No to juz wiem dlaczego jakos wielkością nigdy mnie nie poraziła…
I ja niby mam wiedzieć jaka?
Nie z moją głową. Ja się nie boję upadku z rusztowania, a tego, że jak mój pusty łeb walnie o rusztowanie, to echo się rozniesie na cały kraj
Upadki z rusztowań zostaw lepiej tym, co już mają wprawę.
Raz ze stołu spadłam. Bolało wszystko jak diobli.
Może to jeszcze to nie był ten moment. Nie wracałeś, po chwili niebytu… Nie umarłeś ani na chwilę. To jest podobno nieodzowne żeby zobaczyć ów film. Nie wiem tego osobiście. Kiedy pojazd którym podróżowałam został najechany przez rozpędzoną osobówkę, żeby zaraz wpaść pod nadjeżdżającego z naprzeciwka tira czytałam sobie spokojnie “Pamiętnik starego pierdoły” nie zwracając zupełnie uwagi na to się dzieje. Coś mocno uderzyło, a potem drugi raz. Film mi się urwał. Potem usłyszałam, że ktoś mówi głośno: zgon. Jaki zgon myślę sobie i obudziłam się. Ratownicy wyciągali mnie z wraku.
To ja tylko z rusztowania bęcłem, dlatego tylko miałem naciągnięte dwa palce prawej dłoni, obtarty trochę bok i przez pół godziny mnie trochę stopa z kostce pobolewała. Az strach pomyśleć, co by było przy upadku ze stołu.
Raz byłem w dachującym w lesie aucie i po uderzeniu zaliczyłem swego rodzaju chwilę niebytu, kiedy nie docierały do mnie żadne bodźce. To było jedno z najlepszych doznań w moim życiu.
Ja na tym stole tańca erotycznego nie odstawiałam.
Byłam na wsi, wiekszość czasu pracowałam, niż świeże powietrze wdychałam.
Wróciłam z pola, wypiłam szybko kawę i złapałam za malowanie sufitu. Miałam sporo szczęścia, upadając zahaczyłam o kredens.
Ja raz wracając z uczelni, zahaczyłem o bar.
I tak Ci zleciały w nim całe studia
Na szczęście jakoś te studia przeżyłem.
Po alkoholu czasem miewam stop klatki. Czas płynie inaczej
Alkohol nie stwarza nagłego niebezpieczeństwa do momentu, aż się od stołu nie wstanie.
Tak na serio to szybkie przewinięcie taśmy życia miałem już kilka razy. W 2000 w wieku 15 lat trafiłem do szpitala z zapaleniem płuc. Dusiłem się tak że siniałem. Niewiele brakowało do utraty przytomności. Poza tym 2 razy samochody mnie potrącały. Raz też zostałem solidnie pobity.
A najszybsze przewinięcie taśmy życia odbyło się przy sraczce na tatrzańskim szlaku i świadomości że w pobliżu nie ma WC. Za to jest dużo ludzi.
Sraczka to taki paradoks: niby rzadko, a często.
z tym przewijaniem zycia to legenda miejska ;)juz dawno powinnam sie bac wlasnego cienia, a w 63 ospa ? moja mama umierala tysiac razy
Przy starczej demencji to za dużo się nie przewinie
Przesadzacie z tym rusztowaniem, aż tak to żle nie jest, moje odchodzi od pionu 5 cm na wysokości 12 m bez kółek, a z kółkami jest jeszcze więcej, a jeszcze trzeba się gimnastykować by wszystko na tej górze porobić, i okazyjnie na nogi spoglądać bo klamoty są rozłożone i można komuś coś tam ciężkiego na dół podrzucić ekspresem. Jak się odpowiednio ciałem balansuje, to żadne odchylenia od pionu nie są straszne, a i widok z góry ujdzie, że nie wspomnę o żurawiu ale to tylko 43 m ma do góry, i tu już kołysze romantycznie - człowiek się czuje jak rybak na łodzi. Odważni na 5 m sztywnieli i rezygnowali z pracy, po ich zdjęciu na dół
Aż 2 razy miałem film poklatkowy z życia obecnego do wczesnego dzieciństwa - jedno w karetce, kolejne w szpitalu, potem cisza i brak sinusoidy pik pik pik… Tempo odtworzenia takie że człowiek się pocił od tych wspomnień co trwało ok 6 sek. i nie wszystkie obrazy były wyrażne i ostre, ba kilka dziewczyn mi się przypomniało z dyskotek - a do dziś pamiętam 2 które każdy wtedy omijał. Dziś młodzież różnymi sposobami próbuje podobne stany wywołać, i niektórzy już nie wracają do rzeczywistości
Nigdy. A przynajmniej dwa razy powinno…