Łatwy mecz !!! 6:4, 6:0 dla Igi! BRAWO. W zasadzie to widziałem tą wygraną od początku.
Teraz w półfinale albo z Pliskową albo z Osaką, moim zdaniem Japonka wraca do formy i będzie grała z Igą w półfinale.
Chyba obejrzę sobie mecz Osaka Pliskowa jako deser na dzisiaj. Chociaż szkoda Huberta.
Nie uważam, że I set był łatwy, szczególnie do stanu 3:3. Ale później Iga zaczęła wchodzić na swój poziom. W II go osiągnęła i zrobiła koncert po swojemu.
Też mam taki zamiar. A po meczu do domu, bo oglądam u kolegów.
Dzięki za wspólne “oglądanie”.
Przede wszystkim,w każdej kolejnej rundzie,Iga gra z coraz lepszymi zawodniczkami.
mam pomyssla
Iga jest nasza
Osaka przegrała w dwóch setach z Pliskową, dwa długie i ciągnące się jak smoła sety, chociaż pierwszego nie widziałem… W drugim secie było ewidentne, że coś nie tak z plecami jest u Osaki. Mecz był wyrównany, ale Pliskowa może i zdrowsza była, ot i cała tajemnica.
Myśle, że Świątek nie będzie miała żadnych problemów z Czeszką.
Dzisiaj,jak to w domu,sporo miałem roboty i nic nie oglądałem.Ale z przekazu widać że Iga powinna mierzyć w wygranie turnieju.
To zrozumiałe. Ale moim zdaniem, Iga miała trzy równorzędne przeciwniczki, jak do tej pory. Taka gra w kratkę, super zagrania przeplatane łatwymi stratami. Z Aleksandrową pierwszy set niesamowity, a w drugim pod górkę, tylko dwa kosmiczne gemy.
Z Azarenką to samo tylko odwrotnie, Pierwszy set, to cierpienie i prawie 20 błędów własnych, a w drugim taki odjazd, że rywalka nie wiedziała o co chodzi. Do stanu 2:0 - tylko 3 błędy. A później koncert. Ale to dopiero początek sezonu, jest dużo czasu by ustabilizować formę przed najważniejszymi imprezami.
Jeżeli sobie sama tych problemów nie stworzy. Bo, jak zagra na poziomie wczorajszego drugiego seta, to zamiecie Pliskovą.
Panowie wspaniałe wieści, Iga Świątek gra już w finale w Doha.
Pliskowa wycofała się z turnieju, pomimo wygranego meczu z Osaką, ze względu na uraz pleców.
W tym momencie mecz został oddany walkowerem.
W finale, wszystko wskazuje na to, będzie grała z Rybakiną, ale to jutro. Ma dzień więcej odpoczynku.
No i nici z dzisiejszego komentowania…
Tak, Rybakina przed chwilą ograła Pawluczenkową 6:2 6:4.
…jeaaaaaah…, jababaduuuu…!
Brawo Iga!!!
Kobiety góra???
No i wygrała ten turniej. Niestety, nie miałem możliwości na bieżąco dzielić się emocjami gdyż oglądałem finał poza domem na wielkim telebimie w dużym gronie miłośników tenisa.
Teraz też jestem poza swoim metrażem, ale mam lapka do dyspozycji, nie na długo więc muszę się śpieszyć.
Co by nie powiedzieć, to gra Igi z Jeleną była tytanicznym bojem, w I secie rollercoasterem. Zaczęło się bardzo źle, Iga przegrywała długie wymiany, nie dawała sobie rady z piekielnym serwisem rywalki, która później po serwisach swoich i Igi, waliła na forhend Polki widząc słusznie w tym metodę na zdobywanie punktów. I zdobywała. Do tego Idze też nie za bardzo wychodziło serwowanie. I tak zrobiło się 1:4. Tyle czasu potrzebowała Iga by nauczyć się gry Jeleny. I odpowiednio reagować. Dobra, nie ma sensu rozpatrywać tego, co nasza Iga robiła źle, ponieważ wyjść z takich opałów z Rybakiną, to tylko Świątek uczynić może. Pięć gemów po morderczych wymianach i jest 5:4. Kazaszka nie odpuszczała, zrobiło się 6:6, a zwycięski tie-break to nieprawdopodobna walka, a mnie już ojomem zalatywało. Poziom sportowy seta - galaktyka.
