Jak tam u Was sprawy wielkiej wagi?

No właśnie, przy tej całej kwarantannie? Ze zdziwieniem zauważyłem, że u mnie się nie zmieniły, ale pewnie dlatego, że i tak z reguły pracowałem z domu. Trening czyni mistrza :slight_smile: . A jak u Was?

Mięsień piwny rośnie. Reszta ma się dobrze dzięki rowerowi

1 polubienie

Na razie bez zmian…

1 polubienie

Ze niby co?Mialem przytyc czy schudnąć? :innocent:
Stoje od świąt na swoim 78,choć czasem obserwuje absurdalne wahania.A to nagle 76 a potem 79,8.I to w ciagu jednej doby :thinking:

2 polubienia

Jeszcze nie wciągam bebecha, żeby widzieć ile ważę. Ale utyłem, ca, o 4 kg.

2 polubienia

Bez zmian, ale to dopiero 2 tygodnie. Najgorsze jest że w domowej pracy nie ma gdzioe pochodzić, w birze mam korytarze, piętra, da się rozprostowac kości i mięśnie.
Po południu zawsze chodzę na długie spacery.
Ale prognozuje wzrost liczby chorób zwiążanych z brakiem ruchu - zawały, zakrzepy, itp.

5 polubień

Nie wiem, lezy pod szafa, bateria sie wyczerpala

2 polubienia

Tez o tym pomyślałem.Przeciez to w skali kraju,logiczne.I skala zagrożenia obsunie sie nieco w dół.Tzn. zagrozeni beda juz nie tylko ci po 60-tce.

2 polubienia

Ponoć pandemia to zły czas na diety odchudzające.

3 polubienia

Schudlem, wzialem sie nieco za siebie. Zre mniej, wiecej sie ruszam. No i biegam. Bieznia w domu, wiec z tym problemu nie ma.

4 polubienia

Troszkę przytyłam, ale na tyle, że jestem z tego w pełni zadowolona, bo starałam się o to już wcześniej.
Jem chyba o wiele za dużo, trochę się ruszam, ale np. rzadko (czytaj: praktycznie nigdy, raz mi się udało) udaje mi się wyrwać na spacer z psem, chociaż niby to legalne, wychodzę właściwie tylko po zakupy do najbliższego sklepu co kilka dni i tyle. Ostatnio skakałam na skakance, codziennie trochę ćwiczę, ale tryb życia niestety wyszedł mi teraz bardziej siedzący niż kiedykolwiek.

2 polubienia

Lepiej mnie nie pocieszaj…

3 polubienia

Ja od grudnia nie pale,wiec sila rzeczy waga poszla w gore,nawet nie wiem kiedy.Teraz w obliczu pandemii i tego,co sie dzieje,nie przejmuje sie kilogramami.Grunt,zeby w zdrowiu to wszystko przetrwac.Pozniej pomysle,jak zrzucic.Teraz w imie zasady,ze swiat sie moze niebawem skonczyc,niczego sobie nie zaluje,jesli chodzi o jedzenie.Zapasy zrobione porzadne,nawet te slodyczowe,takze jest z czego wybierac.

3 polubienia

Biegam codziennie po lesie około 10km.
Jem typowo, bez żadnego szału. Waga zmieniła mi się tylko w ciąży.

3 polubienia

Pomimo że dużo jem - jak inni twierdzą to moja waga stoi w miejscu, a momentami odrobinę spada co nie jest ani wesołe ani pocieszające - przestało mnie kusić nagle mięsko na korzyść rybek czy warzyw ewentualnie różniste pierogi. Inne sprawy różnych wag to na jeża średnio

2 polubienia

Łał skakanka ! :thinking: :stuck_out_tongue: chwilowo trudno osiągalna ale możliwa tylko z lekami p.bólowymi choć trochę się przykurzyły - tu jestem średnio wydolny, u mnie jednak sprężyny i takie hm agrafki do mięśni np. dłoni są pomocne no i rower codziennie ! ok. 4 km, a i tak średnio mi wychodzi ok 10 km

2 polubienia

Zawsze mówiłem, że jak paliłem, to byłem zdrowszy. Codziennie te 6-7 razy musiałem zejść dwa piętra i wrócić. A po skończeniu z nałogiem tylko na dooopie :wink:

2 polubienia

też bez zmian :upside_down_face:

1 polubienie

Ja akurat tylko do ogrodka,czyli 14 stopni jesli akurat bylam na gorze plus kroki na powierzchni plaskiej. :wink:

2 polubienia

U mnie się nic nie zmieniło. Waga pomiędzy 77 a 78 jak dawniej.

2 polubienia