Nie radziłem sobie, dlatego sprzedałem. Teraz mam takiego…
Mamy 4 letni wóz…
Ja mam podobnie. Z tego tyg. na wyświetlaczu pisze jak byk oil a ona oil… olewa
wymiana żarówki serwis. bo trzeba zdjąć zdeżak. Dlatego z opli zrezygnowałem. Ja mam vw moja pani citroena a do niedawna jeździliśmy c-maxami.
Po przeczytaniu powyższej dyskusji doszedłem do wniosku, że chyba dziś posprzątam w swoim aucie. Albo jutro.
Pojutrze, @birbant. Co dwa dni wolnego, to nie jeden
Po pierwsze, to wentylatorem muszę się zając, bo coś sterownik za późno go włącza. Klocki hamulcowe z tyłu do wymiany, właśnie przyszły do mnie oryginały. Żeby mi się tak chciało, jaki się nie chce.
Ja przyjąłem tutejszą filozofię. Po to są zakłady usługowe, byś dał im zarobić. Zresztą samodzielne grzebanie w aucie skończyło się u mnie na polonezie chyba. Było prosto, łatwo i przestronnie. Teraz do byle drobiazgu OBDII trzeba podłączać…
Tak całkiem sam tego robić nie będę, bo warunków nie mam, ani narzędzi. Za to mam kolegę z warsztatem 20 km ode mnie. To Polak, który 30 lat w Holandii mieszka i do niego jeżdżę. Wiele rzeczy u niego sobie sam mogę zrobić, ale coraz mniej sam grzebię, cedując to na tego kolegę. Czasem, mnie nachodzi na taką grzebaninę, zwłaszcza, gdy on zawalony robotą jest. A Alfa zrobiona być musi, bo już dostałem powiastkę z RDW, że 8 sierpnia kończy mi się ważność ostatniego przeglądu.
W zasadzie mógłbym już dziś zacząć.
No to komfortowo masz. Ja tu też poznałem fajnego mechanika. Z pochodzenia Niemiec, ale Amerykaniec z duszy. Ma cuda w tym warsztacie. Motory v12 na stojakach zamontowane, które, gdy je zastartuje, to tylko siadać okrakiem i lecieć :D, dwie corvette z lat 60 na parkingu i w zasadzie mechanikiem jest w wolnych chwilach, by coś zarobić, bo głównie dłubie w tych starociach.
Z moim jest podobnie. On nie ma swego warsztatu, bo pracuje w warsztacie dla ciężarówek. Ale właścicielem jest jego teść i pozwala mu po godzinach dorabiać. Ten gość jest do bólu rzetelny i zna się na swej robocie. No i jest o wiele taniej.
A jeszcze, jak sam tam robię, grosze płacę za miejsce i użycie narzędzi. Jak on robi, to dopłacam za jego pracę, co i tak wychodzi mniej, niż połowa za to samo w normalnym holenderskim warsztacie. A części to sobie z Polski sprowadzam, co wychodzi razem z przesyłką, jakieś 25% tego, gdybym zaopatrywał się na miejscu. Tylko, że kilka dni dłużej trwa ze względu na odległość.
U mnie z przodu łatwo żarówkę wymienić bo w nadkolu jest rewizja. Z tyłu niestety trzeba lampę odkręcić.
Powiesz mi, @anon86894402, co jest przyczyną dudnienia w czasie jazdy. Zmienia się w zależności od prędkości. Łożyska, opony zostały wykluczone. Co jeszcze?
Ja nie jestem mechanikiem, ale dudnienie to pojęcie szerokie. Cały czas ci dudni czy tylko chwilami?
łożysko amortyzatora
Dzięki, sprawdzę.
Cały czas.
Maciej dokładnie wie co autku dolega, jesli dolega.
Są rzeczy nie mające żadnego wpływu na bezpieczeństwo (np. brak sprawnego ręcznego w aucie Macieja) bo i tak jest kiepski i nie jest fizycznie ręcznym. Jest to tylko i wyłącznie hamulec postojowy (by na pochyłym nie obciążać niepotrzebnie skrzyni biegów - automatycznej skrzyni).
O elementy mające bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo Maciej dba. Światła muszą być sprawne. Zwykle Maciej w starszych autach wyrzuca przednie reflektory i kupuje najlepsze dostępne na rynku. Bezpieczna prędkość dla Macieja w nocy to: czas reakcji (ok. 0,5 s) + droga hamowania.
Sorki ale w praktyce potrzeba mieć widoczność ok. 120-130 metrów.
Na standardowych światłach to da się jechać max. 70 km/h, powyżej to loteria.
Na zużytych(wypalonych) 40-45 km/h.
Dlatego Maciej często gdy nikogo nie ma z naprzeciwka odpala długie + fabryczne przeciwmgłowe. I wtedy te 130 km/h poleci…
Na autostradach zachodnich w nocy, @SMOK.Maciej na długich światłach by sobie nie pojeździł. A jak już, to bardzo króciutko. A jakby się uparł, żeby jednak jeździć na drogowych, to by stale musiał migotać, żeby nie oślepiać jadących z naprzeciwka.
Przecież wiadomo o co chodzi.
O boczne drogi, w nocy nieoświetlone i puste…
Maciej też uwaznie obserwuje otoczenie.
O, samochód który Macieja wyprzedził (w nocy norma, mało kto jeździ powoli jak Maciej po nocy), 600 metrów z przodu nagle hamuje. Albo 300 metrów przed Maciejem na chwilę zgasło jego prawe tylne światło (czyli coś wlazło na drogę).
Prędkość i obserwacja wielokrotnie uratowała pojazd Macieja i życie jakiegoś harmonicznego zwierzaka (kilka razy nawet homo sapiens)