie powstalo jeszcze w czasach rzymskich.
Oznaczalo czlowieka z broda, czyli nieprzystosowanego do norm Rzymian, ktorzy chodzili ogoleni, ostrzyzeni i wydepilowani
O psychopatii mowy nie bylo.
Model “z brodą” podobnie jak spodnie i skarpetki do sandałów zostal z czasem jednak zwycięzcą ze wzgledow praktycznych. Pierwszym cesarzem unikajacym brzytwy byl Hadrian panujący w drugim dziesiecioleciu III wieku, ze spodniami przeprosili się wczesniej, noszenie togi zostawiajac politykom i snobom w cieplejszym klimacie.
Psychopata zwykle nieźle się maskuje. A manipulowanie ludzmi i zywymi stworzeniami przychodz mu bez trudu, bo nie zawraca sobie glowy uczuciami i odczuciami innych.
A jesli już tak , to jak je moze wykorzystac dla wlasnej satysfakcji?