No właśnie, przy tej całej kwarantannie? Ze zdziwieniem zauważyłem, że u mnie się nie zmieniły, ale pewnie dlatego, że i tak z reguły pracowałem z domu. Trening czyni mistrza . A jak u Was?
Mięsień piwny rośnie. Reszta ma się dobrze dzięki rowerowi
Na razie bez zmian…
Ze niby co?Mialem przytyc czy schudnąć?
Stoje od świąt na swoim 78,choć czasem obserwuje absurdalne wahania.A to nagle 76 a potem 79,8.I to w ciagu jednej doby
Jeszcze nie wciągam bebecha, żeby widzieć ile ważę. Ale utyłem, ca, o 4 kg.
Bez zmian, ale to dopiero 2 tygodnie. Najgorsze jest że w domowej pracy nie ma gdzioe pochodzić, w birze mam korytarze, piętra, da się rozprostowac kości i mięśnie.
Po południu zawsze chodzę na długie spacery.
Ale prognozuje wzrost liczby chorób zwiążanych z brakiem ruchu - zawały, zakrzepy, itp.
Nie wiem, lezy pod szafa, bateria sie wyczerpala
Tez o tym pomyślałem.Przeciez to w skali kraju,logiczne.I skala zagrożenia obsunie sie nieco w dół.Tzn. zagrozeni beda juz nie tylko ci po 60-tce.
Ponoć pandemia to zły czas na diety odchudzające.
Schudlem, wzialem sie nieco za siebie. Zre mniej, wiecej sie ruszam. No i biegam. Bieznia w domu, wiec z tym problemu nie ma.
Troszkę przytyłam, ale na tyle, że jestem z tego w pełni zadowolona, bo starałam się o to już wcześniej.
Jem chyba o wiele za dużo, trochę się ruszam, ale np. rzadko (czytaj: praktycznie nigdy, raz mi się udało) udaje mi się wyrwać na spacer z psem, chociaż niby to legalne, wychodzę właściwie tylko po zakupy do najbliższego sklepu co kilka dni i tyle. Ostatnio skakałam na skakance, codziennie trochę ćwiczę, ale tryb życia niestety wyszedł mi teraz bardziej siedzący niż kiedykolwiek.
Lepiej mnie nie pocieszaj…
Ja od grudnia nie pale,wiec sila rzeczy waga poszla w gore,nawet nie wiem kiedy.Teraz w obliczu pandemii i tego,co sie dzieje,nie przejmuje sie kilogramami.Grunt,zeby w zdrowiu to wszystko przetrwac.Pozniej pomysle,jak zrzucic.Teraz w imie zasady,ze swiat sie moze niebawem skonczyc,niczego sobie nie zaluje,jesli chodzi o jedzenie.Zapasy zrobione porzadne,nawet te slodyczowe,takze jest z czego wybierac.
Biegam codziennie po lesie około 10km.
Jem typowo, bez żadnego szału. Waga zmieniła mi się tylko w ciąży.
Pomimo że dużo jem - jak inni twierdzą to moja waga stoi w miejscu, a momentami odrobinę spada co nie jest ani wesołe ani pocieszające - przestało mnie kusić nagle mięsko na korzyść rybek czy warzyw ewentualnie różniste pierogi. Inne sprawy różnych wag to na jeża średnio
Łał skakanka ! chwilowo trudno osiągalna ale możliwa tylko z lekami p.bólowymi choć trochę się przykurzyły - tu jestem średnio wydolny, u mnie jednak sprężyny i takie hm agrafki do mięśni np. dłoni są pomocne no i rower codziennie ! ok. 4 km, a i tak średnio mi wychodzi ok 10 km
Zawsze mówiłem, że jak paliłem, to byłem zdrowszy. Codziennie te 6-7 razy musiałem zejść dwa piętra i wrócić. A po skończeniu z nałogiem tylko na dooopie
też bez zmian
Ja akurat tylko do ogrodka,czyli 14 stopni jesli akurat bylam na gorze plus kroki na powierzchni plaskiej.
U mnie się nic nie zmieniło. Waga pomiędzy 77 a 78 jak dawniej.