Gdy w filmie dzieje się źle, a Ty nie możesz pomóc bohaterowi?

Znacie to uczucie? Lubicie bohatera, ktoś robi mu świństwo na Waszych oczach, on nic o tym nie wie, ale jego losy stają się przez to dramatyczne, scenarzyści dokładają kolejnych nieszczęść, mnożą problemy okraszone momentami szczęścia, żeby nie było zbyt tragicznie, czekasz na happy end, który prawdopodobnie nastąpi, ale co się nawkurzasz, namartwisz po drodze, nawyzywasz tych intrygantów i paskudnych złoczyńców, naoglądasz momentów, kiedy już już już jest szansa, żeby się wydało, zaciskasz kciuki, gdy pojawi się iskierka nadziei na to, że prawda wyjdzie na jaw, że bohater zacznie orientować się w sytuacji lub pojawi się ktoś, kto rozwikła zagadkę, pomoże, stanie się moment zwrotny, kiedy ten zły zacznie popełniać błędy, zacznie go dosięgać kara.
Nie wciągam się w nowe seriale, bo to pożeracz czasu, ale wczoraj skusiłam się na zapowiedź nowego rosyjskiego serialu Cena wolności.
Wieczór, chłodno, brak jakiejś alternatywy, więc rzuciłam okiem…
Zniewolonej nie oglądałam, bo nie chciałam z kilku powodów.
Ten też kostiumowy, piękna bohaterka, która nie ma statusu osoby wolnej, bardzo dobrze czuje się na dworze księcia, który jest jej opiekunem, przyjacielem, książę wydaje bal, doznaje zawału, na łożu śmierci woła notariusza, żeby wystawił akt wolności dla Poliny i informuje o testamencie, w którym zapisuje jej majątek. Notariusz korzysta z okazji i podsuwa do podpisu, zamiast aktu wolności dla Poliny, akt wolności dla służki, w której się podkochuje. Chowa też testament. Rozmawiając z księciem dowiaduje się, że Polina jest jest córką księcia. Książę umiera, gdy próbuje powiedzieć Polinie o swojej tajemnicy.
Historia jak bajka dla dorosłych.
No i to uczucie!
Kurde, wiadomo, że to film, wiadomo, że aktorzy, serial i intryga jakich wiele…
Oglądać to, żeby się przez kilkadziesiąt odcinków wkurzać, że Polina zamiast opływać w luksusach i cieszyć życiem, dostaje po dupie tylko dlatego, że jakiś dupek namieszał?
Ty wszystko wiesz, wszystko widzisz i czujesz się bezsilny…
BEZSILNOŚĆ, to raz
TOWARZYSZENIE INTRYDZE -dwa
CZEKANIE NA HAPPY END

No i zastanawia mnie ta bezsilność widza. Widz wie, a bohaterka NIE!
Czy to nie jest wystarczająco wkurzające, żeby tego nie oglądać?
A może jednak ludziom to nie przeszkadza, a nawet ich to kręci?
Ja jednak lubię bajki z happy endem, tu też pewnie będzie, ale czy oglądanie nieszczęśliwej bohaterki, gdy ktoś lub los się nad nią pastwi, przez wiele odcinków i czekanie na szczęśliwy finał, który wszystko wynagrodzi jest to wystarczająca motywacja?

Interesuje mnie Wasze zdanie na temat tego typu uczuć towarzyszących widzowi. Co Was w takich historiach, gdy znacie złoczyńce, intrygę i niewinną ofiarę, trzyma przed ekranem?
UWAGA! Nie oceniajcie mnie, widzów telenowel, bo to nie jest temat pytania.

2 polubienia

mi tego typu uczucia nie groza - seriale i filmy, zeby nawet najwieksze melodramaty ogladam z przymrużeniem oka, czekajac co jeszcze szalency scenarysci wymysla.
czasem to sie wzrusze, jak oni to pieknie zagrali…

3 polubienia

Wczoraj chciałam pomóc bohaterowi filmu, który oglądałam :stuck_out_tongue_winking_eye:
Niby film, a jednak porusza czułe struny.
To nie był serial, czarnym charakterem była zima w górach, główny bohater przyżył tam 8 dni.
To autentyczna historia Erica LeMarque.

