Jakos ci co im mlodosc na czasy wojny wypadala specjalnie nie tesknili.
NIe mów, nie mów! Mój ojciec znał takiego, który z rozczuleniem wspominał niemiecki oflag.
Też był podział na partyjnych i bezpartyjnych, na prywaciarzy i pracowników państwowych, na mających lepsze dojście… itp… Ale tak głębokich podziałów, jak dziś to nie było. Społeczeństwo było bardziej zgrane, bo trzeba było kombinować na różne sposoby, a to wymagało współpracy. Niestety, roiło się też od kapusiów, donosicieli i im podobnych…
Za komuna moze tesknic tylko pisowiec.Centralne zarzadzanie,praca dla kazdego za grosze,“rownosc"dla nieudacznikow,degrengolda filozoficzna na poziomie marksizmu i leninizmu,klamstwa na kazdym kroku,totalitaryzm ktory tlumaczy sie spokojem na ulicach,“darmowe” wczasy co juz jest tekstem kompletnych idiotow ale tacy przeciez wtedy decydowali i malowali ten propagandowy wizerunek…
Wreszcie tepienie na kazdym kroku wszelkiej inicjatywy co sie tlumowi nierobow bardzo podobalo bo wszyscy mieli miec"tak samo” ![]()
Bred in captive…Wychowany w niewoli z pewnoscia nie bedzie latal jak ptak…
Natomiast sensownie mozna tesknic za tymi strzepami normalnosci ktore sami sobie fundowalismy.Brak uzaleznienia od gadzetow,dazenie do wiedzy,przede wszystkim tej o swiecie,porozumienie ponad glowami wladzy,wysilek umyslowy ktory w wielu dziedzinach,stawial nas na przekor wladzy,w czolowce europejskiej [kino,polska szkola plakatu,jazz,teatr] a takze i pewnie dla wielu przede wszystkim,stosunki miedzyludzkie.Jak wiele dobrego daje obecnosc tzw. wspolnego wroga!!!
Jesli kiedys tego nie ceniono to dzisiaj mozna o tym jedynie pomarzyc.
@ihtiel
Tez tak mysle
Kontakty miedzy ludzmi byly lepsze
Mnie tak zwana komuna dala sie we znaki, ale ludzie pomagali
Moi rodzice trochę tęsknią właśnie za tą rodzinną bliskością, smakiem domowego obiadu, wakacjami na wsi.
U ojca na zakładzie robiło wtedy 3 razy więcej ludzi niż teraz.
Nam chyba po prostu nie wyszedł kapitalizm. Wielu ma się gorzej niż w prl. Pensje nie nadążają za potrzebami. Pracodawcy za składkami ![]()
U Twego ojca robiło 3 razy więcej ludzi. I już mam argument, bo w PRL był przerost zatrudnienia, co rujnowało gospodarkę. Firma potrzebowała np 100 osób, a zatrudnić musiała 200. Wrócę to tego w innym wątku, teraz mi się nie chce.
Życie ma wiele odcieni szarości. Teraz ojciec robi za 3. Nie przyjmą ludzi bo to drogie jest.
I fachowców brakuje bo polikwidowali zawodówki. W PRL było źle. Teraz jest inaczej i też źle. Taki z nas głupi naród.
To nie ta skala.
Nasza demokracja wciąż jest młodsza od komuny. To wciąż jakby prototyp. Próbka tego co miało być po 89.
A ja zauważam postęp. Idą następne pokolenia. Z tym, że sama demokracja na świecie jest odwrocie i na taki moment trafiliśmy. Powoli nadchodzi nowe. Co to będzie, nie wiem?
45 lat, to chyba jednak nie. Granica leży dalej, gdzieś ok 60-tki.
Kilka dni temu taki 65 latek rozeźlił się w autobusie na swój telefon. Wyzywał go od głupków, bo, jak zaczął opowiadać współpasażerom: córka kupiła mu nowy, a on za choinkę nie potrafi go obsługiwać. “Było dobrze, to nie, musiał mi kupić nowoczesny, wszystko tylko nowe, modne, a stare się wyrzuca. Dobrze, że mnie jeszcze nie odstawiła na śmietnik” Jeszcze było o telewizorze, którego nie może oglądać, bo kiedyś coś nadusił i córka musiała wzywać kogoś do pomocy.
