U mnie to zdecydowanie stare antyki. Jak wejdę do komisu z meblami to przepadam jak dziecko w zabawkowym. Rodzina średnio popiera kupowanie, podobnie jak szlifowanie i ogólny proces renowacji. Aktualnie ostrzę zęby na kilka mebli z olx, tyle że daleko. Chociaż kto wie, przy tak taniej benzynie
Spodobalyby Ci sie moje krzesla po babci.Czekaja na nieco lepsze czasy bo renowacja to bardzo droga zabawa.
A teraz ogolnik wszechczasow.Mam bowiem slabosc do piekna.I nie wazne czy to piekna dziewczyna,piekny kwiat,piekna pogoda czy piekne Wlochy
Jesli cos jest dla mnie piekne,jestem bezbronny jak Guarani w “Misji”,na dzwiek muzyki…
Poza tym,mam slabosc do pasjonatow,indywidualistow,ludzi ktorzy nie ulegaja modom,ludzi ktorzy przerastaja innych w danej dziedzinie.
A jak sie juz pozachwycam i naciesze to mam slabosc do pikantnego jedzenie w pelnym sloncu,przy butelce wina lub dobrym piwie.W zaleznosci gdzie i z kim
Uwielbiam wszelkie antyki.
Ja się przeszkoliłam w renowacji. To znaczy Pan Stolarz stwierdził, że mnie nauczy i tak jakoś drugi rok się w to bawię. Gdy się weźmie we własne ręce stary mebel wychodzi tanio. Aktualnie jestem na etapie kolekcjonowania mebli do nowego domu, który będzie do bólu vintage
W Pradze jest taki sklep,jak sie idzie dlugo i prosto,pod gore,na Hradczany.Gdybym pare lat temu,byl tam sam to ani chybi,wyszedlbym po zmroku
Tam bylo wszystko.Przedwojenne plakaty,zdjecia,albumy,plyty,meble i mnostwo obrazow…
stary mebel jak nie sluzy to kierunek zobacz kosz
od smierci cywilnej urarowalam troche książek
Ratuje książki które mają jakąś wartość, którą ustalam wedle własnych kryteriów.
Jestem na etapie, że jak coś kupię papierowego (coraz rzadziej na szczęście) i mnie nie zachwyci to jest śmietnik albo kominek. Z meblami odwrotnie.
Zazdroszcze…Nikogo nie znam,nie mam i nie mialem nigdy okazji do takich prob.Kto wie,moze by to wciagnelo…Choc z tzw.“zajec praktyczno technicznych”,maksimum tego co osiagalem to 3-4…Wiec pewnie zostalbym rzemieslnikiem a nie artysta
Kiedyś się w to bawiłem z rzemieślnikiem starej daty. Obecna słabość to zdrowie i jedzonko, dalej to marzenia
To jest proste jak budowa cepa. W większości szlifierka, opalarka, papier ścierny.
Potem dobry olej do drewna i waciki.
Jak meble drewniane mają stać w łazience to pojawia się bardziej skompliwany proces.
Też odnawiałem stare meble. Bardzo to lubiłem. Dwukrotnie zdarzyło mi się to robić przez całą noc.
Mnie to odpręża na równi z rąbaniem drewna do kominka
Dlatego że proste to częściowo i pracochłonne, potem cieszyły oko i portfel. Ów pan skupował różne bardzo stare mebelki - uzupełniał ubytki czasu, odnawiał politury, zdobienia, nieraz brał w komis, miał zbyt. Renowacja to jego bzik,mnie cieszyła wiedza o historii i ludziach używających tych mebelków
Mam kilka słabości, tyczy się to bardziej kogoś niż czegoś.
Rzeczy cieszą moje oko, istoty żywe pobudzają wszystkie zmysły i długo zapadają w pamięci.
Od zawsze miałam słabość do dzieci, ich świat jest taki prosty, prawdziwy, pozbawiony fałszu i kombinatorstwa.
Ludzie, którzy potrafią połączyć duże poczucie humoru z bystrością umysłu i dużą dawką autoironii, to już kumulacja szczęścia w poznawaniu ich.
To tyle, lub aż tyle.
Kocham antyki, meble, starą porcelanę, książki, duperelki. Zaczyna mi brakować miejsca na “nowe” antyki.
Do dzieci to mam słabość, ale własnych . Resztę to tak na godzinkę.
Ludzie jak ludzie, nie mam większych preferencji jeśli chodzi o kontakty koleżeńskie.
Ja mam sporą piwnicę na szczęście
Nie zależy mi, żeby kogoś na siłę poznawać, żyję jednak wśród ludzi i siłą rzeczy takich zauważam.
Dla mnie to wartości największe.
Jako ciekawostkę dodam, jestem domatorką, lubię zmiany w swoim mieszkaniu, kiedy nie mam kasy na nowy zakup, zmieniam wygląd mebli.
Tak na dobranoc dodam, że dosyć czesto kupuję nowe meble, z przykrością stwierdzam, że ich wykonanie, okleina, wołają o pomstę do nieba. Nie dziwię się nikomu, że wyciąga solidnie wykonane starocie z lat 70 tych, odnowienie ich nie jest wielkim wyczynem, wystarczy chcieć i co ważne, zrobić to estetycznie.
Moi rodzice potrafili robić cuda cudeńka w wolnych chwilach od pracy, uczyli nas tego, jeśli pandemia zrobi ze mnie nędzarza, poradzę sobie
“Nowych” wręcz nie cierpię…