No właśnie, czy komuś coś kiedyś przemknęło? Mi nigdy. Choć już kilka razy powinno. Jak choćby wtedy, gdy jakiś ponury jegomość dziarsko wyjechał na mój pas wyprzedzając na wzniesieniu, czy kiedy runął pode mną źle zamocowany podest rusztowania. Nic - żadnego przewijania życia - tylko komputerk w głowie szybko, na zimno wykalkulowuje jak cztery litery uratować … korpus, kończyny … a nawet i głowę. Chociaż w sumie głowa u mnie jest tak pusta, że z pewnością upadek z rusztowania by jej nie zaszkodził. Ale te cztery litery jednak jakąś wartość przedstawiają i chronić je trzeba.
Miałem tak samo, a “okazji” sporo było.
Na szczęście nie zawsze niewykorzystane okazje się mszczą.
Nie zawsze się mszczą, ale często. Odpowiadając na pytanie - tak, miałam. Jeden raz, ale wtedy dzieckiem byłam jeszcze w wieku przedszkolnym i żadne kombinowanie nie pomogłoby mi. Autentycznie - całe życie przed oczami
Myślę, myślę, chyba nie miałam takiej sytuacji, a jestem bardzo bojaźliwa.
Pamiętam jedną sytuację, kiedy dałam się namówić na grzybobranie.
Kumpela i jej mąż(sąsiedzi) wyciągnęli mnie na godzinkę…
Kiedy byliśmy w lesie, całkowicie obcym mi miejscu, zerwał się silny wiatr i ulewa, zaczęliśmy się szukać głośno nawołując.
Trafiłam na koleżankę, po jej mężu ani śladu, zaczęła panikować, na oślep szukała wyjścia z lasu, trawa sięgała mi pasa, zero odgłosów życia.
To był moment, kiedy wystraszyłam się bardzo mocno, pobladłam i chyba łzy mi poleciały.
Wydarłam pysk na koleżankę żeby przestała panikować, milczeć kazałam jak grób, żeby choć najmniejszy szmer usłyszeć, odgłos auta, czegokolwiek. Ta się tak wystraszyła, że zachwiała na nogach i wpierdzieliła w błoto.
Miałam dość wszystkiego, szłam przed siebie, mgła i ulewa utrudniały mi pole widzenia, jakimś cudem usłyszałam szum, dotarłam do jakiegoś zakładu, tam portier zaproponował, że nas odwiezie do domu.
Jak zobaczyłam swój blok, poczułam jakbym się urodziła na nowo. Zobaczyłam na balkonie sąsiada z papieroskiem, chciałam go zabić!
On miał szczęście, że nie wiem jak zwłoki ukryć, tylko to mu życie uratowało
No cóż, w wieku przedszkolnym jest zdecydowanie łatwiej przewinąć życie przed oczami ze względu na objętość. Z czasem wolumen staje się coraz bardziej okazały.
Tak, ale nawet wtedy coś tam jest. I to wszystko przepłynęło niby po kolei ale jakoś tak jednocześnie. Fragmenty i urywki w formie obrazów, z których każdy był jakąś historią.
Fascynująca historia.
Ciebie, faceta, może to śmieszyć, szczególnie, że nie wiesz jakim typem kobiety jestem.
Wybacz ten uśmieszek. Wcale mnie ta historia nie rozweseliła, tylko to podejście gościa, który porzucił dwie kobiety w lesie zakrawa o jakąś tragikomedię.
No właśnie! Nie masz pojęcia ile koleżanka się nasłuchała ode mnie, bała się, że powiem mu to w twarz.
Mój mąż skomentował to po swojemu.
Rozumiem Stachu, że chciałeś odpocząć od baby, ale moją mogłeś przyprowadzić.Ja bym tak zrobił z twoją Tak był zaskoczony jego zachowaniem, że wódki z nim już nigdy nie pił.
Jeszcze takiego focha strzelił? “Niezły” jegomość.
Mój mąż przestał z nim wódkę pić
To nasi sąsiedzi, ogólnie są spoko, ale z tej strony faceta nie znałam. Jak mógł spierniczać z lasu przed deszczem, zostawiając w nim 2 nieporadne kobiety?
Nieporadne? Całkiem nieźle dałaś sobie radę.
Juz przynajmniej kilka razy.Ale nigdy w chwilach zagrożeń.Ot,wraz z wiekim czlowiek ma skłonnosci do refleksji…
No i z pewnością nie"całe".Powiedzmy ze wybrane fragmenty,czasem nawet z dzieciństwa.
Jak się ma czas, to się rozmyśla. Jak nie ma czasu, trzeba włączyć przewijanie.
Jestem wygadana, dość kreatywna, zaradna, ale tylko wśród swoich i we własnym domu😜 Poza tym, taka “sirota zamazana”.
Gdybym nie mial czasu na myslenie…Coz,wole nie myśleć co by bylo…
Siostra, ale jednocześnie bratnia dusza. Ot, zagwozdka …
Za Szymborską powtórzę, że nie ma rozpusty gorszej niż myślenie.