Jak to widzicie?

Za granicą byłam tylko w najbliższej okolicy: Czechy, Słowacja, Niemcy, Chorwacja, Węgry, Holandia i nieco dalej Szwecja i Norwegia. Pracowałam za granicą tylko w Holandii. Było zupełnie zwyczajnie. Praca w rolnictwie i ogrodnictwie. W sumie to każdy pracował trochę indywidualnie, bo każdy miał swój rejon gdzie np. zbierał paprykę albo plewił grządki. Widywaliśmy się w sumie tylko na drugim śniadaniu ok 10.00, przy kanapkach i kawie. Pracowałam z samymi mężczyznami, to byli sami Holenderzy. Trzymali się razem a ze mną tylko grzecznościowe: co słychać. Był tylko jeden Polak, prawa ręka holenderskiego szefa, to czasem trochę pogadaliśmy, ale nie za wiele, bo miał dużo obowiązków.

3 polubienia

68 to byl dosc osobliwy czas, mi z horyzontu zdarzen zniknelo wielu znajomych. Ich potomkowie zbudowali nowy mur. Na pustyni Nagew.

1 polubienie

Dokładnie. Gomułka się pozbył elity intelektualnej, co do dziś się odbija, mimo tylu pokoleń. Tak mi się wydaje, że gdyby nie ten exodus, nie byłoby PiS u władzy.
Ale nie zbaczajmy z temata.

2 polubienia

W czasie mojego wygnania najbliżsi mojemu sercu stali się: mój chłopak Australijczyk(ale to nie znaczy, że uwielbiam wszystkich Australijczykow :stuck_out_tongue: przy kilku pierwszych spotkaniach nie przypadli mi wcale do gustu. Teraz mieszkając w Australii nie bardzo dogaduję się dziewczynami. Przynajmniej tu gdzie mieszkam Są one niezbyt kobiece, dużo piją i ćpają. Moje najlepsze przyjaciolki tutaj to Polka wychowana w Australii i Chinka). Drugą osobą która wryla mi sie w pamięć jeszcze w Anglii byl mój przyjaciel także Australijczyk(mój facet tez sie z nim zaprzyjaznil). Był takim kolorowym wolnym ptakiem podróżującym po całym świecie i jednocześnie nie jakimś obdartusem jak wieku taki nomadów. Spotkalismy się raz odkąd wszyscy wróciliśmy do Australii i az trudno uwierzyc jak sie zmienil… ustatkowal się, ma dziewczynę lekarkę, cwiczy jogę dla par i oszczędza na pierscionek zareczynowy, bo dla niej taki za 20 tysiecy dolarow to za tani… nie ma już śladu po tej wolnosci.
No i mój najukochanszy przyjaciel, ktory jest anglo-afroamerykaninem. Mieszka teraz w Stanach. Na poczatku go nie znosiłam, ale jednak syndrom Sztokholmski zadzialal(spedzal cale dnie na kanapie w naszej sypialni i nie moglismy się go pozbyc :joy:) i obydwoje z moim chlopakiem stalismy sie z nim najlepszymi przyjaciolmi. Ostatnio oswiadczyl się swojej dziewczynie w Meksyku(bardzo chcial abysmy lecieli z nimi na te wycieczke, ale niestety granice Australii Są zamkniete) I nie mogę sie doczekac aż będę na ich slubie :two_hearts: Trudno uwierzyc że znalazł kobietę która z nim wytrzymuje :joy:

5 polubień

Iternet to wartosc sama w sobie. Ale nauczyc sie oddzielac ziarno od plew?
Poki co wszelkego rodzaju Big Brother i inne z kamera wsrod zwierzat obowiazkowe nie sa.
Ja sie zastanawiam kto to oglada?
Chyba stracency, ktorzy rzeczywiscie nie maja zadnego pomyslu na zycie?
A ze zycie coraz bardziej przypomina kabaret?

Z Francuzami różnie bywa bo są absurdalni haha :smiley:

Znowu szufladkujesz?

1 polubienie

Nie szufladkuje! Mówię jak jest haha. Niektórzy są naprwadę jebnięci (mają skrajnie lewicowe poglądy ale i mniejszość o prawicowych poglądach też się znajdzie)

A ilu Francuzow znasz?

Dużo więcej zna moja ciocia niż ja :wink: Ja piszę o Paryżanach, a więc bardzo specyficznym gatunku XD

Poza tym we Francji się też co nie co zmieniło w przeciągu 10 lat. Ale zazwyczaj są w porządku, tyle że niektórzy są walnięci co nie co…

Ich wadą często jest egoizm :confused:

1 polubienie

No to birbant :wink: Ty możesz akurat porównać zdaje się :wink:

Jakie są różnice między Holendrami, a Niemcami no i oczywiście ewentualnie z innymi nacjami też możesz porównać :wink: ?

