@anon86894402, musisz zaktualizować dane ![]()
@ZiraaeL, @collins02
Nie ma o co kotow drzec.
Obu zaprosilabym na zaplecze jakiegos hipremarketu. Czy knajpy nastawionej na masowa obsluge. Nie mowiac juz o przetworniach spozywczych.
To by sie Wam odechcialo czy to zapakowane, czy niezapakowane.
Dlatego preferuje sklepy, gdzie sa rekawiczki i mozna sobie wybrac towar samemu, a miesne maja ludzka obsluge i jak kupuje kawalek miesa to z wybranej czesci i pokroja lub zmiela to przy mnie.
Albo pozostaje zapomniec o faktach
I cieszyc sie kawalkiem czekolady?
I korzystac ze sklepow i gastronomii tam, gdzie mamy pewnosc, ze te “dodatki” nam nie zaszkodza.
A i roztocza w domowym kurzu zaprzyjaznione.
Zapytajcie znajomych lekarzy - wiekszosc rozsadnie myslacych jest zdania, ze czlowieka nalezy jak najkrocej trzymac w szpitalu, (oczywiscie to zalezy od choroby) bo na wlasnych smieciach zdrowieje sie szybciej.
@collins02 Tak. Ja napisałam o tym brudzie
. Nie kupuję rzeczy “macanych” - chyba że są to owoce lub warzywa,. które można umyć lub obrać - wtedy nie stanowi to dla mnie problemu. Tylko nie wiem co lepsze (gorsze) - kupić bułkę w piekarni - gdzie jeden sprzedawca w rękawiczkach podaje pieczywo a drugi przyjmuje kasę czy w samoobsłudze w sklepie gdzie wszyscy mają dostęp do szafki z pieczywem i niby są rękawiczki ale w praktyce nie wiadomo kto i jak to praktykował. Jeżeli jesz tylko produkty pakowane hermetycznie w tak zwanej atmosferze ochronnej to możesz mieć nadzieję że były one czyste i przetwarzane w odpowiednich warunkach. Jeżeliby jesz cokolwiek niepakowanego na mieście nigdy nie masz gwarancji czystości - na każdym etapie ktoś mógł nie zachować zasad higieny i wtedy postępujesz w myśl powiedzenia: “Czego oczy nie widzą tego sercu nie żal”. Jeżeli sam od A-Z nie przygotujesz swojego posiłku nie masz gwarancji jego czystości. Jeżeli chodzi o brud to jest jeszcze inna kwestia - wyjaławianie otoczenia prowadzi do alergii a układ odpornościowy się nudzi i zniechęca. Fajnie byłoby znaleźć złoty środek. Pewnie masz do czynienia z różnymi “czystymi inaczej”
przyuważyłeś że częściej chorują?
No to wlasciwie wyczerpalas temat bo zgadzam sie calkowicie.A rekord w skali brudu…No chyba jednak na Sycylii na tzw.targu rybnym.Oraz w sklepie odziezowym w Anglii,w Primarku.Tam na szczescie nie wszedzie.
Pewnosci miec nie mozna nigdy ale zawsze mozna dokonywac oceny na bieżąco.W pewnych miejscach,pewnych produktow sie nie kupuje.
Pamietam czasy gdy,bynajmniej nie z umilowania dla środowiska,zawijano brudnymi lapami,mieso w poszatkowane gazety ![]()
Dlatego,poza glupimi skrajnosciami,nie przeszkadza mi jakis"nadmiar"estetyki.
Specyfika mojego zawodu wymaga ode mnie wizyt w różnych miejscach. Duże hipermarkety, fabryki czekolady, wytwórnie przetworów rybnych, kuchnie restauracji sieciowych, czy nawet kuchnie restauracji pięciogwiazdkowych. Widziałem te fabryki, sklepy i kuchnie “od kuchni” i wiem, jak bardzo “zaawansowana” jest dbałość o sterylność i higienę wytwarzanego tam produktu.
