Daje radę.
Teraz już 3 miesiąc jest portierką bo mój tata jej załatwil. Tam zarabia na rękę 2300 zł. Do tego te 1800 i jest całkiem OK.
Człowiek jak musi, to i z mniejszych pieniędzy wyżyje.
Ja raczej odnosiłam się do osób, które mają wyższe zarobki ( 2 pensje).
Więc na polskie realia, jest bogaczem.
Oszczędzać trzeba umieć. Ja znam takich co mają 12000 zł miesięcznie i ledwo przędą. Bo wszystko musi być firmowe, wszyscy mają drogie auta, palą, iphony, najlepsze pakiety kablówki, netflixy, hbo, canal +, wyjazdy za granicę, kredyt za dom wielkości stadionu, psy rasowe.
Jakoś bardziej od tych snobów szanuję cwaniczków co to złom zbierają, puszki, gdzieś tam na czarno dorobią. Resztówkę dostaną z mops
W takich rodzinach dzieci są zaradne życiowo.
Może zależy, gdzie mieszka? Nie wszędzie jest tak drogo jak w Warszawie, a potrzeby też różni ludzie mają różne.
Gdy po raz pierwszy usłyszałem o oszustwie metodą na wnuczka, pomyślałem, że prawdopodobnie chodzi o kilka stów, może czasem kilka tysięcy, a tymczasem oszuści od jednej tylko emerytki potrafią wyciągnąć nawet do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Skąd emerytka może mieć aż tyle pieniędzy? Wg mnie może chodzić o to, że owszem, emerytura niewielka, ale i niewiele wydatków w porównaniu do człowieka, który ma na utrzymaniu żonę, dzieci, dom, kredyty, raty, telefony, internet, kablówkę/satelitę, samochody, urlopy zagraniczne itd.
Zrobić cos dla wlasnego inetersu lub w zgodzie z wlasnymi zachciankami lub zainteresowaniami,to nie jest ŻADNE poświecenie.
Współczesny człowiek nie jest zdolny do żadnych poświeceń.
Edit.
Oczywiscie moja wypowiedz dotyczy Twoich watpliwosci a nie sytuacji w ogóle.Zdolnosc do poswiecen nie zalezy od epoki a od sytuacji,wychowania,okolicznosci,odwagi lub jej braku itp.Innymi slowy jest to sprawa bardzo indywidualna.
Chyba raczej tylko skrajne przypadki tak mają… 'znajomemu" odjechała szajba i kupił ekskluzywny samochód żeby sąsiadowi na wsi przyszpanować… Mówił o tym wprost…( autko stoi w garażu bo nie stać go było na utrzymanie). No chyba że już sprzedał…
Trochę mało w tych wypowiedziach o poświęcaniu się.
Poruszone tematy raczej wskazują iż mamy różne problemy czy to z brakiem środków pieniężnych czy z ich nadmiarem, i z różnym radzeniem sobie w różnych przypadkach. Od racjonalności do absurdu.
Obecne czasy nie wymagają zbytnio poświęcania się. Nie mówię o skali globalnej. Oczywiście wiele takich potrzeb się zdarza, wiele zależy od wrażliwości, środowiska, nawyków, przypadków indywidualnych. Jednak czasy prawdziwej biedy kiedy z jej przyczyny poświęcanie się było częste, mamy za sobą.
Ja w obecnym czasie nie poświęcam się niczemu a finansowe dotowanie (na miarę możliwości) potrzebujących, poświęcaniem się nie nazywam.
Powiem szczerze, że dopiero pierwsze miesiące Covida pokazały nam ile kasy się rozwala na restauracje i na zakupy, bez których można się obyć. Ale nie uważam, że nie mam marzeń lub celów., chociaż te cele potrafią się zmieniać.
No i jednak jestem jednym z tych, którzy wolą wziąć kredyt na dom i zwiedzać świat, niż ciułać grosz do grosza, żeby pod koniec życia kupić własny kąt i wtedy myśleć o przyjemnościach. Zbyt wielu poznałem takich, którzy mieli taki plan, a potem się okazało, że na wózku inwalidzkim nie przejdą Inka Trail do Machu Picchu, albo wręcz znaleźli się w piachu zanim cokolwiek w życiu zobaczyli.
Dokladnie tak.
Mozna to takze zrobic w inny sposob ale zycie na miare zarobkow,powiedzmy umownie"rumunskich",jest aktem poddania i rezygnacji.Oba terminy od dziecka są mi obce.
Oto dwa głosy ludzi którym sie w życiu w pełni udało. I gratuluje im. Mogą sobie wybierać i spełniać marzenia. Życie bardziej szare i pod dyktando możliwości, choć nie koniecznie aż “rumuńskich”, jest jednak powszechniejsze.
Trzeba dążyć do spełnienia marzeń, ale też umieć się cieszyć tym co mamy. Jak przestaje nam się chcieć dążyć albo poddamy się temu jak to nazywasz “szaremu życiu pod dyktando możliwości”, to nici z marzeń, koniec. Bo nigdy nie wiemy, kiedy los się do nas uśmiechnie. Jeden mądry gość fajnie powiedział: “im ciężej pracuję, tym więcej się do mnie uśmiecha szczęście”.
Niestety bardzo popularną postawę ludzką najlepiej opisał Wyspiański:
„A, ja myśle, ze panowie
duza by juz mogli mieć,
ino oni nie chcom chcieć!”
Chociaż są ludzie, którym w zupełności wystarcza to co mają i nie mają aspiracji ani chęci walczyć o więcej, i to jest w porządku. Ale gdy taka osoba, która uważa że niewiele osiągnęła, zaczyna obwiniać innych o swój los, zaczyna mi to działać na nerwy, bo jednak każdy jest kowalem własnego losu. Nie żyjemy gdzieś np. w Sudanie, gdzie jest wojna, prześladowania i głód, jesteśmy w stanie coś zrobić z własnym życiem.
Zgadzam sie doslownie z kazdym słowem!
I kazde bym podkreślił kolorowym ołówkiem,jak mnie uczono w podstawówce [byle nie tęczowo ].
Jak to mówią…Bóg pomaga tym którzy bardzo chcą.A nie robi za nich!
To w ogóle kluczowa sprawa w życiu.
Wolę mieć, aby żyć, a nie żyć aby mieć.
To jest wlasciwie bardzo bliskie mojej zyciowej filozofii…
W pełni się zgadzam z tym co napisałeś @Szczery_do_BULU. I nie odbiega to od tego co ja w trzech zdaniach napisałem wyżej. Każdy jest kowalem swojego losu chociaż karty jednak rozdaje ktoś wyżej.
Jeśli mam konkretny cel to kosztów nie liczę, tak było z dziećmi, na bezrobociu czy niedawno z zdrowiem itd. Można góry przenieść / dla chcącego problem nie istnieje jeśli ma plan i liczy na siebie / . Nikt za mnie żyć nie będzie
@mężatka Masakra…