Jestem w pracy i nie za bardzo mam warunki.Ale 4 gema akurat widziałem.Mloda oddala serw bez walki.I to był chyba punkt zwrotny ale czy to się utrzyma w 2 secie?
Obawiam się ze już nic więcej nie zobaczę
A jednak zobaczę!!!
Choć pierwszy gem drugiego seta…
1:1 bo Andrejewa serwowała jak należy…Ale gry jak nie było,tak nie ma.
1:2 dla Mirry! No i zaczęła się gra.Kapitalnie bezczelna jest Andrejewa.Wybila z uderzenia Sabalenke,po czym kończący winner z forehandu!
1:3.Prawdziwy popis malolaty.Delikatnie i sprytnie.I za każdym razem, inaczej.
2:3…Siła Sabalenki tym razem górą…
2:4…Porcja błędów ale Mirra górą.Musze przyznać ze jej gra, podoba mi się sto razy bardziej.No i te nieprawdopodobne skróty!
3:4…Podobnie jak w 5 gemie.
3:5…Fantastyczny gem! Chyba najlepszy jak dotąd…
4:5…Przewaga serwującej Sabalenki w tym gemie.W dalszym ciagu jednak to Andrejewa gra o seta.Jej piłka na 40:30 to coś absolutnie niesamowitego!
4:6…No i jak Kuba Bogu tak Bóg Kubie!Sabalenka powalona serwami i 1:1 w setach.chwilami wspaniały poziom ale chwilami, tempo siada.
Nierówna gra choć prawdziwa ozdoba potrafią być pojedyncze zagrania Andrejewej.
Set 3.
1:1…Na razie jakiś dziwny przestój i błędy.Panie zafundowały sobie po przełamaniu i chyba oszczędzają się przed końcówka…
1:2 czyli trzecie przełamanie.Zażarta walka ale Andrejewa,myli się rzadziej.Wlaściwie wcale się nie myli…
Niestety,w tym momencie muszę oddać mikrofon… @Ciekawie…Ogladasz dalej?
1:3…Andrejewa gra po prostu lepiej.I pewniej serwuje.
Właśnie skończył się mecz, wg. mnie bardzo dużą niespodzianką, tzn. młodość wygrywa i spokojem i barwną grą.
Sam jestem zdziwiony, jak to spokojnie się odbywało. Wpierw bardzo zrównoważona gra Sabalenki, i wygrany set, później nagłe wzięcie sprawy w 2 secie i wygrana w 3 setach.
Nie wiem, czy nie można powiedzieć, że to typowa Rosjanka, zimny spokój, oczywiście emocje, ale od razu i szybko wyrażone, i naturalny powrót do poukładanej i rozmyślnej gry.
Mirra w tym roku naprawdę szybko dojdzie do top 3 z taką grą.
Nie spodziewałam się tak ładnej gry ze strony Mirry.To było coś więcej niż rutyna,coś więcej niż obecna codzienność tenisowa gdzie większość zawodniczek gra dosyć podobny tenis.Tutaj tego się nie da powiedzieć!
Oczywiście nie wiadomo,co będzie dalej ale tak jak dotąd byłem odporny na wszelkie ochy i achy wobec zwyciężczyń kolejnych gier czy nawet turniejów,tak tutaj muszę przyznać że gra Andrejewej,robi spore wrażenie! Conchita Martinez zrobiła kawał cholernie dobrej roboty! I szybko doczekała się nie tylko pięknej gry ale i w sumie zaskakującego triumfu.
Teraz dosłownie rozsadza mnie ciekawość,co się wydarzy w niedalekiej przyszłości
Jaka szkoda że nie był to finał z Iga…
Obejrzałem mecz na spokojnie, bez emocji, bo nie zależało mi na wygranej żadnej z nich. Jeżeli człowiek nie angażuje się emocjonalnie, widzi lepiej i obiektywnie. Andrejewą oglądam któryś raz z rzędu i jestem pełen niechętnego podziwu. Ta młoda dziewczyna jest już kompletną tenisistką grającą uniwersalnie, czyli wszystko. Talent niesamowity. I widać też pracę trenerki. To połączenie jest niesamowitym potencjałem i jeżeli ruskiej nie strzeli nic do głowy, gdy nie będzie wody sodowej, nie zdarzy się kontuzja, to mamy niedługo dominatorkę. Do tego twarda psychika. Lanie od Sabalenki w I secie spłynęła po Andrejewej jak woda po rynnie. Z właściwą sobie konsekwencją robiła swoje coraz lepiej i pierwsza rakieta świata nie znalazła na to sposobu. Andrejewa nie gra atletycznie, ona gra pięknym, urozmaiconym tenisem, a siłę fizyczną trzyma w rezerwie, bo jak potrzeba to jej użyje. Jeszcze trochę i wszystkie tenisistki będą z nią przegrywać w szatni.
Los tak sprawił, że w Miami Iga ma w drabince Andrejewą i jest to ostatnia szansa Igi na przełamanie jej i przy okazji siebie. Czy to zrobi, pojęcia nie mam, ale optymistą nie jestem.
U Igi niepokoi mnie jedna rzecz. Jest to utrata pewności siebie, gdy rywalka ma dobrą serię i Iga nie ma dużej przewagi. Tego za Wiktorowskiego nie było póki w teamie miał coś do powiedzenia. Niestety, u Igi a sztabie żaden trener do powiedzenia nie ma nic. Od rządzenia jest tam ktoś inny. W zasadzie środowisko wie już o tym, są aluzje, ale nikt nie ośmiela się powiedzieć o tym głośno. Chora sytuacja. Zresztą, taki stan rzeczy jest wyborem samej Igi.
