Nie słyszałem, by w Polsce produkowano wina, które nie są bełtami?
Niejaki birbant też od czasu do czasu siarę zasadzić musi…
w tych aktualnych slonych wodach mialam sie okazje wykapac (we wszystkich) wiec moge powiedziec, ze znawczynia smakow morsko-oceanicznych jestem (dokladajac jeszcze Morze Czarne, Baltyk i Adriatyk to juz kwalifikacje na morskiego sommeliera )
a co do wina to wlasnie do podwieczorku ma zamiar skosztowac nowego nabytku w kolorze czerwonym pochodzadzego z Valdepeñas - centrum Castilla la Mancha - winorosle niskopienne, wygrzane w sloneczku gatunek tempranillo.
cos mi sie jakies winnice w okolicach Zielonej Gory kojarza…
W mieszkaniu??? A podłoga???
Elsie, a co tam podłoga. Grunt, że kałuże będą
Podłoga, rzecz nabyta, a kałuże nie każdy jeden może w mieszkaniu mieć
Nie za dużo tego czarnowidztwa @birbant?
Miałem przyjemność być goszczonym w degustatorium zielonogórskiej wytwórni win, nie pomnę jaka pełna i prawidłowa nazwa bo to wieki temu było. Mistrz ceremonii przedstawił nam całą prawdę o tej zacnej wytwórni, wymieniając tytuły ich produktów firmowych, które nawet medalami się szczyciły. Jako że to wieki temu było jak wspomniałem, szlachetne te nazwy z pamięci wyparowały. Pozostało jednak ugruntowane przeświadczenie że produkty owe miały swoją markę.
Jeżeli więc na rynku występował produkt pod nazwą bełt, albo też wino marki Wino, to nie była to cała rynkowa oferta.
Ja tam na siarze wychowan…, na grzańcach z goździkamy…
mam Ci anegdotami winnymi sypac?
targalismy torby podrozne z Gubina do Guben (mieszkalismy na koszt DDR temat na anegdoty) wina marki wino, przypraww korzennych i cieszac sie przyjaznia tamtejszej “sciany zachodniej”
Niby racja, ale wolalabym, żeby sąsiadka sprawdzała krany przed wyjściem…
Akurat drzewa działają leczniczo, ino nie wszystkie i stale. To np. olejki zapachowe itd. ciekawy temat
Były kiedys i nawet na eksport szły.Truskawka,chyba najczesciej…
Byly w butelkach jak od miodu pitnego.Szyjka opętana sznurkiem plus lakowa pieczęć.Pamietam to jak…meteora z lat 80-tych
To była siara w lepszem opakowaniu.
Nazywanie winem tego, co produkowano w Polsce, to oznaka poczucia humoru. W ZSRR też produkowano “szampana”. Igriskoje. Ale gruzińskie wina, to już poezja była.
A to, które zapodałeś, nazywano prytą. Diełano to w Miastku i Ozorkowie.
Ha,ha…Widze ze temat nie ma dla Ciebie tajemnic…Mi to nawet smakowało.
Natomiast gruzińskie wina zostawilem w domu,wraz z węgierskimi a oba “kierunki”,uwielbiam!
Zbiera mi sie mala piwniczka:))
Węgierskie są świetne i historyczne nawet.
Jeżeli zaś, rozchodzi się o polską produkcję “win”, to za młodego kilka razy grzańcem z goździkami nieźle się ufyndoliłem, ale już w latach 80 sam “zapach” tego przyprawiał mnie o rzygotność.
Jutro zpodam, jak się z tej siary robiło szampana, bo dziś po siedmiu piwach jestem i chce mnie się już spać.
@birbant, niewielkie ilosci robiono w okolicach Zielonej Gory (gronowe), ale to byly niedobitki winnic, ktore przetrwaly zmiany klimatu i teforme rolna. Do handlu to nie trafialo.
Juz zapodawales. Syfon i naboje.
Do tego seta strażackiej,
Zdecydowana większość z nas jest na siarze wychowana, nawet o tym nie wiedząc.