Tak, Lubański wystąpił z nie do końca zaleczoną kontuzją nabytą podczas treningu i to się okrutnie zemściło. Oszukał Górskiego i lekarza, żeby grać. Przy dzisiejszej technologii badawczo-medycznej by to nie przeszło.
Tomaszewski to temat na osobne opowiadanie. Moim zdaniem woda sodowa zamiast mózgu mu się na pewnym etapie zrobiła.
Ale to nie ma najmniejszego znaczenia!
Anglię wtedy zatrzymał bo ,jak sam slusznie twierdzi do dzisiaj,bramkarz MUSI mieć coś do roboty by nie spać!
A przecież pamietam gdy po trzech szmatach z Rapidem Bukareszt ,musiał go zmienić Piotr Mowlik…
Lato po …latach,też bredzi i jest cytowany.
Najlepiej chyba w tym towarzystwie,słuchać Lubańskiego,jeśli już ktoś sam nie potrafi.
W rankingu bramkarzy polskich wszechczasów pierwsze miejsce zajmuje Zdzisław Szymkowiak, choć wtedy nasza kadra nie odnosiła spektakularnych sukcesów. Zaraz za jego plecami razem Kostka i Młynarczyk, potem już Gomola, Kukla, Mowlik. Tomaszewski miał krótki czas przed Weltmeisterschaftem i w czasie jego trwania. Później już mu tak dobrze nie szło, nawet w lidze.
Nie znam tych rankingów ale…Pamiętam gdy Gomola puszczał 3-4 gole w Marsylii…
W Poznaniu tłumy dosłownie RŻAŁY na widok Kukli,wyjąc,“Kukla,Rumuni idą!”
Jak czasem mało trzeba…
Mowlik w Lechu był “bogiem”
Ale każdy bramkarz miał swe grzechy.Po prostu łatwiej je zobaczyć,zapamietać…
W Herculesie Alicante Tomaszewski za dlugo nie pograł.
A gablotka w tamtejszej izbie pamieci tez imponujaca nie jest. Bardziej dał się zapamietac w Łodzi, ale juz nie jako sportowiec.
Lew Jaszyn, Dino Zoff, Gordon Banks też mieli takie mecze, że im bramka się poszerzyła. Wszystkich widziałem w akcji w tv.
Nigdy nie widziałem Jaszyna w akcji ale za to wielu innych bo na latach 60-tych to sie nie kończy.
Piłka jednak była nieco spokojniejsza,pojęcie ataku pozycyjnego frapowało niemal wszystkich,piłkarze wyszkoleni technicznie byli "bogami.
Dzisiaj nikogo to nie obchodzi.Druzyna to machina pozbawiona większych indywidualności i to do tego stopnia że czasem trudno zapamiętać nazwiska.
To zresztą ogólna tendencja w sporcie.Masz być szybki i wytrzymały.A jak nie to na Twoje miejsce czekają setki innych bo to najszybsza droga by się dorobić.Gdyby inne myślenie miało miejsce,nie byłoby przecież dopingu…
Rozgałezia się ten temat a wolałbym wrócić do bramkarzy…
Jean Marie Pfaff,północny Irlandczyk,Pat Jennings z Arsenalu,genialny Schumacher i Sepp Maier,Castaneda…To tylko tak,bez większego zastanowienia…
Jeden z kolegów na fejsie,ostatnio szalał z radości bo jego St.Pauli coś tam,wygrało…I od słowa do słowa,rozwinęła sie podobna rozmowa