Dlaczego Polaka bardziej szokuje zdjęcie dwóch całujących się mężczyzn niż wychudzonych dzieci z Afryki wyciągających rączki po wodę?

Pozwolę sobie na słów kilka w temacie. Za przykład niech posłuży poruszony tu feminizm. I tu muszę posiłkować się szczyptą historii, ale, obiecuję, tylko szczyptą.
Każdy, kto choć odrobinę liznął tej historii wie jaki był status kobiet przez tysiąclecia. Uczenie, to się nazywało; patriarchat. Religię pomijam, choć ona w dużym stopniu dyskryminowała kobiety.

Wiadomo, że jedną z istotnych kobiet w życiu Fryderyka Szopena była niejaka Georg Sand. To jedna z pierwszych sufrażystek. Tak nazywano kobiety, które nie przejmowały się konwenansami. W tym czasie takich było sporo, choć epoka Romantyzmu nie przewidywała dam palących cygara i jeżdżących konno okrakiem, po męsku. Sufrażystki nie były zorganizowane, ale robiło się ich coraz więcej. Demonstrowały swą niezależność. Męska część ludziów tolerowała to, bo damy te, były taką ciekawostką i chłopy lekceważyły te demonstracje. Ale takich kobiet było coraz więcej i wreszcie powstał już organizujący się ruch emancypantek.
Odsyłam tu do Bolesława Prusa, jakby co.

Przed tymi paniami należy zdjąć okrycia głów, bo do sforsowania miały wielką skalistą górę, zdawać by się mogło bez możliwości ruszenia jej z posad. I one przez pokoleń kilka skruszyły ten granit tysiącletnich uprzedzeń. Nie byłbym sobą, gdybym nie wymienił chociażby dwóch historycznych nazwisk; Maria Skłodowska i Helena Modrzejewska.

Ponieważ nie jest to kategoria pytania historyczna, więc pomijając szczegóły przechodzę dalej. Rodził się kapitalizm i świat na głowie miał inne rzeczy, niż równouprawnienie kobiet, ale one były uparte i nie odpuszczały. Paradoksem jest to, że dwa takie światowe nieszczęścia, jak obie światowe wojny, pomogły paniom w ich celu, choć bez ich winy. Zwłaszcza II wojna pokazała światu i uświadomiła mężczyznom, że baby, to nie tylko sanitariuszki i prostytutki, ale osoby umiejące produkować czołgi i samoloty. A także celnie strzelać na froncie i walczyć u boku mężczyzn, jak równe z równymi

Już przed wojną były takie, co biły rekordy lotu samolotem, wygrywały w wyścigach samochodowych z mężczyznami i przepływały wpław kanał La Manche itd…
Ale kroki milowe były dwa. Pierwszy, odbył się etapami, to w różnym czasie i miejscach zdobycie praw wyborczych, drugi, uczestniczenie w Igrzyskach Olimpijskich, najpierw w ograniczonej ilości konkurencji, w tzw uznanych, jako kobiece, co dziś wywołuje śmiech na sali. bo dziś boksują, podnoszą ciężary, występują w mieszanych sztukach walki, zasuwają maratony…, et ceterum…

Po drugiej wojnie kobiety nie ustały i tak praktycznie z emancypacji powstał feminizm.
To feministki stały się zalążkiem tzw rewolucji seksualnej na początku lat 60 ubiegłego wieku. Powoli przyłączały się do mężczyzn napędzających ten świat.

A jak to dziś wygląda? Moim zdaniem ich walka jest nieskończona, bo sporo jeszcze do zrobienia w sprawie równouprawnienia kobiet, ale patrząc wstecz jestem przekonany,że cel za kilka pokoleń zostanie osiągnięty. Ja należę do ich sojuszników.
Koleżanka @Erzac na dużo racji w tym, co napisała o feministkach.

Tylko jest jedno, ale. Polega ono na tym, czy po osiągnięciu celu pewna grupa feministek zatrzyma się na nim. Boję się że nie.
Otóż tak to zawsze w tej historii bywa, że wszelkie walki o lepszą przyszłość ulegają pewnym wypaczeniom, a tak naprawdę stają się monstrualną i groźną karykaturą samych siebie. To nazywa się skrajność, fanatyzm, ortodoksja. i już w ruchu feministycznym, to zjawisko jest całkiem wyraźne. Na razie pominę przykłady. Nadam tylko, że już wśród feministek objawiła się dużo za liczna grupa pań, u których jednym z ważniejszych haseł jest, - świat bez mężczyzn, lepszym światem. W tej grupie światowej, bądź, co bądź jest ponad 70% lesbijek. Nie są to anonimowe osoby, większość z nich, to znane osoby ze świata artystycznego i politycznego. O innych ich absurdalnych pomysłach, tu zamilczę.

To samo dotyczy rasizmu i walki z nim, to samo dotyczy walki środowisk LGTB. W takich sprawach historia wyjątków nie uwzględnia. Tak już jest…, i już!

Dlatego przy wszelkich takowych dyskusjach lepiej jest powściągnąć emocje, bardziej poznać temat, bo wtedy łatwiej dostrzec,oba końce kija i zobaczyć, że całość nie składa się z dwóch tylko kolorów; białego i czarnego
Każdy podział na tylko te dwie barwy, to zaczynek wielkich nieszczęść.

Niepomiernie się rozpisałem, a temat zaledwie muśnięty.

Więc apeluję; ludzie, złoty środek, złoty środek!

7 polubień