Ja np. znalazlam sandalki, choc zapomnialam, ze je posiadam. Jak znalazl na te pogode, bo te, ktore uzywam jakos sa bolesne dla stop po dlugim chodzeniu, choc tanie.
Kiedyś zgubiłem karetę płatniczą. Po wielu dniach płaczu i szukania załatwiłem se nową. I kiedy załatwiłem se nową to ta zgubiona się znalazła w kieszeni koszuli. Wkur*nie przeplatało się z radością
Ja telewizor LCD mam już od jakiś 3 lat, a do tej pory potrafi mnie ten fakt cieszyć.
ja tez tak mialam, caly portfelik z dokumentami wpadl mi miedzy siedzenia w samochodzie. po cos siegalam do torebki i wypadl , dom pretrzasniety, wszystkie trasy spacerowo zakupowe sprawdzome, nie ma. karty i dokumety oddtworzone, a auto? no to dokladniejsze sprzatamie to tak raz na miesiac, wiec sie znalazlo. dobrze, ze nikt nie slyszlal tego co wtedy powiedzialam, argentynczyk by sie chyba zawstydził brakiem inwencji wlasnej.
kolekja kaset z dawnych lat i fakt, ze jeszcze mam na czym je odtwarzac, miniwiezyczka sharp ma 20 lat i dziala…
Ja, po około półtorarocznym użytkowania samochodu, znalazłem nowy schowek w samochodzie. Przez cały ten czas myślałem, że to zaślepka pod radiem na jakieś dodatkowe urządzenie audio, ale kiesy przy sprzątaniu dość mocno przycisnąłem go ściereczką, odblokował się i otworzył …
Jesli chodzi o schowki to toyota yaris byla dla mnie “jajko niespodzianka”.
A w ogole bardzo fajne autko.
U mnie dawno temu portfel z wszystkimi kartami płatniczymi, dowodem, prawem jazdy kartą paliwową położyłem na desce do prasowania i tak ją złożyłem do szafy. przez tydzień szukałem.
Jak Ty tę deskę złożyłeś? W kostkę
Pytam z ostrożności, by mi się taka przygoda nie przydarzyła, zwłaszcza że złożona deska zazwyczaj stoi pionowo i fizyczną niemożliwością jest, by cokolwiek na jej płaszczyźnie leżało.
Chyba, że podczas prasowania koszuli, przypaliłeś z lekka portfel i się skubaniec do tej deski przykleił.
Taka chowana na zawiasie w szafę. Nie wiem jak ci to wytłumaczyć.
aaa..kumam.
To mi się taka przygoda nie trafi, bo nawet nie wiem, czy mam deskę do prasowania. Dzięki.
No juz nie żartuj? W Nowym Jorku chyba nie mieszkasz?a zelazko masz? Czy sie samo oprogramowalo i polecialo w kierunku Syriusza?
Jest gorzej, niż mogłoby Ci się wydawać. Z mojego żelazka uszła kiedyś dusza i jak dotąd, nie daje znaku życia. Znaczy żelazko, nie dusza. Zmuszony więc byłem do rezygnacji z usług tego ustrojstwa, zwłaszcza że nie pojawiam się na wybiegu w sukienkach i garsonkach, więc one spokojnie mogą wisieć w szafie w stanie nieuprasowanym.
Ale koszuli też nie wkładasz?
Wkładam. A jakże.
Ale bez prasowania? Panie to wygląda jak menel
Czyli co? Dana czynność może być tylko wtedy wykonana, gdy jest się posiadaczem narzędzia umożliwiającego jej wykonanie?
Wczoraj przyleciałem z Hiszpanii, nie posiadając samolotu. Odbyłem rejs po Morzu Śródziemnym, nie będąc właścicielem statku. Uprawiam sex, nie będąc w żadnym związku partnerskim.
Co więc stoi na przeszkodzie, by nie posiadając żelazka i deski, wkładać na grzbiet uprasowane koszule
Gratuluję
Jesli prasujesz tak jak pilotujesz samolot to dla koszul zdrowiej jest oddac je na jakis czas w dobre ręce…