Jaaaaameeeent.
@birbant, to kazał napisać mój stary
Moim zdaniem ważne jest nie tylko, które miejsca są otwarte, ale również ile tych miejsc. Tak więc argument typu, że skoro kościoły są otwarte, to fitnessy tym bardziej powinny być otwarte, moim skromnym zdaniem są nietrafione. Nie dość, że ludzie będą się zarażać w kościołach, to jeszcze mają to robić w klubach fitness?
@okonek U nas absurd goni absurd. W Ikei dzikie tłumy, człowiek na człowieku, zero dystansu. W kościołach i na stokach to samo. A zjeść w knajpie nie można…
Korzystałam dość często, ok. raz w tygodniu, aktualnie już długi czas nie korzystam wcale.
Ale jak napisałam w innym pytaniu, uważam, że jedzenie poza domem bardzo szybko wvhodzi w nawyk i staje się pewną strefą komfortu, lubię gotować, ale od czasu do czasu bardziej opłaca mi się zyskać trochę czasu i przy okazji trochę przyjemności, kiedy się z kimś znajomym spotkam, a ktoś inny zrobi mi jedzenie czy kawę i ładnie poda, pozmywa, a moją rolą zostanie tylko zapłacenie za to i zjedzenie.
Moim zdaniem tu może chodzić nie tylko o to, które miejsca, ale również ile tych miejsc. Nie dość, że ludzie pozarażają się w sklepach, to jeszcze mają to robić w restauracjach?
Ponoć największym koszmarem polityków jest niewydolność służby zdrowia, a im mniej otwartych miejsc, tym mniej ludzi wyjdzie z domu i tym mniej zakażonych.
@Daniel86 To działa trochę inaczej. Ludzie nie mają dokąd pójść, tak zwyczajnie dla rozrywki na zakupy - galerie zamknięte, kina fitnessy więc tłumnie lecą do Ikei i innych miejsce, które są otwarte. Gdyby większość miejsc była czynna ludzie nie skupiałaby się w jednym miejscu, a nawet nie czuliby aż takiej potrzeby wyjścia gdziekolwiek. Byłam ostatnio zobaczyć jak wygląda sytuacja na stoku - dopuszczony był zjazd na sankach. Nie było jak zjechać tyle ludzi…
Zazwyczaj raz na 2 tygodnie by mi wyszła średnia. Bywają okresy bardzo intensywne… i takie gdy bardzo rzadko korzystam.
Mnie bardziej od restauracji… brakuje teatrów. O dziwo ja częściej do teatru niż do kina chodziłem… Przed wiosennym zamknięciem udało mi się jeszcze wpaść do Współczesnego…Ale to już dawno było
Dokładnie tak. Nawet małe bary w bocznych ulicach, są lepsze od tych przy głównych szlakach… nastawionych na turystę zagranicznego.
Najlepsze są takie w których czeka się na miejsce lub siedzi mnóstwo autochtonów. Wówczas wiadomo, że jest smacznie i tanio… Choć obsługa może nie umieć w angielski
Jedyna rzecz która może w takich miejscach przeszkadzać… to papierochy… bo Hiszpanie palić lubią…
A mimo to… po nocach jeszcze hektary kanapków robi, żeby głodnego nakarmić
Czasami po wegańskie przychodzę… Wszystko teraz na wynos, więc nie wolno jeść na miejscu. Zamiast tego kilkanaście osób przed kasą, czekających na odbiór zamówień… W czym to niby bezpieczniejsze jest, bo ja nie wiem…
No właśnie: Co krok takie kwiatki. W czym jest bezpieczniejsze zjeżdżanie na sankach?
Potrafie bez tego zyc.Niemniej gdy jestem w Poznaniu,mamy taka ulubiona wloska restauracje do ktorej zabieram rodzinke przynajmniej raz w tygodniu.
Puby to dzisiaj juz tylko wtedy gdy spotykam sie z ludzmi ze szkoly.Natomiast kiedys,w latach 90-tych,spedzilem w 3 pubach na krzyz,jakies 6-7 lat.Nie tylko przy piwie…Mam z tych czasow,kilkadziesiat znajomosci,na fejsie jest osobna grupa skupiajaca okolo 100 dawnych czlonkow kultowego miejsca do ktorego sciagalem 25 lat temu,ludzi z Krakowa,Lodzi i Wa-wy.Inne czasy…Nie zatrute smartfonami…Ludzie sie soba cieszyli,rozmawiali,imprezowali…
A jak napisalem ze staram sie nie kupowac rzeczy niezapakowanych to mi ktos napisal ze"przesadzam z brudem".Ludzieeee!!!Cale to swinstwo ktore nas otacza i na nas zeruje,bierze sie z braku higieny,z lekcewazenia czystosci.To jest sto razy gorsze setki foliowych toreb czy innych blyskotek…
ale ja o terenie otwartym a nie pomieszczeniach,
poze tym fitnesy i koscioly naleza do miejsc gdzie najtrudniej jest pozbyc sie zarazkow - wiec porownanie gastronomii w tymi miejscami mija sie z celem.
w knajpach mozesz zrezygnowac z obrusow na rzecz papierowych, naczynia ze zmywarek przemyslowych wychodza czyste, a jak stoliki na powietrzu rozstawione w odpowiednich odleglosciach, personel przebadany i ludzie nie gromadza sie po kilkanascie osob przy jednym stoliku to prawie tak bezpiecznie jak u fryzjera czy szpitalu.
problem jest w tym, ze ludzie jak im dasz palec to odgryza reke i za deserem zaczna sie ogladac.
dopoki Polacy nie naucza sie, ze prawa nie ustanawia sie im na zlosc? to musi sie jeszcze duzo zmienic. przede wszystkim w polityce. spoleczenstwa obywatelskiego nie zbudujesz ustawowo (zwlaszcza jakte ustawy przecza jedna drugiej)
juz od blisko 10 lat jest zakaz palenia papierosow w pomieszaczeniach. palacze wyniesli sie na tarasy.
a dymka pod piwko czy po obiadku to oni lubia…
Rzecz, która jest w jakiś sposób zapakowana, pierwotnie była niezapakowana. Ktoś to musiał zapakować. Bazowanie na tym, że opakowanie gwarantuje absolutną sterylność produktu, zakrawa co najmniej na naiwność.
Takie rzeczy na drzewach nie rosną:
.jeszcze nie.
Mniemalem ze jest rzecza oczywista iz nie mam na mysli owocow.Ze tez kazda skrotowosc zawsze musi prowadzic do glupich komentarzy…
Ładnie i “sterylnie” zapakowane sześć jabłek obrazuje jedynie istotę błędnie interpretowanej higienicznej nieskazitelności wszystkich produktów, które przed zapakowaniem były niezapakowane.
.że też każda skrótowość zawsze musi prowadzić do głupich komentarzy…
No coz… Twoja glupota zaraz pewnie przerodzi sie w agresje znana mi z zeszlego roku,na ktora nikt nie zareagowal…Powtarzam wiec.Wypad!
Odwal sie ode mnie i nie wracaj.