Myślę, że coś w tym jest. Postęp techniczny jest tak ogromny, że często starsi ludzie nie nadążają. Pacjent w poczekalni mówił, że już nie należy do tych czasów, bo nawet do lekarza nie może się zarejestrować telefonicznie, bo każą mu wybrać tonowo, a on nie wie o co chodzi i musi iść osobiście rejestrować się. Biedni są ci ludzie, zagubieni, zwłaszcza ci, którzy mieszkają sami.
Poruszyłaś bardzo ważny aspekt ceny za postęp. To też jest przyczyną tego, że starsi ludzie będą chwalić to co kiedyś było. Przynajmniej duża część z nich.
Kiedyś dawno temu, to najstarsi ludzie byli najmądrzejsi. Ot choćby takie ciało jak “rada starszych” funkcjonujące w różnych społecznościach. Dziś jest odwrotnie.
Nie chodzi o postęp i gadżety tylko relacje rodzinne i więzi. Sami widzicie jak teraz jest. Dzieciaki są same i zapomniane. Rodzice zagonieni. Nauczyciel nie ma autorytetu. Młodzież jest pyskata, agresywna, niezaradna życiowo. Rozpadają się związki
Sa jeszcze inni,do ktorych ja sie zaliczam.Otoz ja NIE CHCE robic tego co kaze mi tlum!
I stanowczo jak zawsze,przez cale zycie,DOMAGAM sie wyboru.Mozliwosci wyboru.
Jezeli cos sie oferuje klientowi to minimum przyzwoitosci,powinno na tym polegac.Bo to nie autor oferty ma byc"boski"ale oferta ma sprawiac radosc/przyjemnosc/pozytek klientowi.
Zeby nie bylo jak w tym skeczu z Powtorki z rozrywki…Firma oferuje mycie dywanow.Ale nie po 15,nie na mokro,nie wszystkie kolory,tylko w poniedzialki,bez gwarancji,bez odkurzania,z wyjatkiem perskich,zoltych,niebieskich i wielokolorowych…I chinskich.
No bo teskni za mlodoscia!
Nie jest odwrotnie. To, że paru takim jak Zuckerberg się udało, to wyjątek, nie reguła. Doświadczenie jest niezastąpione żadną książkową wiedzą ani nauką.
Prawdę mówiąc, to i za komuny z tymi rodzinami było podobnie. Nieco mniej rozwodów, ale przemoc w rodzinach miała się bardzo dobrze. Z dzieciakami też było różnie i ich wychowaniem. Ale wtedy, jednakowoż, ludzie umieli żyć solidarnie w swych grupach. Sąsiedzi byli sąsiadami, integrowano się czasem, odwiedzano, pożyczano sobie przysłowiowy cukier i sól. Był też podział na bogatszych i biedniejszych. Byli bezdomni i żebracy. I wiele innych patologii, tak, jak dziś, Ale nie było nagłośnienia, ówczesne media to ukrywały. Dziś byle co i wszystko huczy plus internet. A wtedy o takich rzeczach wiedziała tylko najbliższa okolica. Nie idealizujmy czegoś, co na to nie zasługuje.
Społeczeństwo wtedy nie było takie jednomyślne, jak to się dziś usiłuje wmówić.
Będę musial, jak widzę, stworzyć osobny wątek i odpowiadać na konkretne pytania, jak to w PRL było.
I tak nie dasz rady.
Probowalem juz setki razy a i tak,wszystko wraca jak bumerang…
Nie wiem,jak przeskoczyc jedno.Wspolczesny czlowiek pozbawiony jest adekwatnej wyobrazni i po prostu nie jest w stanie reagowac na absurdy tamtych lat…Gdzies pekla nić lub kilka nici łączących w jakis sposób pokolenia i teraz opowiesci z tamtych lat,traktuje sie jak cos pomiedzy sf a emeryckim zdziwaczeniem.