Nie zamierzam tylko czytać, bo mamy rowery, kijki, łódkę, gry planszowe, kosza itp .
Nie mniej jednak uwielbiam nadrabiać zaległości książkowe na urlopie.
Mam wtedy czas i wenę na czytanie ogromną
Mam 4 książki , nie jakiś pokaźnych rozmiarów, takich na urlop akurat .
Ile Ty byś przeczytał albo zabrał ze sobą na całe 2 tygodnie laby nad jeziorem we wsi ?
Jedną. Nie jadę na wakacje żeby siedzieć i czytac, wolę jednak aktywnie spędzać czas. Poza tym nie czytam na akord nawet gdy jestem w domu. Góra jedną książkę miesięcznie.
Nie brałbym za dużo, Ze dwie w razie niepogody. Gdybym wziął dużo, to tylko bym czytał. Nie umiem mieć książki, której nie musiałbym od razu przeczytać. Mam taki imperatyw i już. Tak, że lepiej, żebym nie brał książek.
A twój facet też będzie leżał i czytał? To może abonament do biblioteki wykupcie zamiast jechać na wieś…
Na wakacjach czytam tylko wówczas gdy uprawiam leżing połączony z plażingiem, choć wtedy często zasypiam, w ciągu dnia zawsze coś zwiedzam, degustuję itp, a wieczorem kafejkuję i pozniej zazwyczaj od razu padam na twarz. Nawet w drodze nie mogę bo mam chorobę lokomocyjną lub jestem kierowcą, a w samolocie też mam globusa, więc staram się spać. A gdy jestem na wsi to albo jezioro, albo rowery albo spacery, albo wyprawy do sklepu albo pogawędki z tubylcami/sąsiadami.
Chyba że sama bym jechała, to może bym całą książkę przeczytała.
Ojciec kupił z górnej półki.
Jak to on .
Ale nie o to chodzi.
Nie zna mnie chyba zbyt dobrze.
Ja od lat najmłodszych kolekcjonuję książki, kocham biblioteki i ten szelest papieru.
To nie dla mnie.
Ale nie neguje.