Nie wiedzialem ze mamy tyle wspolnego :innocent:Tyle ze ja niczego nie zakladałem.A wczoraj mineło dokładnie 14 lat tego kursowania…
Poznalem Niemców w Watford.Mlode pokolenie-mógłbym byc ich ojcem…Przez 3 miesiące nawet wynajmowaliśmy ten sam dom.Ja na górze,oni na 1 pietrze.Nasze wieczorne biesiady,pytania i znaki zapytania,sport i muzyka…Wszystko to byla wartość sama w sobie.

2 polubienia

Zagadkowa postać…Nikt z nim nie wytrzymuje,pozbyć sie go nie można [ i to z wlasnej kanapy!] a potem"najukochańszy przyjaciel" :slightly_smiling_face:
O tych Australijkach to tez bym dorzucił dwa słowa.
To byly pierwsze znajome 14 lat temu w północnym Londynie…Zostawialy ZAWSZE zafajdany prysznic,weekendy zaczynaly od czwartkowych fryzjerów i zakupow a potem znikaly do poniedzialku,wracając w nocy w stanie tak oplakanym ze trudno to opisać…
W tygodniu nic nie robily procz oglądania Simpsonów.Ale raz padl na nie blady strach.Rodzice przylatują!No i zaczely sie porządki.Pojawily sie kolanówki u jednej,kokardki we włosach i w ogóle dzieci cud!I chyba tylko wtedy ktoś wywalił wiecej puszek [po Fosterach] niz my :wink:

1 polubienie

Byłam rok za granicą (trochę z przymusu) i nie potrafiłam się przystosować. Dobrze mi tu w Polsce -mimo wszystko. Dobrze mi się tutaj żyje

1 polubienie

Większość nawet nie udaje aniolkow przy rodzicach :stuck_out_tongue: bo rodzice tacy sami… dzieci kwiaty w doroslym wydaniu.
Zagadkowa postac… duzo czasu musialo minac az przebilismy się przez te warstwy ktorymi się otaczal… podobno to taki jego mechanizm ktory mu pomagal w dziecinstwie kiedy przenosil się z rodzicami dyplomatami do roznych krajow. Musial się jakos odnajdywac w nowych otoczeniach, wiec przybieral rozne maski. Dopiero pozniej zdalam sobie sprawe, że na przyklad kiedy bylo mi smutno(zanim jeszcze poznalam mojego chlopaka) a on przychodzil do mojej sypialni i robil z siebie pajaca i mnie denerwowal to to byl jego nieporadny sposob zeby mnie rozweselić :slight_smile:
Potem(kiedy juz bylam z moim chlopakiem)przychodzil do nas na kanape i spedzal tam caly dzien, bo udawal przed dziadkami ze jest w pracy :laughing: mieszkal niedaleko. Codziennie rano ładnie sie ubieral I wychodzil “do pracy” zeby się nie martwili ze rzucil pracę. Cos musial robic wiec siedzial u nas. Codziennie pierwsza rzecza jaka widzialam po przebudzeniu byla jego twarz w drzwiach kiedy sprawdzal czy juz nie spimy. Po kilku tygodniach syndrom Sztokcholmski sie uaktywnil i okazalo się że jednak fajny jest jak caly czas sie nie wydurnia. Nigdy nie zapomnę swietowania dnia Dziękczynienia z jego rodziną :two_hearts:

1 polubienie

Od razu przyznaję się, że nie czytałem innych odpowiedzi :roll_eyes:
Wyemigrowałem ale tylko częściowo do Niemiec, po latach stwierdziłem, że chcę pozostać w Niemczech… i wtedy trafiłem do Holandii. Mój plan na teraz: praca w Niemczech, mieszkanie w Holandii.

2 polubienia

Jeśli za moje umiejętności oferują mi w Polsce nawet mniej niż jedną czwartą tego co w Niemczech, to reszta profitów niemieckiego systemu pracy jest tylko fajnym bonusem.

2 polubienia

Czyli tak, jak ja.

4 polubienia

Ciekawe.I ciekawy człowiek.Taki"filmowy".I nie mam tu na myśli głupich komedii.
Co do tamtych kangurzyc…One zdaje sie,byly z tzw. dobrych domów i stąd ta huśtawka zachowań.Przed rodzicami szczególnie.
Miłe były ale przerażająco głupie…

1 polubienie

I tak tez mi sie od razu skojarzyło :slightly_smiling_face:

1 polubienie