Pomylilam sie z ciastem..tlum dzieci latal wokolo, pisk, wrzask, rodzice wsciekli, ze malo tyc dzieci nie pozabijaja. Nie rozumiem, czemu taki ojciec/matka/kto tam jeszcze nie kuma, ze 3-latek nie mysli logicznie, gdy sciaga z polki pudlo z ciastem…po co sie wyzywac, jak dzieciakowi trzeba spokojnie powiedziec, ze tak sie nie robi… No i jak to pudlo wyladowalo pod moimi nogami to dostalam zacmienia i kupilam inne, ktore wzielam na chwie do reki, bo sie pomylilam.
Najgorsze, ze ja sie czesto z czyms myle i zapominam. Moze to hormony?
Jakby bylo np. po szwedzku czy holendersku?
Raz sie nacielam na podobieństwo etykiet i kupiłam jogurt naturalny slodzony i do tego bezcukrowy, ze slodzikiem.
Od tej pory starannie ogladam co ładuje do koszyka.
A jakie to ciasto? Nie da sie zjeść?
Czy mi się zdarza zapominac?
Jesli chodzi o zakupy to do najblizszego sklepiku mam kilometr na piechotke w wiosce, a do puebla 3 km autobusem
Wiec po prostu mam liste w notatkach smartfonowych.
Uzupełnianą w miare potrzeby.
Skleroza nie boli, ale sie trzeba nachodzić…
Nie daj sie zdominować. Mamy bywaja czesto toksyczne.
Zwlaszcza starsze - postaw sorawe jasno - nie jestes jej służącą.
Choć czesto spotyka sie rodzicow przekonanych, ze dzieci ma sie wlasnie po to.
Eee, ja to sie nie przejmuje.
Mase nam większą od wyjczyka, a klapniecie na pupe po zderzeniu powoduje zmiane tonacji powodująca zwykle pojawienie najpierw koszyka, potem smartfona a na końcu czegos w rodzaju rodzica?
Wtedy ostatnie miejsce mojego pobytu bywa nieaktualne…
Jak czegoś nie rozumiem to nie kupuje.A tym bardziej jak akurat nie mam okularów i nie jestem w stanie doczytać.
Żeby nie było tak jak pare miesięcy temu, gdy na szczoteczkę do zębów załadowałem spora porcje kremu do rak…Były w prawie identycznych tubkach a ja się spieszyłem…
Teraz to raczej pianka do golenia i pianka do włosów moga sie pomylic.
A do mojej kuchni wchodzic nie radzę, bo cukier mozesz zmalezc w pojemniku na mąkę z napisem sól.
Mnie kupowanie towarów niemieckiemi napisami zdarza się notorycznie. Na zmianę z napisami niderlandzkiemi.
heh…, dość często takie coś popełniałem i nie tylko ostatnio, ale jeszcze jak w Polsce żyłem. Człowiek się śpieszył, np, do pracy, a te tubki obok siebie leżały. Soli to kawy i herbaty też potrafiłem nasypać i takie tam w podobie…
Ja tylko sól mam w pojemniku z napisem “KAFFEE”, ale to dlatego, że pojemnik jest prawie zabytkowy, przepiękny i do kawy absolutnie się nie nadaje (wywietrzałaby). Jest cudnie ozdobiony ( złote szlaczki i inne ozdóbki na białym tle) i cały czas jest na blacie (nie jest chowany do żadnej z szafek)., Stoi obok kuchenki i w sumie, to każdy się domyśli, że jest w nim sól a nie kawa. Mieści się w nim cały kilogram soli i jest ona do gotowania a nie do dosalania.