Co wam pomaga?
Macie jakieś sprawdzające sie taktyki?
zawsze te same czy zawsze/przeważnie inne?
Co wam wtedy pomaga a co jeszcze bardziej dołuje?
Wiara,nadzieja,miłość…Rozwine pozniej bo teraz mam gosci…
Nie zawsze się udaje… czasem trzeba usiąść w kąciku i się odciąć od złych emocji
Tak jak…
Czasem trzeba
Nie mam póki co zbyt wielu trudności.
Receptą jest zajęcie, praca, kontakt z przyrodą, muzyka.
Trzeba mierzyć siły na zamiary, być wyluzowanym, nie spieszyć sie kiedy od nas nie zależy los tej planety, nabrać dystansu do siebie i otoczenia.
Ja żyję z dnia na dzień. Coś tam niby planuję ale nie za wszelką cenę. Niewiele od życia wymagam. Wiem że jutro jest niepewne więc nie mam żadnych dalekosiężnych, ambitnych planów.
Trudności będą zawsze. Wiedz jednak że też zawsze gdzieś jest ktoś kto ma gorzej a mimo to zachowuje pogodę.
Co mi pomaga?
Wewnetrzny spokoj
Wyciszenie,zaakceptowanie spraw nieodwracalnych,badz na ktore nie mam wplywu.
Tylko jak to osiagnac?
To wyglada prosto jak sie czyta, ale w praktyce?
Mnie nie zawsze sie udaje
Ratuje mnie czesto wrodzony optymizm
Z wrodzonym optymizmem jest znacznie latwiej.
Mam taki prosty,trik’’
Gdy to mozliwe.zamykam oczy,wylaczam myslenie i wpatruje sie w czern pod powiekami.
I to co tam mi sie pokazuje.Nie mysle o niczym
Dobrze jest,gdy mozesz sie polozyc,pozycji horyzontalnej,czyli na plecach.
Nie radze przed snem,gdyz mozesz po takim seansie nie zasnac.
Przy zmeczeniu,tez dziala.
Oooo !
I w końcu to ciekawe pytanie!
Najlepiej pomaga bliska osoba.
Która Cię kocha , rozumie i do której możesz się w tych ciężkich chwilach zwyczajnie przytulić.
Mój P. jest wrodzonym optymistą.
Dużo rzeczy potrafi mi wytłumaczyć tak , abym coś zwyczajnie olała.
To poczucie bezpieczeństwa pomaga mi najbardziej jak i jego osoba.
I nie ma dla mnie lepszego sposobu, niż ktoś bliski właśnie.
Najciężej kiedy człek zostaje sam z czarnymi myślami.
Masz racje, bliska osoba pomaga (ale nie kazda)
Ciesze sie ze wreszcie masz takiego partnera
Zycze wam duuuuuzo szczescia!!!
A jak przyjda trudne dni to oboje dacie rade!
Optymizm to moja wrodzona cecha, to zawsze przychodzi u mnie samo gdy mam doła.
Jeśli ma pomóc, to już płaczę razem z Tobą.
Co mnie pomaga? Zająć umysł czymś innym: książka (choć nieraz łapię się na tym, że nie wiem co czytam). Jeszcze lepsza jest krzyżówka, nie zawsze wychodzi, ale odciąga uwagę od ponurych myśli.
A jak już nic nie pomaga, to zostaje jakaś gra on-line, wtedy już muszę się skupić i myśleć o grze.
po zjedzeniu pudełka lodów i włączeniu jakiejś komedii,która pozwoli mi na chwilę “pobujać w innym świecie”…
Im więcej trudnosci- tym mniej pogody ducha =SAMO ŻYCIE !
To faktycznie pomaga
Dziekuje!
Lody?
Chyba kupie w poniedzialek
Ktos kiedys nawet wspomnial ze tak dzialaja
Moja tez
Ale czasami nie wystarcza
Trzeba spaść na samo dno.
Potem może być już tylko lepiej…
czasem pastylka lorazepam jest jej czy jakos tak?
Tak slyszalam, ale to sie nie zawsze sprawdza
Czasem na dnie nie ma sie juz sil, zeby sie wydostac wyzej