A u mnie skończyło sie pieczywo. Trzeba było iść rano do sklepu. Armageddon!
Ja też rano jadłam świeże bułeczki z piekarni, ale nigdy jakoś tak głębiej nie zastanawiałam się nad tym, skąd one się co rano biorą takie ciepłe w moim domku.
Lęgną się, po prostu
Ale że codziennie? Takie chrupiące, cieplutkie i pachnące?
Hmm…
Coś mi tu kombinujesz.
Zamienię się w śledzika i wyśledzę!
Śledzik też dobry, zwłaszcza z kieliszkiem wódeczki
A ja lubię w śmietanie i z cebulką, ale nie taką kostką z jabłkiem, tylko z plasterkami i bez jabłka.
U mnie też skończyło pieczywo! Przypadek? Nie sądzę…
To pewnie przez tę datę. Miała być pechowa, więc jest!
Obysmy tylko takie pechy mieli w życiu!
Tiia. Jest taka piosenka Młynarskiego “jest jeszcze śledź w śmietanie metafizyczne danie…” polecam
Hmmm… metafizyczne? Nie podejrzewałam siebie u takie “upodobania”
Palindrom i ambigram,czyli do " góry nogami "
No to u mnie była moc…zostałam hydraulikiem…Rano łazienka zalana,rury pod wanna szlag trafił. Najpierw się z nerwów popłakałam a potem się wzięłam do roboty…Kupiłam wszystko,poskręcałam, założyłam,Nic nie cieknie …tadam… Sama samiusienka.
Ogromny zachwyt i szacunek. Masz prawo być dumna z siebie.
Brawo @Vilemo !
Z tą różnicą czasu to są problemy.