Chyba zwariowałem moją głowę bombardują strasznie złe myśli, flashbacki przypominające o tym jak miałem okazję na żonę albo kolegów a to spieprzyłem, nic nie zrobiłem.
np. 4 lata temu pojechałem na wycieczkę z kolegą autokarową z biurem podrozy i były tam 3 dziewczyny i w autokarze siedzialy tuż za nami… jak wracałem z przerwy to się jedna paczyła i mogłem coś zagadać, ale się bałem i nie wiedziałem co może by była moją żoną…
albo jak pół roku temu pisałem se na discordzie z tkaim chłopem i pytałem czy by nie chciał pojechać se na granicę przemyśla obczaić czy to rzeczywiście Ukrainki szturmują granicę czy te murzyny z granicy z białorusią i on chciał to mogłem jechać to by wycieczka była i miałbym kolegę. ech
aaa
łyknąłem lek nasenny, ale nie działa kurde czmeu… czyzby przez to, ze cale lato lezal na wierzchu w upale? zawsze mnie kładł po 30 minutach, a teraz już minęła godzina i nic nie czuję ech…
myślałem, że chociaż sen ulżymi w cierpieniu.
Zmarnowałem życie, miałem tyle okazji na żonę.