żeby jeszcze wyniki “byly hokejowe” a nie konczylo sie na (prawie) bezbramkowych remisach i karnych?
Śledziłem w necie a potem widzialem 3 skróty wygooglane.To oczywiscie nie to samo ale daje pojecie jakiego formatu zawodnikiem stał sie Hurkacz.
Co do wywiadów…Nic nowego.Wspaniale wychodzą czesto rozmowy ze zwycięzcami,gorzej z rogoryczonymi.Ocena na gorąco wydaje sie mniej istotna ale utarło sie ze są za tym większe emocje…I kiedys tak bylo.Łapało sie kolarza zaraz za metą etapu a ten ledwo zipiąc,czasem dawal takiego czadu jak Szozda gdy mu Lichaczew drogę zajeżdżał [slynne kiedyś:“jak mamy sie ścigać jak sportowcy to nie jak bandyci!”-red.Koziorowski niemal zszedł z tego świata z wrazenia i…czem predzej wyłaczył mikrofon!].
Ale to jest tak stara historia ze chyba tylko jeszcze w latach 70-tych,bramki sypaly sie non stop.Potem “szachy” w rozgrywkach grupowych i bronienie zamiast atakowania,staly sie sprawami na kazdym turnieju.To zresztą przynajmniej z kilku punktow widzenia,logiczne.Przy karnych szanse są wlasciwie równe.
a o ja tam sie znam na sporcie - lubie patrzec jak bramki strzelaja i tyle
No i pod tym względem nie jest tak zle.Styl sie zebzdził,piłka stała sie strasznie siłowa ale czasem aż sie człowiek z krzesła zrywa.Np. to jak strzela Szwed Erickson…Szkoda tylko ze jak niegdyś Lineker,upatrzył sobie Polskę…
Oglądałem na bieżąco od cechy do dechy… Coś mi się wydaję że Hubi będzie w finale…
Przed wielu laty polski czołowy kolarz wtedy jednym z pierwszych Wyścigów Pokoju oduczył za pomocą pompki od roweru niemieckiego kolarskiego bandytę, “przykładając” rzeczoną pompkę do pleców tego Niemca kilka razy. W czasie jazdy. Niemiec wymiękł.
Czytalem wspominki Mytnika.On zrobil to samo,opowiadając ze"posłal go w pole jak zająca"
Królak był prekursorem zadawania sprawiedliwości.
Takie czasy.Brak kamer i innych wynalazków,na czele z brakiem poprawnosci politycznej i… udawało sie to i owo regulować po wartości czarnorynkowej
Nie wiem, czy pamiętasz, ale kiedyś kolarze wozili dętki przełożone przez plecy i pierś i sami naprawiali “kapcie”…
No pewnie!Tyle ze nie na żywo a z ksiązki Bogdana Tuszyńskiego.
Półfinał Wimbledonu jest pięknym wydarzeniem w karierze Hurkacza, i to się liczy.
Wygrana z Federerem była dla niego niczym finał, a z Miedewem to pół finał… Dlatego zadziałał jakiś trik psychologiczny, tak mi się wydaje. Zwłaszcza po obaleniu swojego idola. Pewnie nagły brak motywacji czy coś w tym stylu. Oj przydała by mu się Pani guru Daria.
Kto wie…Niestety dzisiaj nic nie widziałem…Troche mnie przygnebiają obrazki w stylu 0:6 i obawiam sie ze teraz tradycyjnie pora na kilka odpadnieć w 1 rundzie…
Ale z pewnością to dla Huberta życiówka!
Oglądałem Hubiego z Federerem i z Włochem. Federer po prostu osłabł, a Hurkacz grał wybornie, robiąc, jednak, czasem głupie błędy. Ale Już w półfinale, to Włoch dyktował warunki. To świetnie grający atleta o atomowym serwisie i bardzo szybko dobiegający do piłek. Hurkacz zagrał niesamowicie trzeciego seta, a w czwartym też osłabł i stać go było tylko na kilka bardzo dobrych zagrań. Reszta zdecydowanie należała do rywala.
Mamy teraz przedolimpijską przerwe a więc wielką,kolejną,niewiadomą.
Bylem calkowicie pochloniety TDF i jestem nadal.Temat do rozwiniecia na kilka sposobów i jeden moze wykorzystam…