Co jest lepsze w rzeczywistości? Co preferujecie?
Kombinujecie i tak i tak. Lepiej książka wchodzi do głowy tak czy tak?
Tylko czytac.
Wolę czytać, aczkolwiek moje oczy zaczynają domagać się, alby zastąpiły je uszy.
W czasach mojego dzieciństwa i młodości wiele powieści czytano w radiu odcinek po odcinku. I robili to znani aktorzy. W sposób znakomity.
Zdecydowanie czytać. Słuchanie mnie rozprasza.
Ja tylko czytanie. Też się rozpraszałam w trakcie.
A jeśli słuchanie to tak, że się zasiada czy zaleguje wyłącznie do książki czy może słucha się przy okazji prania, gotowania, sprzątania? Słuchanie może być dobre w samochodzie ale nigdy nie próbowałam.
Pamiętam radiową Trojkę i oczekiwanie na nowy odcinek.
Nie odpuszczałem wielu audycji z trójki. Szczególnie 60 minut na godzinę.
A nagrywanie piosenek z Listy przebojów. Grundig wyżebrany u rodziców i kasety magnetofonowe.
Mam całą “stertę” nieprzesłuchanych audioksiążek, więc samo przez się wychodzi tak, że łatwiej mi zabrać się za czytanie naoczne, niż przezuszne.
Grundig był moim pierwszym magnetofonem, ale później udało mi się wygrać nagrodę poza Polską i dostałem prawdziwego czterościeżkowego automatycznego Blaupunkta, rzecz wtedy niesłychanie cenna w PRL. Po roku zidiociałem i go sprzedałem, a po szkodzie zmądrzałem lecz za późno już było. No, ale, jak się ma 22 lata…
Tzn, ja te 22 lata miałem baaardzo daaawno temu…
Kolekcjoner rzeczy niewykorzystanych. Inną opcją jest gromadzenie zapasów na “czarną godzinę” jak przystało na czarnego rycerza.
Ja, w przeciwieństwie do Cibie, 22 lata miałam całkiem niedawno. W zasadzie chwilę temu. Moim marzeniem była “wieża” Technicsa. Koniecznie czarna. I marzenia nie spełniłam. Ciągle jestem w technicsowym nienasyceniu.
Gdybym miał tu wyliczać swe niespełnione marzenia, klikanie trwało by bardzo długo. Takie życie i już…
Liczy się tylko czytanie.
Faktycznie,powieść w wydaniu dzwiękowym,miała kiedyś swoją tradycję i swój urok, na Trójce.Wszelkie biura i inne miejsca pracy,wyciszały sie na 5 minut,każdego dnia…
W moim radiu także.Np. przy okazji “Zapisków oficera Armii Czerwonej”,Sergiusza Piaseckiego…Gdyby wtedy ktoś dziób otworzył…
Ale czytania i bycia sam na sam z bohaterem,nic nie zastąpi.
Całkowita zgoda, ale…, niestety, jak się ma oczy już nie te… Ostatnio się przekonałem, że muszę, przynajmniej ze dwie godziny nie czytać po godzinnym czytaniu. Mimo okularów.
Czasem spełnienie marzenia bywa rozczarowujące. Przykład z mojego życia - wieczne pióro marki Parker. Powiem Ci, że szału nie ma. Pióro marki krzak kupione w hipermarkecie służy mi dzielnie od lat i jest o trzy nieba lepsze od tego wymarzonego.
Tak…Mam przeczucie że zbliżam się do tego.Ale to nie wina książek.
To wina komputerów.
Poza tym,jak się raz zacznie używać okularów to potem jest juz tylko gorzej…
Komputerów też, ale ja to bym określił nieco dosadniej i niemilej. To wina, kuźwa, starości.
To złe komputery są.
Czytacie klasyczne książki papierowe czy ebooki?
Ja się długo broniłam ale teraz tylko ebook.
A co to jest starość? Nie ma czegoś takiego jak starość. Są tylko nieprofesjonalni optycy i źle dobrane okulary.