.a świstak później siedzi i zawija to wszystko w sreberka.
Pozostaje uznac, ze czesc tych “dodatkow” to jadalna forma bialka…
Co w takim razie przerodziło się w agresję z Twojej strony, skoro stać Cię na teksty typu “wypad” i “odwal się” ?
@okonek @ZiraaeL Pracowałam przez rok w barze szybkiej obsługi: buły z mięchem
Bardzo dużą wagę przywiązywano nam do czystości. Blaty, naczynia, narzędzia, podłogi, mycie, dezynfekcja - bardzo dbano o czystość - bywały czasem drobne wpadki, ale aż sama byłam zdziwiona - “mój” lokal otrzymał nawet nagrodę dla najczystszej jadłodajni tego typu w województwie.
Ja nie twierdze, za o higiene i czystosc sie nie dba, ale im wiekszy sklep, przetwornia czy wytwornia o to trudniej.
A zwlaszcza przy zbiorach w wielkopowierzchniowych plantacjach, gdzie czesto zatrudnia sie ludzi doslownie “z ulicy”
Bo z tym, ze iles tam slimakow mszyc i innych form bialka zostalo sfermentowane z winem, ktore czasem pijam to juz sie dawno pogodzilam
A taki np burger king czy inny macdonalds maja takie normy wyjalowienia jedzenia i sterylnosc przygotowania, ze nie dziwie sie, ze doswiadczenia potrzymania tego zestawu przez rok do zaschniecia, nie zaplesnienia koncza sie sukcesem.
Tym niemniej wiekszosc wymaga odpornej psychiki, bo zaladek duzo strawi. ![]()
Europejską dyrektywą dopuszcza się do obrotu herbaty, które zanieczyszczone są mysimi odchodami w stopniu x %. Nie znam dokładnej cyfry, ale tolerancja nie jest zerowa.
Jej aromatem zapakowanym w torebkę ze sznureczkiem, papierek, kartonik i folię, raczą się nie tylko fajwokloki o 5.p.m.
.tee time.
Ja o ile udaje mi sie kupic to pije lisciasta, ale to chyba skali problemu nie zmienia.
Mikroelementy sa niezbedne ![]()
To samo masz z sola morska - ile w tym ptasich kupek i zmielonych zyjatek.
No nie, jak słusznie zauważyłaś.
Przed chwilą poczytałem o tolerancjach zanieczyszczeń zbóż i mąki (kał, mocz, sierść, pozostałości po martwych osobnikach szkodników). Nie podam cyferek, bo pewnie jutrzejsze śniadanie też chcesz celebrować świeżutkim croissantem.
.a piekarz też chce żyć.
@ZiraaeL Na szczęście chleb piekę sama!
Z czego? Z mąki? A mąka ze zboża?
.istnieją rzeczy, których nie sposób przeskoczyć.
Kiedys kupilam make zytnia w ruskim sklepie a Alicante (to bylo jeszcze przed embargiem) nie schowalam od razu, polezala pol dnia w srodziemnomorskim sloncu.
Wroble mialy powieczorek w postaci wkladki miesnej, bo maki z tego niewiele zostalo. Dobrze, ze byla w plastikowym zaspawanym woreczku, bo pewnie by sama wyfrunela.
Promieniowanie słoneczne jest wprawdzie życiodajne, ale w tym przypadku nie zwalałbym winy jedynie na Słońce. W woreczku musiało być już coś więcej niż tylko mąka.
.w końcu z pustego, to i Salomon nie naleje.
Jeśli tylko pozostaną w skali mikro.
Bylo i to w ilosciach przemyslowych - zyciodajne cieplo tylko przyspieszylo przepoczwarzanie.
A w polskich ziolach tez czesto trafialy sie tez inne.
Co prawda link reklamowy, ale uswiadamia ilu mamy oprocz standardowych karaluchow, mrowek zwyklych i faraonek chetnych do naszych zapasow
Nie liczac calej gromady plesniakow i bakterii