Dbacie o swoje auta?

A ja tak nie mogę, bo gdy włączam długie, przeciwmgłowe automatycznie są wyłączane.

1 polubienie

I tak powinno być. Zdecydowanie. W moim poprzednim aucie tak miałem.

2 polubienia

U mnie tak nie ma.
Podejrzewam iż przeciwmgłowe są tylko wg. przepisów. Są obok zwykłych świateł. Mają większą moc i większą powierzchnię od drogowych. Jazda we mgle na nich to szaleństwo (albo samobójstwo) widać tylko jaskrawą jasną ścianę przed maską…
Właśnie sobie zdałem sprawę iż nigdy ich we mgle nie używałem z tego powodu…
Czasem jak gnój z przeciwka jechał na długich i mignięcie długimi, nic nie pomagało to brutalnie waliłem mu błysk tymi przeciwmgłowym. Zwykle pomagało.
Na TIRY z odpalonymi kilkunastoma reflektorami też pomagało. Tutaj to zawsze działało. Gasili zaraz te swe ściany światła…

1 polubienie

Troszkę smok przesadził.

2 polubienia

Bo to SMOK.wędkarz.
Łowi…dziewice. I choć, nie ogrodnik, to czasem…przesadza… :wink:

2 polubienia

TIR-z kilkunastoma światłami? W Polsce bajką jest jeździć nocą i tylko te paskudne billboardy świecące przy drodze wpieniają. Tu trucki często wyglądają jak świąteczne choinki. Dziś mijałem się z osobówką, która oprócz normalnych świateł miała coś, jakby tablicę świetlną na atrapie. Waliło po oczach niemożebnie. Nikt chyba w Stanach kwestii świateł nie reguluje. Spotykam auta z dziennymi w kolorze zielonym, niebieskim a w ogóle ostatnio moda jest na niebieskie ledy umieszczane na desce rozdzielczej tak, by były widoczne przez przednią szybę. W sumie dobra rzecz, bo noga od razu z gazu zjeżdża na widok takiego udawanego policjanta.

3 polubienia

Oto przykład.
http://naosi.pl/wp-content/uploads/2015/08/IMG_9895-427x640.jpg

Jako że pochodze z dość zamożnego regionu Polski to na bocznych drogach kilka razy miałem przyjemność w nocy spotkać cos takiego z odpalonymi prawie wszystkimi światełkami. Co skądinąt rozumiem, zwierzyna z lasu wychodzi pod koła i naprawdę jadąc 50 km/h na długich jestem wyczulany na maksa na to co się dzieje…
I rozumiem iż można się zapomnieć i nie zgasić swiatełek…

2 polubienia

Co się dziwić, to prawie jak dom. @birbant, jak ty ozdabiałeś swoje potwory?

2 polubienia

nie wiem co o tym sądzić…
http://naosi.pl/wp-content/uploads/2016/07/P7220155.jpg

1 polubienie

Nigdy. Tylko to, co fabryczne.

2 polubienia

Dla mnie, to niemądre jest, ale tym, co to sobie instalują, do rozumu nie trafisz.

2 polubienia

Staram się zmieniać auto na nowe, gdy kończy się fabryczna gwarancja, czyli po 2, czasem 3 latach. W tym czasie interesują mnie wyłącznie sprawy eksploatacyjne i przeglądy w ASO. Nawet nie zdąży się zużyć zawieszenie czy rozrząd. Wiem, że znajdą się krytycy takiej polityki, bo to przecież mało opłacalne, bo to przecież frajerstwo sprzedawać ledwo co dotarty samochód, ale zapach nowego auta i komfort psychiczny, że mi auto nie padnie na dalszej trasie, są nie do przecenienia.

3 polubienia

Kto bogatemu zabroni… :wink:

2 polubienia

Reksio miał kiedyś w autku takie przeciwmgłowe skierowane po skosie w dół i na pobocze. One nie oślepiały, ale pobocza doświetlały kapitalnie, więc w nocy się nieraz stosowało

1 polubienie

Jak cholela

1 polubienie

Nowe auta są obecnie relatywnie tanie. Policz sobie, ile kiedyś trzeba było wydać średnich pensji za jakieś podstawowe auto, a ile trzeba wydać teraz za jego odpowiednik. Zobacz ile się teraz czeka w salonie na odbiór. Niejeden za to, co ja płacę za nowe małe auto, woli kupić kilkuletni używany niby wypas „w super stanie". Ja tam wolę skromne, a nowe.

4 polubienia

jezdzi sie jak droga pozwala
i towarzysze podrozy
we Francji na autostradzie da sie wiecej bo oznakowanie, w Hiszpanii zalezy - na AP7 to czasem i 60 bywa za duzo.
ale jest to droga wytyczona przez Rzym w apogeum jego swietnosci :wink: tylko czemu platna dzis?

1 polubienie

Rzym nie kasował… i upadł… bo chleb i igrzyska rozdawał :wink:

2 polubienia

No ja nie wiem. Dla mnie normalne, tanie auto nowe z salonu to ok. 65-70 tys.
3 lata to ile traci na wartości? Ze 30%… 18-20 tys. Podzielić przez 3 lat to wychodzi mi 500-600 zł mięsiecznie.
Zgodzę się iż to nie majątek. Sam dałbym radę tyle co miesiąc inwestować gdyby auto było moim priorytetem, a nie uważam iż dużo zarabiam (szef uważa co innego, może pora już go zmienić na nowego? :wink: )
Ale dla przeciętnego Kowalskiego 500-600 zł miesięcznie to dość duża kwota…

1 polubienie

Jak kupuję nowe dużo poniżej 50 tys., typowe miejskie „maluchy", właśnie dlatego, że auto nie jest celem samym w sobie, a liczy się wartość użytkowa i niezawodność. Kwotowo więc spadek wartości jest do przełknięcia. Wystarczy, że żona ma duże auto, które obsługuje nam wyjazdy rodzinne itp., a do jazdy osobistej mogę sobie pozwolić na takie „fanaberie". Pewnie gdybym kupował auto duże za większe pieniądze, to nie spieszyłbym się z jego wymianą. Zresztą wszystko się zużywa i traci na wartości, a ktoś przecież musi dostarczać auta na rynek wtórny :slight_smile:

1 polubienie