Wiadomo że każdy normalny człowiek,jest w dobie wojny,wyczulony na sowietyzm czy nawet na samo pochodzenie sportowca,nie wspominając już o jego postawie.
Tutaj jednak sytuacja jest odrobinę inna.
W tenisie w ogóle jest inna i to jest zasmucające.To że reprezentanci imperium zła,w ogóle grają.Ale my to akcpetujemy bo kibicujemy naszym i degustujemy sztukę grania w tym niemal artystycznym sporcie.
Dzisiaj nawet Iga zdjęła żółto niebieski znaczek bo,jak sama wspomniała,“to sie już nie sprawdza”.Cokolwiek enigmantyczna wypowiedz…
I w tym po prostu fałszywym świecie trudno wieszać psy akurat na niepełnoletniej dzisiaj,zawodniczce.Gdy sowieci dokonali agresji,miała lat 13…
Nie wiem czy istniały jakieś przecieki co do jej zachowań ale wiem że taki z niej sowiet jak ze mnie matematyk.Nie wiem nawet czy ona u siebie mieszka…Nie interesowałem się.
Wiem natomiast że pracuje pod okiem wspaniałej niegdyś Conchity Martinez która obok Arantchy Sanchez-Vicario,tworzyła oblicze hiszpańskiego,kobiecego tenisa.I widzę że sobie dorasta w warunkach wymarzonych dla wschodzącej gwiazdy…
Daleki jestem od potępiania jej za to bo trudno oczekiwać by 17-letnie dziecko,brało takie ciężary na swoje barki,podczas gdy cała reszta w ogóle tego nie robi lub po prostu zaprzestała wszelkich gestów.
Niby nic czego byśmy dotąd nie wiedzieli lub czego byśmy nie zaobserwowali.Ale przeczytać warto, tym bardziej ze tłuszcza jest w stanie zniszczyć każdego.
A sytuacja chwilami wymyka się spod kontroli
W sumie nie mam pretensji do Igi, że przegrywa, potrafię zrozumieć jej emocje oraz całą aferę z dopingiem. Ale nie zmienia to tego, że na firmamencie światowego tenisa kobiet pojawiła się następna gwiazda i zagraża wszystkim czołowym tenisistkom. Niewykluczone, że je zmiecie, a stać się to może tylko dlatego, że będzie lepiej od nich grała a walka pozostałych odbywać się będzie o drugie miejsce w topie. Nie twierdze, że tak się stanie, tylko nie wykluczam takiej możliwości.
Wracając do Igi, spokojnie czekam, aż wróci do siebie i też nie wykluczam, że może powrócić na tron mocniejsza niż kiedykolwiek, bo co twardzieli nie zabija, to ich wzmacnia. Niestety, mam nieco krytyczny stosunek do tego co dzieje się w sztabie Igi. Doszły mnie słuchy, że między nią a psycholożką doszło już do dwóch awantur na tyle głośnych, że trudno było ich nie usłyszeć.
Jestesmy o krok od zniszczenia.Iga nie gra gorzej.Natomiast wokół niej jest totalny syf.Nie tylko hejterski bo te humanoidy od samego początku,zycza jej wszystkiego najgorszego.
Gorzej ze nerwy zaczęły powodować zachowania których nikt na świecie nie zaakceptuje.
Nerwy zaś biorą się nie tylko z porażek ale i z zachowań wobec Igi,z oczekiwań oraz z masowych szyderstw i kłamstw.
Tłuszcza to zaraza.A u nas w szczególności.Nie masz prawa być lepszym czy najlepszym bo od razu mobilizujesz armie zawistników i nienawistników.
Iga w miarę dobrze opisała co się wokół niej dzieje.Tu Andrejewa i jej pojawienie się,nie ma nic do rzeczy.
Zreszta od samego początku pisałem ze wszystkie dziewczyny które coś w tenisie znaczą,beda się mobilizować na mecz z Iga i że ona sama,bedzie miała coraz trudniej.I to się nie zmienia i raczej nigdy nie zmieni.Szczegolnie wobec topowych zawodniczek które na owym topie,potrafia się utrzymać.
Wszelkie względy sportowe, staram się traktować ze zrozumieniem.Natomiast to co wokół…Tłum jest właściwie taki sam jak był w rzymskich czasach.Odrażajacy.
Rzekł bym więcej. Iga gra lepiej, a najwyraźniejsze postępy poczyniła za końcowego Wiktorowskiego, kiedy jeszcze nikt nie wiedział, że dojdzie do rozstania. Pozostawmy przyczyny. Za Belga postępów nie ma, ale połóżmy to na karb tego co napisałeś czyli, krótko mówiąc, podłości ludzkiej między innymi. Mam wielką nadzieję, że ten wrzątek ostygnie i pozwoli Idze wrócić to tego co było i spokojnie jeszcze bardziej rozkwitać sportowo. I za to trzymać kciuki będę. Jak napisałem, optymistą nie jestem, za to realistą, jak najbardziej. Ale realizm to też i nie pesymizm. Bo realnie, to ja prorokiem nie jestem i przyszłości przepowiadać nie umiem.
Tutaj nie ma proroka bo to sport a czasy dominacji powoli w każdej dyscyplinie,odchodza do historii.
Nie sa to mode jakies spektakularne wstrząsy bo w końcu Norwegowie i tak najlepiej jeżdżą na nartach i to się nigdy nie zmieni, ale czegoś takiego jak np. hokeju było przez wiele lat, juz od dawna nie ma.