Szkoda. A taka ładna, holenderska była…
Bo dla syberyjskiej, to pikuś, te 3C.
Szkoda. A taka ładna, holenderska była…
Bo dla syberyjskiej, to pikuś, te 3C.
nasze siedmiokropki jak chlodno zapadaja w cos w rodzaju letargu - czy to chowajac sie w zakamarkach domow czy zagrzebujac w sciolce. mrozu raczej nie przetrzymaja, ale jak Twoja wizytantka znajdzie jakas szpare w budynku czy kupke lisci, ktore rozkladajac sie wydzielaja odrobine ciepla do wiosny ma szanse przetrwac.
Miała 7 kropek i właziła mnie na klawiaturę, ale odfrunęła na kant monitora, pochodziła po nim i pofrunęła w kierunku okna. A przedtem spacerowała sobie po stole. Dość spora.
one zima nie szukaja za bardzo ciepla - a mikroklimatu do przetrwania. jakby sie taka obudzila to mozesz dac jej kropelke wody z duza iloscia cukru. i potem poszukac jakiegos niezbyt cieplego miejsca.
Może i do okna nie doleciała, bo to przez cały pokój wzdłuż. I gdzieś skręciła. A w tej chwili siedzi sobie w jakiejś szparce… ?
tez mozliwe.
jak jeszcze mielismy w domu drewniane ramy okienne (takie co sie wojlokiem czy czyms podobnym na zime uszczelnialo, do wietrzenia byl lufcik) to na wiosne przy pierwszym myciu okien tych biedronek bylo duzo. dostawaly wlasnie wode z cukrem i lecialy w Polske.
Ja mam tu drewniane. Kurna, rozglądnąłem się teraz i sporo drewna tu mam.
Boża Krówka.
.holenderska.
Ja widze roznice w niebieskim
Toć nie syberyjska. O taką nie martwił bym się, że za zimno. Ale zapas piwa bym sprawdził…
Foczek, Ciiii… Bo się wyda, że mam brudny ekran i będzie mi wstyd
Zaczęło się od marszu, poprzez zęby, wino, piwo, kolory flag i co tam jeszcze i na razie jest o biedronce. To się nazywa trzymanie tematu.
Kolega @collins02 granatów wrzucił by tu wiąchę
albo zastosował piąchę…
Jeszcze o koniach nie bylo, ale pewnie dlatego, ze darowanym nie zagląda sie w zęby ?
Daj jej jakieś imię i po imieniu na nią wołaj Zobaczysz jaka będzie różnica…
Ogromna…
A jesli to on? I sie obrazi?
U biedronek to ciężko stwierdzić.
Mozna nazwac Figa, w razie czego zostanie Fikusem ?
Ślad po tem bożem stworzeniu zaginął.
Po moim gekonie tez…
Ale moze zahibernowal gdzies pod szafkami w kuchni?
To Wasza wina, bo nie nadaliście im imion i teraz nie możecie ich po imieniu zawołać.
A ja też bardzo dawno temu miałem swoją jaszczurkę zwinkę. To znaczy, to ona miała mnie. Nie opuszczała mnie przez kilka dni i znikła. W Łebie latem to było w kawalerskiem mojem czasie.