To musiała być jakaś “petarda”,skoro tylko jedna książka prowadzi Cię do aż tak radykalnej obrony
Nie wiem..Mimo wysiłków,nic nie pamiętam i wychodzi na to że albo przeleciało i poleciało w siną dal,albo nie czytałem [lub nie skończyłem].
Widać nie da się wszystkiego pamiętać…
To chyba był tytuł “wszystko czerwone” (nigdy nie pamiętam tytułów) i rozmawiała bodajże Alicja z Joanną o Edku. I jedna drugiej powiedziała, że on mnie ani grzębi ani zieje, a ta druga wtedy chyba odpowiedziała, że nic dziwnego, że go zabiłaś, skoro on ci takie dziwne rzeczy robił. Nie wiem czy czegoś nie pokręciłam, bo to już tyle lat (żaliłam się kiedyś na swoją pamięć, która całymi latami “trzyma” różne głupoty), ale podejrzewam, że to mniej więcej podobnie brzmiało. No i weź się z tego nie śmiej. Cała książka była naszpikowana takimi głupotkami i faktycznie uchroniła mnie od śmierci z nudów w pociągu.
Ja zaczelam od Cale zdanie nieboszczyka.
Jak sie jest nastolatkavto wszystko smieszy.
Ale faktycznie lektura do pociagu.
Pojawila sie jej kontynuatorka, usilujaca nasladowac styl. Nawet na podroz tez sie nadaje, niejaka Marta Matyszczak.
Napisala tego, od 2017, tyle, ze nie wiem kiedy spi?
Nic mi to nie mówi ale jedno mi przypomniałaś!
Otóż pamiętam doskonale jakieś fazy zainteresowań [prawdopodobnie spowodowane pojawianiem się nowych pozycji] w których jedni zachwycali się humorem a inni,chyba akcją..Nie jestem pewien tej"linii podziału" ale coś takiego było i na dużych przerwach,przybywało rumieńców na twarzach !
I mimo mojej amnezji,dalej twierdzisz że,cytuję:“książki się czyta a nie o nich rozmawia”?
Bo ja dalej twierdzę że jedynym problemem,czasem niemal nie do przeskoczenia,jest trafienie na kogoś kto podziela zainteresowania i czyta przynajmniej w przybliżeniu,to co Ty.