nie powinniśmy, jako społeczeństwa, skupić się na tym co i jak będziemy “ogarniać” kiedy ludzi będzie mniej i zmieni się struktura społeczna (więcej osób starszych niż młodych)?
Trzeba ugryźć jedno i drugie. Dzietność i ludzi starszych. Tych pierwszych musi być więcej a o tych drugich trzeba zadbać systemowo
@Devil Problem w tym że tych młodszych nie będzie więcej i moim zdaniem w przyjęciu tego faktu i wprowadzeniu ewentualnych rozwiązań jest jakiś kierunek…
Oczywiście że nie będzie.Więcej byłoby ich w krajach islamskich ale oni zalewają cały świat i tylko to ich interesuje a nie ich ojczyzny czy kwestie demograficzne.Taki pełzający imperializm,szczególnie teraz nasilony,w cieniu wojen,od Ukrainy po Bliski Wschód.
Pisała o tym z niezwykłą dokładnościa i intuicją “proroka”,Oriana Fallaci,25 lat temu ale kto by sobie nią teraz głowę zawracał…
Do czego prowadzi majsterkowanie na społeczeństwach,widać po krajach islamskich czy po Chinach.Z różnych powodów jedno i drugie przeludnione,w jednym komuna biznesowa a w drugim średniowieczny zastój z opcją mordowania każdego kto nie jest islamcem…
Wspominam o tym bo nie da się wytyczyć jednej opcji dla świata.To utopia tych co chcieli rządzić całym światem…Wszak pytasz o społeczeństwa a nie o jedno z nich.
Nie da się też skutecznie,być lekarzem od wszystkich chorób.
Od siebie mogę jedynie powiedzieć że zawsze jestem za jakościa a nie masowością.Za odpowiedzialnościa a nie naciąganiem państw na benefity,w przypadku narodzin dziecka.
Bo narodziny dziecka to POCZĄTEK drogi a nie jak twierdzą ci co promują “przemysłową” rozrodczość,kiedy to można odnieść wrażenie że “sprawa odfajkowana”
Jeszcze ogół ma nadzieję, że wyjdzie z zapaści demograficznej, na co są małe szanse. Jak się ockniemy to będzie już za późno.
Ludzi to mniej nie będzie.
Tylko struktura w niektórych krajach sie zmieni.
I rzeczywiscie nad tym nalezy sie zastanowić.
Robotyzacja?
Inny system strukturalny ifinansowania opieki?
Zwiekszenie dzietności to zapetlenie sie w czyms co juz dzis przypomina sznur wisielca.
Gdyby dzietność zwiększała się na bazie, nazwijmy to,“naturalnej potrzeby” wynikającej z jakiegoś przekonania [masowego!] ze to droga ku lepszemu,byloby wspaniale.
Teraz jednak mamy tzw. promocje dzietności,z której korzystają w pierwszym szeregu wszelkie niedojdy,które nic innego nie potrafią,jak żyć na koszt państwa.
Ogólnej tendencji to nie zmienia, statystyki ani drgną,z tego co pamietam, a tylko państwo ładuje kolejne pieniądze w owa promocje.
Jak powiedziała pani Thatcher,jesli ktoś nagle ładuje w ciebie kasę to znaczy że komuś ja najpierw musiał zabrać…Resztę każdy może sobie sam dośpiewać
No coz, pani Thatcher mogla byc za wiele rzeczy krytykowana, ale populistka nie była.
Przydalaby sie taka odtrutka w Polsce.