Stresuję się, bo nasza psina ma jakieś raczycho w szyi i właśnie jest “krojona”.
Nigdy się tak o zwierzaka nie martwiłam…
Po co Ci stres, jak nic z tym nie zrobisz…nawet kroić nie kroisz. Niech ten, kto kroi się stresuje, wystarczy.
Nie ma na to metody. Po prostu trzeba czekac na wynik operacji.
Spróbuj czymś zająć głowę
a…no tak…to jest myśl
Wybacz. Pijany trochę jestem. Mógłbym ci zaproponować picie ale to pomaga tylko na chwilę. Rano myśli wrócą
szkoda, że po łączach się nie da…bym się chętnie napiła
Nie radzę. Psina będzie potrzebowała duzo pani panci jak die z narkozy wybudzi.
Oddadza zwierzaczka wygolonego, pozszywanego i bardzo potrzebujacego czułości.
prawowitą pańcią jest córka , ja to takie zastępstwo
Już psinka w domu śpi…biedna długo z kołnierzem będzie musiała chodzić.
Prawdopodobnie raczycho…ale poszło na badania i się okaże.
No niestety…mamy ostatni tydzień życia pieseczka..i musimy uśpić. Tak więc teraz ma psi raj..a potem niestety ciężkie pożegnanie…ale w domu, by nie stresowac psa wetem.
Ciezka decyzja
Bardzo psiak podobny do mojej Kokainy sprzed 12 lat…Jeszcze zdarza sie że mi się przyśni…Taki kundelek ze schroniska.Psi dziwak ale gdy go zabrakło,było troche pusto w domu…
Potem wyjechaliśmy na dlugie wakacje i jakoś wszystko wróciło do normy.
I Tobie radziłbym to samo.Tym bardziej że znalezienie czegoś,zaplanowanie,może być świetnym zajęciem głowy.
Wczoraj w domu uśpiliśmy, żeby się nie stresowała lecznicą, juz sie męczyła, leki sie skończyły.. To był nasz 1 i ostatni pies, wiecej tego nie chcę…wystarczy, że po drodze ma się żałobę, bo to już powoli czas, gdy kosi bliskich. Juz to wystarczy.
Jednak jeszcze teraz czeka mnie strach o życie córki. To byl jej pies, zgodzilismy sie na psa, jako na terapię w pewnym sensie. Teraz z czasem, wiem, ze utrata tego psiaka jest dla niej prawie jak utrata dziecka, a że leczy się psychiatrycznie, to obawiać sie będę o jej życie,nie mając pewności, że to dźwignie.
Mi brakuje tego psiaka i jest nie łatwo sie trzymać, a co dopiero jej, gdy wszystko odczuwa jeszcze raz tak silne…
Bardzo współczuję…
Skoro jednak piesek był formą terapii,być może przydałoby się rozważyć innego szczeniaka.To trudna sytuacja bo może okazać sie że uśpiony był niezastąpiony…Ale z czasem…
Trzymaj się!
Dzięki collins
Och jak ja Cie rozumiem i bardzo wspólczuję. Zobaczyam zdjęcie twojego psa. Mój Topek wyglada identycznie. Ma juz 13 lat. Niby nie dużo. Lecz choruje na przewlekłe zwapnienie pluc, nic z tym nie da się zrobić, jedynie co 2 - 3 tyg zastrzyk ze sterydami by mniej kaszlał i ogólnie czuł sie lepiej. Dopóki cos pomaga - nie chcemy usypiać. Ale jak długo? To pies mojej mamy, ona ma juz prawie 90 lat i bardzo przezywa chorobę psa. I sama też niedomaga. Tak że starośc niewesoła u zwierzat i ludzi tak samo.
Tak lepiej, ja zwlekalam z uspieniem mojego Bumba i mam wyrzuty do tej pory, czy nie mozna bylo wczesniej Pomyslcie sobie, ze sie nie meczyl -ja bym tak wolala, niz tak ja zrobilam. Podjeliscie najlepsza decyzje
Kicia byla do konca. W domu. Ale robilam jej zastrzyki znieczulajace. Tak bardzo chciala żyć, ze o eutanazji nie bylo mowy.