Młodzieńcze wybryki nie znają granic…Pamiętam jak kiedyś…zabrakło alkoholu.Było jakieś pół butelki Vistuli na 6-7 ludzików.To wlali to do gara i podgrzewali z esencja herbacianą,z 2 paczek marki Younan
Głowa mnie jednak nie bolała.To już raczej serce mogło walić ale tego to już nie pamiętam…
Czyli ulubiony wiezienny narkoryk zwany czaj? Z tym, ze tam tylko woda nie wódka.
Ja lubię mocną herbate, ale bez przesady…
To było takie dziwne…Nikt nie miał kasy a i tak,nic by ona nie dała bo wszystko było zamknięte…Cóż…Niektóre wspomnienia brzmią wręcz dramatycznie
Czaj jest mocno narkotyczny
Podziwiam. Piłem najpodlejsze bimbry w tym z kanistra po benzynie i jakoś się wcisnęło, ale wystarczył łyk Vistuli i rzygałem dalej niż widziałem. Co ja mówię, tej jej fetor wystarczał. Szacun, kolego…
Odgotowalo się co najgorsze? To i kolega żyje
Jak zobaczylam kolegę po imprezie gdzie raczyli sie tym trunkiem? Uwierzyłam w duchy. Blade, półprzezroczyste, ledwo sie snuł niczym mocno rorzedzona ektoplazma. Ja tego nie próbowałam.
Pilem to świństwo może ze 3 razy w życiu,w tym raz na środku jeziora Wigry Idiota…Wódka w łodzi…
Ale przeżyłem bez rzygania.
Natomiast tam, na tej herbacianej imprezie,przypadla na mnie może 50-tka .I tez jakoś nie odczułem…
Młodość!
Mam sąsiadkę 52 lata, wierz mi, też byś nie odczuł i to na trzeźwo. Laska niemożebna.
Nie pije wódki od ponad 20 lat.A i wtedy, tylko na weselach…I to się już nie zmieni bo,może poza takimi wynalazkami jak Finlandia czy Beherovka,wrecz nie znoszę nawet zapachu.
I dzisiaj pewnie bym rzygal…
W każdym razie,żadne"zawody" czy licytacje już mi nie groża…
Ja już też wszelkie limity w tym względzie wyczerpawszy. Z uwzględnieniem maksymalnego naciągnięcia wzmiankowanych limitów.
Teraz z kulturką i niepomierną rozkoszą, piweczko, dwa, no może i trzecie.
Piwo to mogę traktować niemal bez większych przerw i szkody wielkiej nie odczuwam.Poza sennością którego to stanu, nie toleruje bo rodzi lenistwo i stratę czasu.
Tak więc i tu, ograniczam.
Ja to juz w klubie alkoholików gawedziarzy…