W swoim mieście nie zauważam zwiększenia liczby “biorących”. Zawsze byli i są i także są “zaopatrzeniowcy” stojący w tych samych miejscach, bezpieczni, nie zgarniani przez władzę.
zombie
Pomimo to, ze to stare Bałuty?
Zombie nie stwierdzam. Ćpun dyżurny żebrze, czasem o obiad w pobliskim barze, bo nikt o zdrowych zmysłach pieniędzy
mu nie daje, wiec trwa na posterunku od kilkunastu lat.
A poczciwe pijackie gęby z pokolenia na pokolenie tradycję podtrzymuja. Dopóki się te “kamienice” będące ich ostoją nie rozlecą to na stanowisku trwac będą.
Ja to widzę wiecej lekomanow w aptekach, gdzie starsi ludzie wynoszą tony towaru, narzekajac na ceny i wierząc w magiczną moc pigułek. Tych na recepte i bez…
A przy tych reklamach leków w TV to można kota dostać. Jakby czlowiek byl zdrowy to by go nie bolało. A jak boli to szukac przyczyny a nie faszerowac sie apapem. A na ból zęba to najlepszy dentysta (jakby sie ktos pytał?)
Od lat widzę tych samych dealerów stojących bezpiecznie w tym samym miejscu i nikt ich nie zgarnia. Bardziej niebezpieczni są ci biorący, którzy nie proszą o pieniądze, ale żądają i napadają, by je mieć. Znajomą moich rodziców, staruszkę chodzącą o kulach napadli na klatce schodowej, by zerwać jej z szyi torebkę, w której miała tylko klucze do mieszkania i rękawiczki. Moją znajomą napadli tuż po zmroku, złamali jej rękę, zniszczyli piękny zimowy płaszcz, ale kasy im nie oddała. Wypłoszył ich mężczyzna, który wyszedł z dużym psem na spacer. W sumie, to oni raczej silni nie są, dlatego napadają na osoby samotne.
Jedyne zombie jakie występują masowo to smartfonowe zombie.I to jest plaga!Chodzą środkiem jezdni,nie reagują na klakson,nie schodzą z drogi rowerowej,ignorują czerwone światła…
I do tego wpadają na Ciebie bo nie sa w stanie podnieść tych tępych łbów i choćby spojrzeć,gdzie idą…
Rozbawiłeś mnie, bo przypomniałam sobie, jak kiedyś patrzyłam jak na wariatów na ludzi gadających do siebie, dopóki nie wyczaiłam, że mają jakieś miniaturowe słuchaweczki na uszach i gadają z kimś.
A ja ich obchodziłam kiedyś półkolem, bo w sumie nie wiadomo, co taki wariat może zrobić.
Nie zauważyłam jeszcze tego zjawiska, u nas ćpuny trzymają się raczej swoich rewirów/melin, nie spacerują po osiedlu.
Niedawno jakaś strzelanina była, ale to w drugim końcu miasta (centrum), chyba dilerzy o rewiry się “sprzeczali”.
Na moim osiedlu spokój kilku dyżurnych pijaczków przy Manhattanie (hale targowe) się kręci, nie żebrzą i zawsze dzień dobry mówią. Standardowo swój obchód osiedlowy, odwiedzając śmietniki, robi
kloszard z dziewczyną, psem i wózkiem dziecięcym. Ostatnio chyba im lepiej się powodzi, bo ubrani czysto i umyci, nawet któregoś dnia spotkałam ich u weterynarza, byli ze swoim psem.
Jeszcze nie zauważyłem choć kilku dilerów znam osobiście. W moim mieście przoduje amfa i lekka marihuana. Jesteśmy porządną społecznością.
I nic się nie zmieniło.Do dzisiaj ich obchodze półkolem…
Pierwszy raz na upiora z wtyczką w uchu natknąłem sie chyba w 2004 roku,jeśli dobrze liczę…I pamiętam że rozglądałem sie za policjantem bo zachowanie tego człowieka przypominało pacjentów z oddzialu zamkniętego…Pewnie sie z kimś kłócił…
Zauwazylam, że po ograniczeniach sprzedaży energetyków wzrósł popyt na kawe rozpuszczalna i cukier w okolicznych sklepach. Dzieciarnia potrafi…
Tacy po dopalaczach? Tak, niestety widziałam. Pijaczyny i ćpuny dawnej kategorii, to przy nich pikuś.