I czy te “wcześniejsze wcielenia” miały jakiś wpływ na Wasze aktualne losy?
Zastanawiałem się setki razy … Zamiast się zastanawiać lepiej poddać się hipnozie. Ale weź mi teraz znajdź takiego, co mnie zahipnotyzuje.
Mnie nie jest łatwo.
Raczej sobie tym głowy nie zaprzatam.
Na pewno nie Inuitka lub Laponką bo zimna nie cierpię.
Ja znalazłam takiego który będzie próbował mnie zahipnotyzować ale niestety nie mogę Mu Ciebie polecić
Zastanawiałem się po kilku moich psychofizycznych cechach, dość silnie je czasem odczuwam. I z tego wychodzi niezbyt ładny obrazek, bo, musiano mnie zarżnąć, przedtem wyłupiając oczy i przekłuwając sutki. Do przodu szyi, sutek i oczy nie daję się dotknąć, bo to jest dla mnie bardzo przykre odczucie. Nie mogłem nosić golfów i szalików, nie znoszę, gdy kołnierzyk ciśnie mnie w szyję z przodu. W życiu nie założę soczewek.
Przeczytałam “musiano mnie zerżnąć”…
Nie wyspałam się… zdecydowanie…
To jednak wierzysz w reinkarnację? Dobrze wiedzieć
Próbowałem autohipnozy, ale z moim ADHD weź się na sobie skup…
A chciałem Ci takie złote soczewki do noszenia sprezentować… Z inicjalami i pantropa z drugiej strony… Złoto najwyższej próby… No trudno. Z piwa też się ucieszysz
A bo czytasz te książki po nocach i oczy tylko męczysz…
Autohipnoza to taki bardziej relaks, Dasz radę, ale nie dowiesz się niczego o swoich poprzednich wcieleniach. To o czym myślę, jest świetne do zmniejszenia odczuwania bólu.
Hipnoza regresyjna czyli taka która odsłania poprzednie wcielenia, to jakby kolejny stopień wtajemniczenia. Na mnie już zwykła hipnoza zrobiła niesamowite wrażenie a i niektórym też się to spodobało, choć nie wszystkim…
@Mamita Nie zastanawiałam się. Chcę wierzyć że jestem bytem jednorazowym i niepowtarzalnym. Zawsze interesowała mnie nasza łączność z wcześniejszymi pokoleniami, tożsamość, historia, kultura, przechowywanie i przekazywanie wiedzy i doświadczeń. W „reinkarnację” wierzę na poziomie najmniejszych cząstek. Coś co kiedyś, być może, brało udział w Wielkim Wybuchu, lub było „świadkiem” innych ciekawych wydarzeń, jest być może, teraz, częścią mnie.
No ale regresyjnej to chyba nikt sam sobie nie zrobi, nie tylko Ty? No bo jak?
Nawet gdyby zrobił, to nie ma pewności, czy zapamięta co przeżył. Swoje zachowanie podczas autohipnozy można nagrać. Ja z tą ostatnią nie miałem osobistych doświadczeń poza kilkoma probami, więc tak z pierwszej ręki na związane z nią pytania nie odpowiem.
No. Czytam i maluję na zmianę. Teraz meble kuchenne przerobiłam i za stary sekretarzyk się wzięłam… W międzyczasie tapetuje…
Ja wiem tylko tyle na temat regresyjnej, co udało mi się przeczytać. Tam raczej powinien być ktoś, kto zadaje konkretne pytania, na które zahipnotyzowana osoba odpowiada. Dobrze jest to nagrać (przynajmniej głos). Właśnie dlatego mam wrażenie, że autohipnoza w tym wypadku nie spełni zadania.
Ooo i jaki piękny tulipan… Jakbym się w innej rzeczywistości znalazł. I hipnozy nie trzeba
Będzie wiśniowa z mosiężnymi zdobieniami. Już wygląda zajebiście a jeszcze nie skończyłam
Zdecydowanie wybieram piwo…