Nie rozmawiam dłużej niz 10min przez telefon. Nie mam na to czasu, a tym bardziej ochoty.
Tak,tym razem zgadzam sie chyba z Tobą całkowicie.“Proteza” Trafione w punkt.
Ale dla mnie to jest i tak wiecej niz gadanie na forum,gdzie ani nie slysze,ani nie widze…Choc trudno porownywac bo raczej nie dzwoni sie do obcych…
Kiedys w liceum,przegadalem z dziewczyną ok 45 min.Pamietam ale…Dzisiaj bym chyba oaszalał
I zeby to byla rozmowa…Czasem bylo kiedys trzeba,czasem nie bylo wyjscia…Dzisiaj jest to rodzaj odmóżdżającej rozrywki,szpanu czegos czego bedąc w bezpośrednim sąsiedztwie,nie da sie wytrzymać
oj to mi sie szmonces przypomina z poczatkow telefonii w ogole @collins02, @Julia
icek dostal tubke i sluchawke , rece zajete i jak tu rozmawiac?
@collins02 Nie przepadam kiedy ktoś rozmawia przy mnie w autobusie lub pociągu. Kiedyś wracałam z roboty, dawno temu przed coronerem, bus nabity - ludziska stłoczeni. Jakiś młodzian rozmawiał z kimś przez telefon o swojej sprawie sądowej. Cisza w busie i wszyscy słuchali tej rozmowy, młody gadał bardzo głośno i wyraźnie podając ciekawe szczegóły. Druga przygoda też z autobusu. Siedzę sobie. Za mną chłopak: obdzwonił 20 znajomych, żeby opowiedzieć im ten sam dowcip…
@waranzkomodo uśmiałam się :))
To sa wlasnie sytuacje od ktorych głowa czasem boli i to nie byle jak…Trzeba jednak przyznac ze i bez telefonow mozna w autobusie trafic na sytuacje jak z Felliniego.
Oto kiedys,jeszcze w minionej epoce,do autobusu wsiadly trzy nastki uhahane i ubawione po pachy.Jedna do drugiej mowi:
-Widzialam Jacka wczoraj!
-Ha,ha,ha -zareagowaly inteligentnie pozostale,zapewne wyczuwając ładunek humoru w podanej informacji…
-Ale z balkonu!
Tu nastepuje eksplozja śmiechu ktorej żadna ikonka nie odmaluje.
Stojacy obok mnie kolega portier,zwany potocznie “słoneczko”[mial wytatuowane słonca na powiekach],spojrzal na mnie z obłedem w oczach i spytał:
-Panie czy my też byliśmy kiedyś takie głupie???
No i wtedy to i ja nie wytrzymalem
Długie dystanse przez telefon, to nie jest dzisiejszy wynalazek. Dobra koleżanka mojej mamy potrafiła i 3 do 4 godzin nawijać i to na tarczowym. Mnie by ręka odpadła.
kicia je tez tego nie lubie te prezace sie koty???
tia
a obiad ? byl w miedzyczsie zjedzony
Jej syn był moim kumplem, nieraz tam byłem, to widziałem tę niekończącą się opowieść niejednokrotnie. To była dentystka, panie świeć na jej duszą, Zatrudniała pomoc domową.
jak grzebiez w cudzym pysku? to kolezanka @joko jest aniolem stróżem
albo sie nauczysz posługiwać językiem migowym
@birbant Mam koleżankę, która lubi chodzić ze słuchawką w uchu i nawijać baaardzo długo o rzeczach zupełnie błahych: idzie sobie na przykład do biedry i dzwoni żeby pogadać o tym co kupuje… Czasem lubię z nią porozmawiać ,ale max 2 razy w tygodniu, resztę załatwiam SMSmi. I nie uznaję długiego telefonicznego gadulstwa kiedy za 2 dni mamy się spotkać…
Ale jak już się spotkacie, to nie rozmawiacie przez telefon?
@collins02 Często spotykam takie sytuacje🙃 Czasem sobie myślę: Łoooo reeeety! A innym razem zazdroszczę tej beztroski i śmiania się z totalnych pierdół…Czasem też coś jest śmieszne jeśli zna się kontekst, albo zawodowy humor, który śmieszy tylko moich znajomych z pracy, a resztę świata zupełnie…
masz cierpliwosc
Ten jak mowisz,zawodowy humor [ja zawsze mowilem,branżowy],bywa rewelacyjny! Troche mnie zaskoczylo,w którą strone ten temat zmierza i nie mam przykladow w rekawie
Ale jak sobie przypomne [po meczu] to moze byc wesoło
no radiowiec sie odezwal
wymagam muzyki pod Maradone i boska reke
@birbant Jak się już spotkamy to gadamy zwyczajnie bez telefonu Moja kumpela tak lubi rozmawiać, że jeszcze gadałaby ze mną przez telefon jadąc do mnie do domu autem, na spotkanie