Karnet na konfontacje mialam po starych znajomościach
problem? Dotyczyl dwoch osob i czasem to wolne miejsce sie marnowalo
Na Konfrontacje wolałem chodzić samemu.Tzn. siedzieć samemu.Nie cierpie gadania w kinie ![]()
A nie pstryknięcie palcami? Wiele lat temu odkryłem tematyczny klub( każdy dzień tygodnia inny temat) Ale się spalił i po odbudowie została speluna i zero klimatu.
Na tematy kinowe to?
Jesli mi czegos żal to atmosfery starych kin
Najwspanialej opowiada o tym wlasnie film-przebój Konfrontacji z końca lat 80-tych,“Cinema Paradiso”.
Zabijanie tej atmosfery w latach 90-tych [u nas- w świecie o dekade wcześniej] przebiegalo sprawnie niczym eksterminacja kin…
I tego juz sie raczej nie da odwrócić bo przyzwyczajono kolejne pokolenia do multipleksów ![]()
A te multipleksy swieca pustkami?
To zależy…
Czesto są puste calkowicie.Najcześciej wtedy gdy leci coś fajnego.Wyznaje zasade iż jesli tam własnie,kino jest pełne to znak ze musi lecieć nie lada szajs…
I jeszcze sie nie pomyliłem choć oczywiscie te tlumy ktore zlewają sie z fanami Sfinksa lub innych barów sałatkowych skutecznie odstraszają mnie od"bywania".Podobnie jak łomot reklam trwający ok 20-30 minut przed seansami,rozkrecony najwyrazniej przez jakiegoś półgłówka…
No,jesli mówimy o atmosferze to chyba juz starczy… ![]()
Belfegor. Juliet Greco. w roli głównej.
Zaczęło się to, gdy chodziłem do II klasy ogólniaka. Początkowe odcinki zapowiadały pasjonujący serial, zwłaszcza w siermiężnej gomółkowskiej tv. Niestety w miarę upływu czasu zaczęło się to ciągnąć, jak guma od majtek we flakach w oleju i w miarę upływu edycji odnosiło się wrażenie, że realizatorzy zupełnie zapomnieli, jak sami rozpoczęli ten serial. Albo gubiły się kolejne naprędce, awaryjnie pisane scenariusze. Po kilkunastu krótkich odcinkach, całkowicie zrezygnowałem z oglądania tej papki.
Kino? Kiedy ja ostatni raz bylam? Na Terminator 2?
Świat sie zmienia, bylo wideo, CD i kino w domu. ![]()
To sobie zobacz co zrobiono z tym filmem,jakieś 20 lat temu,w wersji pelnometrażowej.Gorsze są juz chyba tylko współczesne Aniolki Charliego… ![]()
Na co mnie Ty namawiasz? Zrobiłem coś złego?
![]()
No…Raczej ostrzegam.
A Aniołki Charliego które kiedyś mnie nudziły,dzisiaj jawią sie jako sympatyczne kino familijne.Dziewczyny są autentycznie śliczne a Ameryka w tle,nic a nic nie przypomina dzisiejszego syfu…I świetna muzyka!
Najslabsza jest czasem wrecz głupia fabuła ale tego przeciez nikt nie ogląda okiem krytyka ![]()
Ostatnio odświeżylem sobie ok. 15 odcinków…
Raczej nie zapowiada się, bym te Aniołki odświeżał. Nie czuję takiej potrzeby. ![]()
Ja w czasie przerw w pracy…
Lekkie kino tez trzeba umieć nakrecić.Tutaj lata 70-te i początek lat 80-tych w tv to czas bazcenny.Szczególnie gdy sie patrzy przez pryzmat wspolczesnych produkcji.
Jestem na etapie odświeżania westernów. I to takich, które oglądałem w bardzo wczesnej młodości. Na tapetę teraz idzie Winchester 73. A ostatni był Dyliżans.
W ramach pokuty
Ci zapiszę ![]()
Oba wyjatkowe!
Polecam nieco zapomniane:
“Pojedynek w słońcu”.r.King Vidor [w bajecznej obsadzie]
“Szeryf”,r. Michael Winner '71 [B.Lancaster,Robert Ryan,Robert Duvall,Lee J.Cobb]
“Dwa zlote colty”,r. Edward Dmytryk '59 [Henry Fonda,Dorothy Malone,Anthony Quinn,Richard Widmark]
I moze jeszcze niezly jak na 1948 rok,“Droga do Yellow Sky”,W.Wellmanna [G.Peck,R.Widmark i jedna z moich ulubienic tamtych lat,Ann Baxter]
Tylko tego ostatniego nie znam.
Pojedynek i Szeryf, zaliczone. W kolejce czekają Colty.
No to gratuluje!Robisz postępy ![]()
Gdy sobie obejrzałem westerny Clinta, to nabrałem apetytu i nie zaspokoiłem go jeszcze…
Rozpędziło mnie,