Chodzą częściej bo nie pozwalają sobie… A wszystko zaczyna się od domiwych obowiązkow, nie potrafią poprosić o pomoc, bo facet sam mj a się domyśleć a guzik prawda, trzeba mówić o takich rzeczach. Jeśli już ktoś pomaga to nie krytykuj durna babo że źle robi za którymś razem zrobi lepiej. Ziarnko do ziarmka i kobieta jedna z drugą ma depresje, załamanie nerwowe. Inni mają gorsze problemy i muszą żyć. Kobieta psychicznie jest silniejsza tak samo uodpirniona na ból fizyczny. Widać są wyjątki.
U psychiatry bylam raz za czasów nastoletnich bo nie radziłan sobie z pewnym problemem a rodzice nie radzili że mną. Był to pierwszy i ostatni raz. Teraz z psychiatrami spotykam się sluzbowo…
Zapakowac kota w transporter i pojechac z nim
Obudziłem kotka i poruszałem klamką od drzwi podwórkowych. Zaraz zameldował się pod nimi z podniesionym ogonem. Wypuściłem gada. W 5 minut po moim powrocie zasygnalizował chęć powrotu. A za chwilę dostał baleroniku. Widzę, że teraz jest bardzo zadowolony. Już szykuje się do drzemki w mym łóżku.
No i w susła się zamienił. Ze dwie godziny spokoju.
Kiedyś byłem u psychologa. W szkole przez agresję. Nie pomogło. Raczej śmieszylo. Sam z tego wyrosłem. Zmądrzałem.
Psycholog pomaga gadaniem polegającym na dowartościowaniu.
Psychiatra pomaga prochami. Jednym pomogą, innym nie. Wymaga to czasu.
Czemu kobiety? Bo mają bardziej skomplikowaną osobowość. Dłużej trawią bolączki.
He he… a moja pani psycholog to siedziała i nic nie mówła. (ta od mojej awantury)…
A kiedy jedziesz?
Bo mężczyźni chodzą do psychologów “domowych” lub “zaprzyjaźnionych”,
a kobiety -gdy chcą się wygadać i jest im wszystko jedno,kto tego wysłucha.
A może to odwrotnie?
Już wróciłem. Ponad godzinę temu. Misiek na dworze sobie pohasał. On to bardzo lubi.
Nie wydaje mi się, żeby chodziły częściej, a raczej częściej się do tego przyznają.
Ale jeśli faktycznie tak jest, to też dlatego, że faceci się wstydzą i uważają, że nie mają prawa mieć żadnych problemów, bo wyjdzie, że są “niemęscy”.
Poprawę stanu widziałam.
Sama na żadnej terapii nie byłam, ale bardzo mnie cieszy, że psychologów i psychiatrów się powoli odczarowuje i nie wbija ludzi w poczucie winy, że sami sobie z czymś nie radzą i nie wzbudza (a przynajmniej robi się to coraz rzadziej) wstydu z powodu odwiedzania psychologa/psychiatry/psychoterapeuty.
Dobrze, ze masz w miarę bezpieczna dla kotow okolice.
Podwóreczko z zakamarkami, plus dwa dachy, ale z nie nie ma wyjścia na zewnątrz. Bardzo lubi tam bywać, prosi o to, a gdy mu się znudzi też prosi o wpuszczenie z powrotem pod dach mieszkalny.
To w najbliższym czasie COŚ Cię czeka…