Pamiętacie o tym ?
Umieralność w Polsce wzrasta zamiast spadać.
Ja staram się pamiętać i byłam na usg w zeszły poniedziałek.
Ale przyznam się, że to było po 1,5 roku od ostatniego badania .
Robicie coś w tym kierunku na bieżąco?
https://www.wprost.pl/kraj/10241172/rak-piersi-znow-zabija-polki-co-jeszcze-w-nowym-wprost.html
Ja matkę próbuję siłą zmusić. Ostatni raz była “pod maglem” 4 lata temu.
za mnie pamietaja, co roku dostaje zawiadomienie o dacie i godzinie badania (jak nie odpowiada mozna zmienic)
Tak, badam regularnie, bo jestem na tym punkcie wręcz świrnięta
Miałam problemy i od tamtego czasu nie wyobrażam sobie kąpieli bez sprawdzenia, co tam w trawie piszczy.
Poza tym regularnie otrzymuję zawiadomienia na badania.
Ja znam takie panie które mają osobistych diagnostyków, którzy regularnie bardzo intensywnie i z zaangażowaniem trudzą się badaniem piersi swych niewiast.
Usiłuję namówić mamę, żeby chociaż raz się wybrała do ginekolgoa tak kontrolnie, ale ona ma do nich uprzedzenia, chyba od urodzenia mojej siostry u żadnego nie była, najlepsze, że mi też zabrania pod dość dziwnymi argumentami. Więc u niej samej chyba tym bardziej, marne szanse na namówienie. Ale jakby ktoś miał jakiś dobry, przekonujący argument, że do ginekologa jednak nie chodzi się tylko w ciąży i przy podejrzeniu ciąży, to chętnie przyjmę.
to nie do doktorki pojdzie.
Nie chodzi o płeć, tylko o specjalizację ginekologa jako taką.
Ginekolog to lekarz jak każdy inny… A u dentysty się nie krepujesz?
Problemem jest to że ginekolodzy nie badają piersi. Nie wiem czy USG jest refundowane czy trzeba sie na nie zapisać prywatnie. Mammografia jest tylko dla babć. Miałam 2 razy tylko badanie ręczne wiec mogę stwierdzić że nie badałam.
Polki umierają bo komuś chyba na tym zależy. Jak sie sama nie zatroszczysz to klapa.
Czy to pytanie o mnie? Ja nie mam problemu z ginekologiem ani żadnym innym lekarzem, u którego byłam. Moja mama z lkolei z lekarzy nie unika tylko dentystów i okulisty, zaciągnięcie jej np. na badania krwi już graniczy z cudem, ja mam od jakiegoś czasu ambicję zaciągnąć ją do ginekologa, jest w wieku, w którym już naprawdę przydałoby się badać regularnie.
W Polsce jak ktoś poważnie zachoruje, to już pp nim, więc czasem lepiej nie wiedzieć czy mamy raka czy jakieś inne schorzenie i być szczęśliwszym
Może i coś w tym jest, ale mam lekką obsesję na punkcie “co roku muszę mieć wszystkie podstawowe badania odhaczone w terminie” i czasem przenoszę ją na innych. Za to satysfakcja, jak okazuje się, że jest się w 100% zdrowym człowieczkiem (chyba), jest całkiem miła
W takim razie jesteś hipochondryczką
I bardzo slusznie, lepiej zapobiegac
Raz do roku i to jak jestem potencjalnie zdrowa
A jak zaczynam chorować, to zwykle olewam, dopóki mogę wstać. Na takiej hipochondrii chyba serio długo nie pożyję
Gdyby leczyła się prywatnie za grube tysiące , na państwówce nikt długo nie wytrzymał
No nie wiem, w miare normalnym kraju to za toba chodza, zeby wyleczyc. A badania i związane z tym wczesne wykrywanie chorob to podstawa. Z byle katarem tu raczej nikt do lekarza nie pedzi.
Mozesz leczyc sie prywatnie - to wolny kraj, ale patologii, ze lekarz pracujacy na “panstwowym” leczy tez prywatnie - czytaj ma swoja przychodnie lub pracuje w prywatnej firmie medycznej nie ma.
Przyjemne z pożytecznym:)