3 polubienia

Wiedziałaś, że będzie happy end, a te męczarnie i bezsilność, to podobne uczucia do tych opisanych :smiley: Ja powiem Ci, że oglądając jakiś znany film czasem mam wrażenie, jakby miało coś się w tej akcji zmienić :smiley:

2 polubienia

Mnie na niektórych filmach ogarnia złość i gniew. Taki np. Ghostland.
UWAGA SPOJLERY!!

Dwie laski (siostry) trafiają w łapy 2 pedofilów - fanatyków lalek. Włamują się do ich domu, brutalnie mordują matkę a nimi się zabawiają. Po wielu dniach męk udaje im się zranić jednego i uciec. Docierają półnagie do drogi i tam łapią pomoc.
Potem następuje twist i… okazuje się że to byla tylko wizja będącej na haju jednej z lasek. Nadal były maltretowane przez pedofilów.
Ciężki film.

2 polubienia

Albo Ocean strachu. Grupka ludzi zostaje na środku oceanu. W wodzie. Słabną po kolei, wariują. Potem jednego atakuje rekin, krew w wodzie, więcej rekinów, obłęd.

1 polubienie

jatka :slight_smile: Na mnie Szczęki i bryzganie krwią, nie robiły wielkiego wrażenia. Wolę inny dreszcz, np. taki jak w Anakondzie.

2 polubienia

Pierwsza ANAKONDA była fajna. Ale to była dla dla mnie raczej przygodówka nic dreszczowiec. Tu bardziej przemawiał do mnie pierwszy Obcy albo “Coś”. Klaustrofobia, izolacja, zimno. Polecam wersję z 1982. Ta nowa to kupa.

3 polubienia

Ja lubię psychologiczne horrory, gdzie strach rodzi się w głowie, w naszych domysłach :slight_smile:

3 polubienia

A emocjonalny był moim zdaniem film Niemożliwe. O rodzinie na wakacjach która dopada tsunami. Na faktach. Trzymał za serducho do końca. Jam chłop a płakać się chciało. Świetnie pokazane zniszczenie, chaos, rozłąka, syf i zgnilizna po fali, muchy na rannych w szpitalach, brodzenie w szlamie z zakrwawioną nogą.

3 polubienia

Nie wiedziałam, skąd?
Dopiero dzisiaj doczytałam co to za postać, kim był, jest.
Film oglądałam pierwszy raz. Przyznaję, kinomanem nie jestem, może wszyscy inni już go obejrzeli :wink:
Podobno w takich warunkach, człowiek przeżyje 2 dni, on 8 dnia został odnaleziony żywy.

1 polubienie

Ogólnie lubię filmy w których piętrzą się przeszkody przed bohaterami. To wkurza ale też jara.

2 polubienia

Widziałam. Fakt, film warty obejrzenia, trzymający w napięciu do ostatniej minuty.
I co najważniejsze dla mnie, oparty na faktach.

3 polubienia

A film “Siedem” z 1995? Najlepszy finał w historii kina. Zaskoczenie i wkurwienie.

3 polubienia

Nie. Zaraz sprawdzę czy da się obejrzeć.

2 polubienia

Chyba najlepszy thriller/kryminał. Ciężki klimat.

2 polubienia

Jak to nie pomagam bohaterowi? Do dziś pamiętam, jak byłem w przedszkolu w teatrze lalkowym i na głównego bohatera czaiła się żmija. Cała nasza grupa krzyczała do delikwenta: “Uważaj, Żmija za tobą!”

7 polubień

Morgan Freeman w roli głównej, czuję, że mi się spodoba, lubię tego aktora.

2 polubienia

Wybacz autorko ale skoro już mowa o filmie Niemożliwe to chciałbym aby wszyscy w wolnej chwili obejrzeli film “7 minut po północy”. Ten sam reżyser. Dramat fantasy. Byłbym ciekaw waszych opinii. Oryginalny film skłaniający do przemyśleń.

2 polubienia

Ja tylko raz oglądałam Angielskiego pacjenta i nie obejrzę drugi raz. Tam facet też się męczył w jakiejś jaskini.

2 polubienia