A jak lubię karty. Niestety, od wielu kat nie mam kim grać. Za brydżem mi tęskno.
W karty to zdarza mi sie pykac czasem z corka ale to tylko sporadyczna zabawa,po ktorej nie zostaje nic procz smiechu
Bardziej mnie irytuje ze jak juz mi sie trafi szachowy przeciwnik,to po paru ruchach…zaczynam sie nudzic
A i tak,grywam raz,dwa razy do roku…
W szachy i warcaby nie jestem za dobry. Więcej przegrywam, niż wygrywam.
Na temat warcabow sie nie wypowiadam bo dla mnie to…kolko i krzyzyk
Nie pamietam,kiedy gralem ale chyba w podstawowce.Brak zainteresowania.
U mnie Peroni jest szefem))
https://images.app.goo.gl/WVCaj7T3Q82Hscpy6
Niezłe piwo, ale znam sporo lepszych. Pijałem Peroni, gdy bywałem w Italii.
Tylko dlaczego on do mnie po angielsku gada/pisze?
No i to jest chyba gra na czas, bo w połowie mi przerwał
Karty lubię, nawet bardzo, podobnie jak kości i wszelki inne gry. Nie na darmo nazywam się gra
Teraz to juz ie to piwo.
Teraz to made in china.
Ale weszlo nowe Peroni Forte(mocne)
Ktore nie jest tak mocne,jak smaczne.
A co do piwa raczej wybredny jestem.
Nie ilosc,a na jakosc stawiam.
Mexykanska Corone tez lubie,to jest wlasnie ten smak
Ja se swoje szachy w kompie na najłatwiejszą wersję nastawiłem i też w dupala wziąłem. Ale, przynajmniej nikt nie widział.
Przypomniałeś mi mój pięęęękny sen sprzed kilkunastu tygodni. Śniło mi się, że z moim partnerem brydżowym wygrywamy szlema w bez atu z kontrą i rekontrą. W sumie to nawet nie wiem czy to był już sen czy jeszcze marzenie, bo akurat przed zaśnięciem myślałam o brydżu
Wiesz co @joko Bardzo dawno temu, gdy uczyłem się grać w brydża, to po pewnem czasie tejże nauki, śniły mi się tylko karty przez kilka nocy pod rząd. Szlemy, szlemiki, dziwne wisty i wszystkie 4 kolory plus bez atu.
Sam wiec przyznaj, że takie sny są piękne
Przepiękne. Ale nieprzespane noce na jawie też fajne były. Rąbało się te robry.
Do tej pory takie może nie nieprzespane ale porządnie zarwane nocki miewam
Rzadziej niż bym chciała, bo trudno nam się “zgrać czasowo” ale jeszcze bywają.
U mnie od lat posucha. Ale bywało tak, że zaczynaliśmy w sobotę po obiadku i kończyliśmy w niedzielę przed kolacją. Dwa dni, prawie odsypiałem. Lata 70, 80.
Później już bywało rzadziej i krócej.
Przepiekne!
Praktycznie kazdy sport ktory uprawialem,wracal do mnie w snach.Ale ping pong bil na głowe nawet piłke…
Kiedys gralem co piatek po 6-7 godzin i doszlo do tego ze po powrocie do domu,wszystko jeszcze raz tylko we snach
Ja tak miałem z boksem. Po pół roku nauki wszystko jeszcze raz w snach się powtarzało.
Nie śniły mi się walki, tylko to co robiłem na treningach.
A to chyba pożytecznie!
Tak. Układało mi się to w głowie. Miałem problemy z nauczeniem się niektórych uników i zwodów. Dopiero, gdy to zaczynało mi się uporczywie śnić, opanowywałem dane elementy. Podobnie było z umiejętnością skracania dystansu. Myślałem już, że tego się nie nauczę. Kiedyś mi się to przyśniło w dziwny sposób i na najbliższym treningu zaczęło wychodzić. Aż trener wrzasnął; - no, nareszcie!
Moze to akurat nie musi miec nic wspolnego ze snami ale to dosyc klasyczna historia.Trzeba powtarzac i trzeba konsekwencji az do skutku.
Tak sie uczylem skutecznych backhandow w tenisie stolowym i tak tez,ucze sie teraz szczegolow w darcie.Ile tu trzeba cierpliwosci,nigdy bym nie pomyslal…
I pewnie jeszcze mi sie to przysni