W II secie od stanu 1:1, gdzie każda wygrała swój serwis, Iga Rybakina jeszcze grała o zwycięstwo, ale zrobiło się 4:2, bo Iga przejęła kontrolę nad meczem, a trzy ostatnie gemy w wykonaniu Igi - brak mi słów. Rywalka była absolutnie bezradna.
Magda Linnete w Dubaju dała się ograć Hibino, tej co z nią niedawno wygrała. w Doha. Po bardzo niestabilnej grze - 1:2. Myślę, że Magda jest w apogeum swoich możliwości i lepiej już nie będzie.
Natomiast Magdalena Fręch sprawiła miłą niespodziankę, bo wygrała 7:6 6:3 z tą samą Aleksandrową, z którą w Doha męczyła się w II secie Świątek. Brawo!!!
Kolego lapek jest trochę ciezki, ale mozna miec wlasnego garba w
Myślę, że naturalnie każdy mecz między Igą a Rybakiną powinien w statystykach być zaliczany do epickich. Miedzy nimi z natury rzeczy musi być wojna i zmaganie się. W zeszłym roku Rybakina wygrała 3 mecze z nią i poza tym dotarła do 3 finałów wielkiego szlema, za co przez niektórych komantatorów została ogłoszona najlepszą tenisistką sezonu. Iga ma 22 lata, ona 24 lata.
Nie ukrywajmy faktów, Rybakina po prostu jak jest super zdrowa to ogrywa mniej więcej wszystkich jak chce, co z Igą udowodniła w zeszłym roku.
W finale, wszystko szło w jedną stronę, gdy od stanu 4:1 dla Rybakiny dokonała ona samo kontuzji… walnęła się rakietą w nogę, Trochę pokrwawiła, przerwa medyczna, później dalsza gra i z lekką zmianą… Iga zdąrzyła wyjść z mentalnego dołka, a Rybakina straciła pary w swojej grze, jednakże skończyło horrorem w tie breaku.
Sam z ciekawości puściłem komentatora z Australli na YT jak jechałem samochodem, i odsłuchałem jego relacji od początku meczu, sam ogłosił, że najlepszą tenisistką sezonu jest Rybakina, a najlepszą tenisistką świata jest Świątek… ciekawa dwoistość
Ta kontuzja sama w sobie groźna dla Rybakiny nie była, drobne zadrapanie. Ale sama przerwa medyczna pomogła Idze, bo miała okazję skonsultować się z Wiktorowskim. Byłem zdumiony jego spokojem kiedy tłumaczył Idze co ona ma robić. I od tej pory naszej tenisistce zaczęło wychodzić, stała się cierpliwa i dokładna. Prawdę mówiąc, wtedy jeszcze nie wierzyłem, że Iga z tego wyjdzie i oczy przecierałem ze zdumienia, jak gem po gemie, niemal wszystkie na przewagi wychodziła na swoje. Ten, trwający półtorej godziny set musiał nadszarpnąć Rybakiną, bo, faktycznie było widać już w II secie, że odcina jej prąd. Zresztą i Iga opierała się o swoją rakietę od połowy II seta w króciutkich przerwach między serwowaniem. A przecież miała jeden mecz mniej od rywalki.
Dla mnie Rybakina od kiedy ją zobaczyłem na kortach zawsze była jedną z najlepszych. Ma piekielny, bardzo precyzyjny do tego serwis, dobry return i cierpliwość, moc oraz dokładność w wymianach. Ona po swoim serwisie udanie kontynuuje swój plan. Poza tym widać, że myśli na korcie i stara się presją kreować grę.
Zobaczymy co wydarzy się z Dubaju, bo tak gdzieś około półfinału Rybakina będzie miała Sabalenkę, a ostatni mecz między nimi był niesamowity. Wygrała go Sabalenka, ale przedtem przegrywała z Jeleną.
A jednak nikt by nie miała prawa się dziwić gdyby przegrała ostatni mecz z Fręch…
Zaczynam wierzyć że Magda kiedyś w końcu sie przełamie…