Minelo juz pol roku a mnie ciagle nachodza mysli o tym, co zrobilem zle w opiece nad nia, co moglrm zrobic inaczej…
Nawet nie sama smierc mnie przejmuje tylko to ze zawinilem.
Umierala miesiac. Musialem walczyc z calym nfz i debilizmem lekarzy ale nie udalo sie.
Przede wszystkim dzialalem zbyt wolno i zbyt lagodnie wierzac ze te doktury wiedza co robia. A oni nie wiedza.
Tu akurat masz rację. Gdy nie ma miłości i bliskich z rodziny w pobliżu. to ostatnie dni seniorów bywają dramatyczne. Na zachodzie znieczulica jeszcze większą można zauważyć.
To, ze są takie “dochtory” to wina spoleczenstwa, niestety.
W końcu to ludzie wybierają swoich przedstawicieli do instytucji tworzących prawo. A że jest ono potem takie jak jest? To mamy niezatapialna kastę polityków popierających wszelkiego rodzaju patologie zawodowe. I nie dbających o infrastrukturę - Polska ma jedną z najgorszych (w tej grupie mozesz umieścić prawie wszystkie kraje postkomunistyczne czyli od biedy zaliczanych do I swiata) sluzb zdrowia.
A co do umierania? Na każdego czas przychodzi i zostaje sam na sam z własną śmiercią.
Niestety.
Twoja babcia swoje zycie przeżyła. Zachorowala, może pozylaby kilka dni dluzej. Zmarli są, jeśli istnieja jakies zaświaty, e innym wymiarze. Wszyscy sie o tym przekonamy.
Oby jak najpozniej.
Robiłeś co mogłeś. Ona to wie
Może po prostu masz taki mózg, że nie odczuwasz bardzo empatii a na to nałożyła się sytuacja. Nie wiem dokładnie, co się stało, ale współczuję.